Dekalog Marcina Feddka

Nasz kolega z boiska zdobył prawo gry w Reprezentacji Pisarzy. 9 grudnia w Centrum Piłkarskim R-GOL w Warszawie odbyła się oficjalna premiera książki Marcina Feddka pod tytułem „Dekalog Nawałki”.

g3etq7v0u566mtgw

Jego celem numer 1 było pokazanie, jak trener Adam Nawałka budował drużynę, która zagrała na mistrzostwach Europy we Francji.  Do ćwierćfinału EURO 2016 Polska awansowała po karnych ze Szwajcarią. Tak to opisał dziennikarz Polsatu Sport:

 

Podszedłem do naszej ławki najbliżej, jak się dało. Nawałka już krążył wokół piłkarzy i tylko się upewniał, czy wyznaczeni wcześniej zawodnicy są gotowi na to stresujące wyzwanie. Z treningów wiedziałem, że do konkursu przystąpią Lewandowski, Glik, Błaszczykowski, Krychowiak i Milik, zagadką była tylko kolejność wykonawców. Jednak bacznie przyglądając się Adamowi, szybko ją rozszyfrowałem. Podchodził po kolei do każdego z wymienionych piłkarzy. Wiedziałem, że pierwszy podejdzie Lewandowski. Krychowiak chciał być ostatni. Milik drugi. Kiedy piłkarze obu drużyn byli już na środku boiska, rzuciłem słuchawki i podszedłem do pozostałych naszych zawodników i członków sztabu. Stali wzdłuż linii bocznej. Mark Clattenburg wybrał bramkę, za którą siedzieli szwajcarscy fani. Czy przypadkowo? Nie wiem, ale nie miało to wpływu na naszych piłkarzy. Byli skoncentrowani i trafiali bez mrugnięcia okiem. Zaczął Lewandowski, potem na pudło Xhaki pewnym strzałem odpowiedział Milik. Nie pomylili się Glik i Błaszczykowski. Kiedy Rodríguez wyrównał na 4:4, w kierunku 11. metra ruszył Krychowiak. Jeżeli trafi, znajdziemy się w ćwierćfinale, jeżeli nie – gra będzie trwać dalej, do pierwszego pudła. Szedł jak po swoje, jak po kontrakt z PSG. W trakcie turnieju, za zgodą selekcjonera, opuścił na kilka godzin zgrupowanie i w tajemnicy poleciał do Paryża na negocjacje umowy. Teraz miał okazję podziękować Adamowi za zaufanie.
– Potrafi wytrzymać presję. Wygrywał europejskie finały. To jego gwiezdny czas! – komentował Borek. I Krychowiak pewnie, mocno trafił w samo okienko!
Mati mógł wykrzyczeć:
– Mamy to, mamy to! Jesteśmy w ćwierćfinale Euro 2016!
Grzesiek utonął w objęciach kolegów. Szaleństwo nie miało końca. Musiałem się szybko otrząsnąć, bo ludzie z UEFA już rozstawiali na płycie stanowisko do pierwszego gorącego wywiadu. Patrzyłem na biegających ze szczęścia piłkarzy i wiedziałem, że muszę któregoś z nich przyprowadzić przed kamerę. Wybór mógł być tylko jeden: Fabiański. Genialny na linii, znakomity na przedpolu. No i te jego wykopy, a raczej „sznyty”, jak mówi Szczęsny.
– Coś mi nie szło w tych rzutach karnych, ale cieszę się bardzo – mówił rozemocjonowany Łukasz. – W końcu wygraliśmy! Chwała chłopakom za to, jak wykonywali jedenastki. To naprawdę było potwornie stresujące. Dali radę!
– Jeśli rzuty karne oglądasz w telewizji, gdy grają inni, to jest to fajna zabawa. Jeśli sam w tym uczestniczysz, to już dramat. Nie mogłem nawet na to patrzeć – podsumował Grosicki, który w trakcie konkursu klęczał na murawie i modlił się o wygraną.
Być może gdyby wytrzymał trudy pojedynku, również znalazłby się wśród wyznaczonych wykonawców jedenastek, jednak i jego, i Mączyńskiego na początku dogrywki łapały skurcze. Obu Nawałka zdjął więc z boiska i posłał na murawę Peszkę i Jodłowca. Za to 120 minut na pełnych obrotach wytrzymał Błaszczykowski. O jego formę były pewne obawy, jako że w końcówce sezonu grał mało i miał zaległości, lecz czas ewidentnie działał na jego korzyść i Kuba zdecydowanie szedł w górę. Nie dość, że zdobył bramkę – 18. w 82. występie w reprezentacji – to równie pewnie strzelił karnego.

/spa/

Łapiński o kadrze Nawałki, swoim filmie i książce

„Po skończeniu szkoły fotograficznej zastanawiałem się, w którym kierunku pójść, czego by tu jeszcze spróbować. I wyszło, że film to dobry pomysł. Od dziecka uwielbiałem kino, fascynowało mnie opowiadanie historii, tworzenie czegoś z niczego. Stwierdziłem: czemu nie, warto się przyjrzeć temu z bliska. Zobaczymy co z tego wyjdzie. I tak się przyglądam” – mówi w wywiadzie z Darkiem Tuzimkiem i Piotrkiem Wierzbickim z portalu futbolfejs.pl Tomasz Łapiński.

Trener Reprezentacji Dziennikarzy, ekspert Polsatu Sport, opowiada też o swojej karierze, kadrze Adama Nawałki. Wyjaśnia, dlaczego pokochał fotografię, zdecydował się na naukę w szkole filmowej i kiedy będziemy mogli przeczytać jego… książkę.

WYWIAD Z TOMASZEM ŁAPIŃSKIM NA STRONIE FUTBOLFEJS.PL

Etiuda filmowa Tomasza Łapińskiego:

Dobry omen na wieczór. Duńczycy pokonani 5:2

Warszawa 8 października (sobota)

No w końcu, nareszcie! Po raz pierwszy w historii wygrywamy z Duńczykami! Do tej pory byli naszą zmorą. Nie mogliśmy ich ograć ani na wyjeździe, ani u siebie. Graliśmy z nimi po raz piąty, byliśmy zdeterminowani, by przerwać złą passę i udało się to w bardzo efektownym stylu. Wygraliśmy 5:2 po bramkach: Marcin Papierz – 2, Radek Pyffel, Adam Romer i Jacek Kowalski.

Mecz rozegrany na warszawskim Bemowie nie był jednak wcale taki łatwy, jak wskazuje wynik. W siódmej minucie objęliśmy prowadzenie po bramce Marcina Papierza, ale spotkanie było cały czas wyrównane. Groźni Duńczycy często atakowali, jednak nie mogli sforsować naszej doskonale ustawionej obrony.

W końcówce pierwszej połowy znowu doszliśmy do głosu i to z bardzo dobrym skutkiem. Po bramce Radosława Pyffela i kolejnym trafieniu Marcina Papierza schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem 3:0.

Druga połowa nie mogła się zacząć lepiej. Po silnym uderzeniu z dystansu Maciej Sołdana piłkę trącił w polu karnym Adam Romer, zaskakując nie tylko duńskiego bramkarza, ale chyba i cały zespół rywali, bowiem nasz doświadczony środkowy obrońca zagrał tym razem w ataku. Duńczycy wprawdzie za chwilę odpowiedzieli na 4:1, ale kilka minut później Jacek Kowalski strzelił dla nas piątą bramkę i spokojnie kontrolowaliśmy przebieg gry. W końcówce Duńczycy zdobyli nieco przypadkowego gola i mecz zakończył się naszym pierwszym w historii zwycięstwem 5:2.

 

14542363_1048803808573526_4063699594245689491_o

Wieczorem na Stadionie Narodowym nie gorzej od nas spisała się reprezentacja Polski, która pokonała Danię 3:2.

POLSKA – DANIA 5:2
1:0 Papierz 7’, 2:0 Pyffel 30’, 3:0 Papierz 35’, 4:0 Romer 50’, 5:1 Kowalski 55′

Kiryluk – Olkowicz, Lepa, Skalski – Kubica, Surma, Papierz – Olbrycht oraz Szuba, Kowalski, Romer, Pyffel, Sołdan, Błażewicz.

Amp Futbol Cup – Polska w finale

Remis z Legią Champions

Cenny remis z Legią Champions

11 września 2016 Warszawa (niedziela)

Fantastyczna impreza, świetny mecz, bardzo dobry wynik  – tak w skrócie można opisać nasz skromny występ na turnieju Amp Futbol Cup 2016. Przed finałowym meczem Polska – Rosja dostaliśmy szansę zmierzenia się z ekipą Legia Champions.

GALERIA

Legioniści – z Jacek Bednarzem, Sergiuszem Wiechowskim czy Zbigniewem Mandziejewiczem, postawili nam bardzo trudne warunki. Bramkę straciliśmy w końcówce spotkania po świetnym uderzeniu Wiechowskiego w okienko bramki Tomasza Kiryluka. Odpowiedź była jednak wspaniała. Piękną akcją i strzałem popisał się Marcin Papierz.

Tak mecz podsumował nasz kapitan Tomasz Zubilewicz: „Po meczu Jacek Bednarz wyraził swoje uznanie dla naszej drużyny , pytał się jak często trenujemy w tygodniu i w jakim składzie , skoro tak dobrze  się rozumiemy na boisku. Podczas meczu w cieniu termometry pokazywały 30 stopni, na zielonej murawie oblanej słońcem temperatura odczuwalna była o kilka stopni wyższa.”

Reprezentacja Dziennikarzy – Legia Champions 1:1 (0:0)
(Papierz 29′ – Wiechowski 21′)

RD: Kiryluk – Żyżyński, Zubilewicz, Gołos, Kubica, Majchrzyk, Szustak, Surma, Papierz, Pyffel.

 

legia-champions-vs-dziennikarze-amp-futbol-cup-2016-fot-barteomiej-budny-4