Perfekcyjny dzień, czyli 5:1 w Elblągu
Elbląga, 25 czerwca (sobota)
Doskonale znamy te dni, gdy cały świat jest przeciwko nam i od rana mamy wrażenie, że wszystko czego się tkniemy legnie w gruzach. Ale w przyrodzie, jak śpiewał kabaret Elita: „bilans musi wyjść na zero”. Dlatego muszą też być dni, kiedy wszystko czego się dotkniemy zamienia się z przysłowiowe złoto. Taki dzień przytrafił nam się właśnie w Elblągu, gdzie na jubileusz 30-lecia zaprosili nas oldboje Olimpii.
Trudno powiedzieć, czy sprawił to korzystny układ planet, czy może (towarzyski wprawdzie) powrót naszego byłego trenera Andrzeja Zamilskiego. Fakt jest taki, że wyszedł nam mecz niemalże I-DE-AL-NY. Bo przecież rzadko się zdarza, że przy podobnej klasie zespołów schodzisz z murawy z „bananem” na twarzy, a na tablicy wyników świeci się dumnie 5:1 dla twojej ekipy.
Gospodarze zorganizowali swoje święto z dużym rozmachem, z udziałem prezydenta Elbląga Witolda Wróblewskiego, który objął patronat nad wydarzeniem. Obecny był również starosta Maciej Romanowski. W drużynie rywali zagrał m.in. nasz wieloletni kolega „po piórze i mikrofonie” – elblążanin Rafał Nahorny.
Byli też goście specjalni – wychowankowie Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej przy ul. Mazurskiej. Oldboje Olimpii od jakiegoś czasu wspierają tamtejsze dzieci. My, aby zaszczepić w nich bakcyla sportu, przekazaliśmy w prezencie rower stacjonarny. Niech się kręci….
Sam mecz toczony był w potwornym upale, który przypomniał stare, niemalże legendarne konfrontacje w Australii i Kambodży. Ale… nie odbiegajmy od tematu. W związku z bardzo wysoką temperaturą graliśmy niby dwie połowy, ale tak naprawdę cztery kwarty (20 + 15 + 20 + 15 minut). Co ciekawe, najwierniejsi kibice Olimpii w trakcie spotkania pokazali efektowne „racowisko”.
Pierwsza połowa bez goli, z lekką przewagą gospodarzy. Na nasze szczęście mądrze i skutecznie obroną dyrygował grający gościnnie w naszej ekipie były gracz Legii – Tomasz Jarzębowski. My – lekko przyczajeni – uderzaliśmy z doskoku. Niezłą szansę miał w tym czasie Marcin Cieślik.
Bramki padały w drugiej odsłonie. Na początek piłkarska klasyka – czyli Stały Fragment Gry. Może nie jest tak, że mamy to przećwiczone do perfekcji, ale akcja była „palce lizać”. Po pierwszej wrzutce w pole karne gospodarze jeszcze się wybronili. Ponowienie okazało się dla nich zabójcze. Centra Jarzębowskiego i precyzyjny strzał głową Dariusza Banasika sprawiły, że mogliśmy się cieszyć po raz pierwszy.
Drugi gol to efekt szybkich nóg i chłodnej głowy Janka Błońskiego. Senior rodu, tata Robert, mógł oklaskiwać jego akcję po skrzydle i ładny strzał z dystansu.
Tą bramką tylko rozwścieczyliśmy gospodarzy. Byli gracze Olimpii (a było ich w protokole meczowym coś koło 40) zdobyli dużą przewagę i niemalże wgnietli nas w pole karne, gdzie pełne ręce roboty miał nasz bramkarz Tomasz Kiryluk (także powrót po dłuższej nieobecności). Najaktywniejsi wśród miejscowych byli bracia Maciej i Jacek Bykowscy. Ten drugi był zresztą autorem (mocny strzał głową) bramki kontaktowej.
I gdy kibicom w Elblągu wydawało się, że dziennikarze zaraz „pękną”, my sięgnęliśmy po nasze atuty, wyciągając z rękawa asa za asem. Najpierw Marcin Pawłowski zakręcił kilkoma rywalami i z około 25 metrów uderzył nie do obrony. Ten „spadający liść” wyraźnie ostudził rywali, a kilka chwil później jego kopia mocno nadszarpnęła ich morale. Tym razem było znacznie bliżej, ale trajektoria lotu piłki i efekt końcowy – bardzo podobne. Autorem – notujący tym samym dublet Banasik. Oba gole z rodziny tych, które wpadają jeden na dziesięć. Nie u nas i nie tego dnia. Dwa piękne strzały i prowadzimy już 4:1.
A skończyło się jeszcze wyżej. Uprzedzając ostatni gwizdek arbitra akcję rodem z lodowisk NHL przeprowadził Marcin Papierz. Nasz napastnik mijając balansem ciała kolejnych rywali po prostu „wjechał z krążkiem” do bramki.
Po meczu było jeszcze spotkanie przy „symbolicznej lampce szampana” z nieco smutnymi gospodarzami. Więcej nie pamiętam…
Mecz relacjonowało wiele miejscowych mediów z Dziennikiem Elbląskim, Elbląskim Dziennikiem Internetowym, Expressem Elbląskim oraz Elbląską Gazetą Internetową. Kliknij w tytuł, żeby zobaczyć.
Oldboje Olimpia Elbląg – Reprezentacja Dziennikarzy 1:5 (0:0)
0:1 Banasik (42), 0:2 Jan Błoński (50), 1:2 J. Bykowski (70), 1:3 Pawłowski (72), 1:4 Banasik (73), 1:5 Papierz (77)
Oldboje Olimpii: Piotr Kukliński, Jerzy Fiłonowicz, Rafał Nahorny, Bogdan Durzyński, Zbigniew Sula, Adam Beim, Stanisław Fijarczyk, Jarosław Bielecki, Jacek Spychalski, Zenon Korzeniowski, Krzysztof Gołębiewski, Krzysztof Kalinowski, Arkadiusz Ziółkowski, Janusz Buczkowski, Piotr Łojek, Marcin Wielgat, Grzegorz Gołębiewski, Grzegorz Małkiński, Ireneusz Burzyński, Włodzimierz Kubera, Jacek Ulaszek, Radosław Mazurek, Marek Buchalski, Maciej Bykowski, Jacek Bykowski, Robert Popiołek, Leon Glod, Piotr Tyburski, Marek Woźniak, Arkadiusz Klemenz, Michał Pietroń, Sławomir Elber, Krzysztof Juchniewicz i Jarosław Talik. Trener: Jerzy Bujko.
Reprezentacja Dziennikarzy: Tomasz Kiryluk – Piotr Gołos, Marcin Lepa, Tomasz Jarzębowski, Cezary Olbrycht – Michał Kocięba – Marcin Pawłowski, Dariusz Banasik, Marcin Cieślik, Jan Błoński – Marcin Papierz oraz Daniel Olkowicz, Dariusz Tuzimek, Robert Błoński, Tomasz Zubilewicz i Adam Gilarski. Trener:
Andrzej Zamilski
/cez/