16 kwietnia (sobota), Warszawa
Sobotni poranek na stadionie OSiR Bemowo zapowiadał się pięknie. Wspaniała pogoda, na sąsiednim boisku przygotowujący się do ligowego spotkania futbolu amerykańskiego zawodnicy Eagles Warszawa oraz Husarii Szczecin… Nasi przeciwnicy – reprezentacja Boehringer Ingelheim Polska – również niesamowicie zmobilizowani. Z Grzegorzem Jędrzejewskim – „naszym” człowiekiem – w bramce. To właśnie on był „sprawcą” naszej „wpadki”…
Stoją od lewej: Żyżyński, Romer, Kiryluk, Olbrycht, Sołdan, Marciniak, Walkiewicz, Furjan, Kocięba. Klęczą od lewej: Bonecki, Gołos, Orliński, Kowalski, Skalski, Tuzimek, Wierzbicki
Zaczęło się zgodnie z naszymi przedmeczowymi założeniami. Mocny środek obrony, czyli Mariusz Walkiewicz i Marek Furjan, szalejący na całym boisku Maciej Bonecki oraz na lewej stronie Marek Skalski zapewniali spokój w defensywie. Pomagali im Żelisław Żyżyński i Adam Romer. W pomocy „operował” nasz „Gattuso”, czyli Michał Kocięba oraz Darek Tuzimek, „maratończyk” Piotrek Gołos czy Maciek Sołdan. Szybkie „skrzydła” – czyli Krzysiek Marciniak, Piotrek Wierzbicki i nasza ofensywna siła – Czarek Olbrycht i Piotr Orliński – mieli nam dać gole.
Pierwszą bramkę zdobyliśmy już w 12. minucie. Zdecydowane wejście Olbrychta, dokładne podanie i gol Marciniaka! W pierwszej połowie mogliśmy strzelić jeszcze co najmniej trzy gole ale Jędrzejewski potwierdził, że jest w doskonalej formie i potrafi „zamurować” bramkę. Sytuacje sam na sam bronił w stylu dobrego, „starego” Artura Boruca, czyli „na pajacyka”. My mogliśmy się tylko łapać za głowy…
Niestety – złapaliśmy się za głowy kwadrans później. Chwila nieuwagi w defensywie kosztowała nas utratę prowadzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego brak zdecydowania naszego bramkarza wykorzystali rywale. Wejście „na krótki słupek”, strzał Tomasza Bisikiewicza i… bramka – w wydawałoby się niegroźnej sytuacji. Od tego momentu przycisnęliśmy rywali jeszcze bardziej, ale do przerwy wynik się nie zmienił. Ani Orliński, ani Olbrycht, ani Wierzbicki nie mogli znaleźć recepty na bramkarza przeciwników.
Po przerwie ruszyliśmy do ataku, ale Jędrzejewski grał jak w transie. Kilka razy zabrakło podania, zamiast tego było bicie w mur w sytuacjach sam na sam. A że niewykorzystane sytuacje… Tak też było w naszym przypadku. Jedna piłka, jedno podanie, chwila zawahania obrony, wyjście Bisikiewicza na sam z Kirylukiem i… 1:2. Bardzo wysoka cena za ten błąd.
W tej sytuacja nie pozostało nam nic innego, jak ruszyć prawie całą ekipą do ofensywy. Czasu było coraz mniej, ale przez 10 minut można było odrobić straty. Zamiast remisu zrobiło się 1:3. Jędrzejewski tradycyjnie już bronił wszystko, co miał przed sobą, my trafialiśmy w jego nogi, ręce, obok albo nad bramką. I znów jedna kontra, pozostawieni dwaj napastnicy i trzeci gol Bisikiewicza!!
Pięć minut przed ostatnim gwizdkiem w końcu udało się pokonać Jędrzejewskiego. Kolejna indywidualna akcja Orlińskiego tym razem zakończyła się sukcesem. Na doprowadzenie do remisu zabrakło już czasu. A była przecież była szansa na zwycięstwo.
– To my przegraliśmy?! Byłem pewny, że jest remis! – stwierdził jeden z naszych zawodników.
Niestety. Przegraliśmy. To była dobra lekcja futbolu. Teraz czas na rewanż, bo tak „walki” z Boehringer Ingelheim Polska zostawić nie możemy. Tym bardziej, że będziemy wzmocnieni jednym z produktów rywali – Pharmaton Geriavit. Pytanie tylko, kto w kolejnym spotkaniu znajdzie receptę na Grześka…?
Reprezentacja Dziennikarzy – Boehringer Ingelheim Polska 2:3 (1:1)
Marciniak (12.), Orliński (70.) – Bisikiewicz (25., 40., 66.)
Reprezentacja Dziennikarzy: Kiryluk – Bonecki, Furjan, Walkiewicz, Skalski – Gołos, Tuzimek, Kocięba, Marciniak – Orliński, Olbrycht oraz Żyżyński, Sołdan, Wierzbicki, Kowalski i Romer
Boehringer Ingelheim Polska: Jędrzejewski – Glinka, Gaś, Solecki, Suchowierz, Forszpaniak, Bisikiewicz, Wołoszyn, Witkowski, Celoch, Kowalczyk, Ochonski i Szulczyk.
Trener: Tomasz Papierzyński
Kierownik drużyny: Piotr Spychała