Francuzi górą
Warszawa, 23 maja (sobota)
Przy padającym deszczu przegraliśmy na stadionie Marymontu z gośćmi z Francji 3:4 (2:1). Można śmiało powiedzieć, że gra była lepsza niż wynik.
Przed meczem nie było wiadomo, czego się spodziewać po rywalach, ale przeważały opinie, że będzie ciężko. Zwycięstwo Francuzów 9:0 nad drużyną Pisarzy budziło respekt, dlatego pierwsze minuty spotkania poświęciliśmy na „rozpoznanie bojem”. Bez wariackich szarż, bez ryzykownych zagrań – spokojnie i przede wszystkim uważnie w obronie.
Widać było, że nasi rywale mają duże pojęcie o grze w piłkę i ewentualne braki szybkościowe (nieduże) nadrabiali dobrym ustawianiem się i techniką. Wyróżniali się szczególnie dwaj piłkarze: nr „11” i „2”. Ten pierwszy okazał się prawdziwym katem naszego zespołu, zdobył 3 bramki. Seydou, tak przynajmniej na niego wołali Francuzi, z sylwetki i sposobu grania przypominał Florenta Maloudę. Ten drugi był „wielki jak pociąg z drewnem” (określenie Marcina Lepy). Jego szarże powstrzymał efektownie Łukasz Majchrzyk, który nie bał się zderzenia i zaryzykował. Nasz obrońca podniósł się natychmiast, a rywal chwilę zwijał się z bólu, widocznie przyzwyczajony do menueta, a nie twardej gry.
Zaczęło się dla nas bardzo dobrze. Rzut karny wykorzystał Marcin Pawłowski. W tym momencie wydawało się, że przejmujemy kontrolę nad meczem. Niestety, po raz pierwszy naszym obrońcom urwał się „11”. Doskonała prostopadła piłka, Daniel Olkowicz został za plecami, precyzyjny strzał i rzucający się pod nogi Grzegorz Jędrzejewski jest bez szans.
Na przerwę schodziliśmy jednak z prowadzeniem. Marcin Lepa doskonale włączył się do akcji prawą stroną, dośrodkował w pole karne i jeden z obrońców rywali wbił piłkę do własnej bramki. Za jego plecami już czaił się jeden z naszych napastników.
W drugiej połowie oglądaliśmy wymianę ciosów, niestety więcej celnych wyprowadzili ich nasi rywale. Szybko straciliśmy drugiego gola (strzał z rzutu wolnego i Jan Kasia skapitulował), a za chwilę trzeciego po indywidualnej akcji „11”. Na to trafienie odpowiedział Maciej Bonecki, wykorzystując podanie grającego gościnnie u nas Afkira (znakomity drybling w polu karnym). Niestety, kilka minut później najlepszy zawodnik rywali znowu uciekł naszym obrońcom i nie dał szans bramkarzowi.
Może wcześniej trzeba było zastosować receptę Adama Romera, który ostrym wślizgiem ściął „11”. Po tym zagraniu już nie stanowił dla nas zagrożenia. Rywale też nie unikali ostrej gry, czego efektem gips na nodze Cezarego Olbrychta. W dodatku ciągle mieli pretensje do sędziego, a że nie mówili w żadnym obcym języku, nie było szans na wytłumaczenie im decyzji.
W samej końcówce spotkania mieliśmy szansę na doprowadzenie do remisu, ale grający gościnnie w naszym zespole Krzysztof Kuchciak z 14 metrów uderzył nad poprzeczką. Chwilę później sędzia zakończył to spotkanie.
Reprezentacja Dziennikarzy: Kasia, Lepa, Marciniak, Olkowicz, Afkir, Kubica, Kuchciak, Romer, Gilarski i Jędrzejewski (w górnym rzędzie od lewej strony) oraz Wiszniowski, Majchrzyk, Kocięba, Olbrycht, Skalski i Pawłowski (w dolnym rzędzie od lewej strony ).