Autobusem na wakacje z osadzonymi

Stadion RKS Marymont, (środa)

Rywale, pamiętając o dwucyfrowym wyniku naszej pierwszej potyczki (13:0 we wrześniu 2014 roku), zaparkowali w bramce autobus. Nie pomogło.

IMG_0057

Żarty na bok. Wakacyjną przerwę zaczynamy w doskonałych humorach po efektownym zwycięstwie. Na oczach byłego trenera Andrzeja Zamilskiego pokonaliśmy zespół osadzonych z Zakładu Karnego Warszawa – Białołęka 9:2 (2:0).

To spotkanie obfitowało w sytuacje podbramkowe i efektowne gole. Do najładniejszych należała czwarta bramka Piotra Orlińskiego (na 6:1), któremu wyszła na dobre zmiana butów w trakcie gry. Przy okazji tego trafienia w asystę zamieniło się wybicie Pawła Sikory na „hokejowe uwolnienie”, z własnej połowy. Prezent dla Pawła na imieniny, można powiedzieć.

Prawdziwym człowiekiem orkiestrą okazał się Adam Romer: – Nie myślałem, że da się w jednym meczu połączyć trzy funkcje. Zacząłem od dyrygowania zmianami, potem chwilę pograłem na stoperze, a na koniec „zastępowałem” naszego bramkarza, który pojechał do pracy. W tej ostatniej roli poszło nawet przyzwoicie – wg statystyków skuteczność 50%. Dwa groźne strzały, jeden gol.

Rywale zaraz po ostatnim gwizdku dopytywali o rewanż. Jesteśmy na tak.

RD – Osadzeni 9:2. 1:0 Gilarski (głową), 2:0 Orliński (rzut wolny), 3:0, Orliński, 4:0 Wiszniowski, 5:0 Orliński, 6:1 Orliński, 7:1 Pawłowski, 8:1 Pawłowski, 9:2 Kocięba.

Gole: Orliński 4, Pawłowski 2, Kocięba 1, Wiszniowski 1, Gilarski 1.

IMG_0055

Górny rząd od lewej: Marciniak, Orliński, Pawłowski, Gilarski, Zubilewicz, Sikora, Furjan, Romer, Olkowicz. Klęczą od lewej: Bonecki, Kowalski, Wiszniowski, Skalski, Gołos i Szuba. Na zdjęciu brakuje Tuzimka, Kocięby i Jakoniuka.

Boniek bezlitosny. PZPN pokonał dziennikarzy 5:0

9 i 20 czerwca, La Baule (Francja)

Jeszcze przed pierwszym meczem biało-czerwonych na mistrzostwach Europy formę piłkarską sprawdzili przedstawiciele PZPN i dziennikarzy. Towarzyska potyczka w La Baule zakończyła się pewnym zwycięstwem przedstawicieli federacji. Dwa gole strzelił prezes PZPN Zbigniew Boniek.

W zespole dziennikarzy zagrali nasi „reprezentacyjni” koledzy: Marcin Lepa, Marcin Feddek, Robert Błoński, Piotr Wierzbicki oraz Michał Gąsiorowski. Bramkę PZPN „zamurował” natomiast golkiper Reprezentacji Dziennikarzy Kuba Kwiatkowski.

W rewanżu rozegranym kilka dni później było już lepiej – PZPN wygrał tylko 6:4. Może gdyby Zbigniew Boniek nie usiadł na ławce rezerwowych już po kwadransie, byłoby znacznie gorzej dla dziennikarzy… Tak ten mecz opisał polsatsport.pl.

Zdjęcia: laczynaspilka.pl

2016-06-05: Ząbki, NO TO RASIZM

 

Nie dla rasizmu. 5 bramek w Ząbkach i wygrana.

5 czerwca (niedziela), Ząbki

Zwycięstwo! Przede wszystkim szczytnej idei „Nie dla rasizmu”, ale także nasze – na boisku. W rozegranym na Dolcan Arenie meczu organizowanym przez Mirosława Skorupskiego promującym walkę z rasizmem i nietolerancją wygraliśmy z Drużyną Gwiazd NO TO RASIZM 3:2.

 

Po pełnym dramaturgii i zwrotów akcji meczu wzięliśmy rewanż na październikową porażkę 0:1 na Marymoncie. Teraz też było 0:1 – ale tylko do przerwy (jak w znanej powieści dla młodzieży Adama Bahdaja).

Mimo 7-8 sytuacji bramkowych, w tym przynajmniej trzech określanych jako stuprocentowe przez 40 minut bramka rywali była jak zaczarowana. Swoje szanse mięli Robert Błoński, Cezary Olbrycht i dwie Rafał Dębiński. Z kolei jeden wypad wyraźnie słabszych rywali zakończył się trafieniem Edu.

Druga połowa, choć paradoksalnie dużo bardziej wyrównana przyniosła nam nareszcie „łup bramkowy”. Najładniejszą bramkę zdobył popisując się wyszkoleniem technicznym i zimną krwią w polu karnym rywala Michał Kocięba, dobijając skutecznie strzał w poprzeczkę Filipa Surmy. Z kolei z rzutów karnych bezlitośni dla rywala byli najpierw Rafał Dębiński, a pod koniec meczu Marcin Pawłowski. Obie jedenastki były jak najbardziej słuszne. Autorem  wyrównującego na 2:2 gola dla DRUŻYNY GWIAZD był Tresor.

Pierwszy gwizdek poprzedził tradycyjnie uroczysty apel przeciwko rasizmowi, a sam mecz na płycie głównej stadionu w Ząbkach przez 99% czasu gry przebiegał w sportowej atmosferze:)

To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, a zwycięstwo powinno być duuuuużo bardziej okazałe, ale niestety – szczególnie w pierwszej połowie – zabrakło nam skuteczności. Trenerze, w najbliższym czasie, koniecznie, trening strzelecki!

REPREZENTACJA DZIENNIKARZY – Drużyna Gwiazd NO TO RASIZM 3:2 (0:1)

Bramki: 1:1 Michał Kocięba (asysta Filip Surma), 2:1 Rafał Dębiński (rzut karny), 3:2 Marcin Pawłowski (rzut karny)

Reprezentacja Dziennikarzy:
Maciej Kubica, Marcin Papierz, Tomasz Zubilewicz, Daniel Olkowicz, Mariusz Walkiewicz, Marek Furjan, Jacek Kowalski, Piotr Wiszniowski, Maciej Zaręba, Cezary Olbrycht, Michał Kocięba, Filip Surma, Rafał Dębiński, Marcin Pawłowski, Piotr Gołos, Janek Błoński, Robert Błoński / gościnnie kontuzjowany Radosław Pyffel

DRUŻYNA GWIAZD:
Grzegorz Orłoś, Grzegorz Szeliga, Aziz Sadjo Sarki, El Haroun Sarki, Tchidi, Aaron Junior, Mohamed Al,  Ibrahim, Ezu, Tresor, Jacek Magiera, Patryk Szeliga, Hubert Banaszczuk, Andrzej Voigt, Marek Szambelan i Mirosław Skorupski

 

Seria remisów. 2:2 z radcami prawnymi

31 maja (wtorek), Warszawa (stadion AON Rembertów)

Po bramkach Marka Furjana i Piotra Orlińskiego zremisowaliśmy 2:2 (1:2) z zespołem radców prawnych. Zobacz koniecznie kulisy przygotowań do tego meczu z udziałem Andrzeja, Filipa i Adama.

Nieporozumienie w obronie i było 0:1. Gola na 1:1 strzelił Marek Furjan, który zachował czujność w polu karnym dopadając do piłki odbitej przez bramkarza po strzale Michała Kocięby. Ze spokojem ograł golkipera i władował piłkę do siatki. Po perfekcyjnie rozegranym rzucie rożnym znowu musieliśmy gonić wynik.

W drugiej połowie długo pracowaliśmy na wyrównującego gola. W końcówce meczu formą błysnął Andrzej Twarowski, który swoim nieszablonowym dryblingiem wyprowadził w pole radców, dograł na piąty metr, a Piotr Orliński żółtym butem zdobył bramkę. Chwilę później „Orlik” mógł strzelić zwycięskiego gola, ale tym razem uderzał różowym butem i piłka poszybowała nad poprzeczką.

Reprezentacja Dziennikarzy: Jędrzejewski, Zubilewicz, Bonecki, Pawłowski, Kowalski, Kasia, Romer, Orliński, Gołos, Surma, Twarowski, Wiszniowski, Dębiński, Kocięba oraz Marcin Papierz (redaktor naczelny pisma „Asystent trenera”)

„Twaro” is back. Z dyplomatami – dyplomatycznie. Na remis

24 maja (wtorek), Pruszków

Po „główce” Mikołaja Kruka zremisowaliśmy z drużyną Ministerstwa Spraw Zagranicznych 1:1 (0:0). Powrót do kadry kapitalną asystą zaznaczył Andrzej Twarowski.

Czy jest Robert Lewandowski ? – pytali chłopcy, którzy przed naszym sparingiem kończyli trening na bocznym boisku Znicza i podziwiali nasze reprezentacyjne stroje. Gdyby zostali, mogliby mieć wątpliwości czy po boisku biega inny wybraniec selekcjonera, czyli Michał Pazdan (na zdjęciu, pierwszy z prawej w dolnym rzędzie – Michał „Pazdan” Kocięba)…

O takiej frekwencji i takim składzie na treningu możemy ostatnio tylko pomarzyć. Pojawiło się aż trzech bramkarzy! Grzegorz Jędrzejewski i Marcin Szuba zagrali po połowie, a Jan Kasia wystąpił w polu. Z ławki rezerwowych drużyną dyrygował, w porozumieniu z prezesem Markiem Skalskim, Maciej Kubica.

Na początku w naszych szeregach panował chaos. Dyplomaci często testowali defensorów długimi przerzutami do szybkich napastników. Gdyby po kwadransie prowadzili przynajmniej 1:0 nie moglibyśmy mieć żadnych pretensji. Fortuna była łaskawa i gospodarze zmarnowali dwie doskonałe sytuacje, nie trafiając z bliska w bramkę. My rozkręcaliśmy się zdecydowanie wolniej, jak silnik starego diesla. Odgryźliśmy się strzałami Mikołaja Kruka, Filipa Surmy i Piotra Kwiatkowskiego. Do przerwy zabrakło bramek. Remis był sprawiedliwym wynikiem, ale czuliśmy, że to nie jest nasze ostatnie słowo w tym meczu.

Drugą połowę tak widział z perspektywy murawy Filip Surma:Dosyć szybko po wznowieniu gry straciliśmy bramkę. Stratę piłki zaliczył Krzysiek Marciniak, ale całkowitym brakiem rzetelności byłoby tylko jego obwiniać za tego gola.  Odbiór piłki przez Dyplomatów nastąpił około 40 metrów od naszej bramki. Pytanie,  co robili nasi pozostali pomocnicy i obrońcy pozostawiam otwartym… Być może ktoś z moich kolegów podejmie się analizy straconego gola?!

Gol zdobyty przez Dyplomatów nie podciął nam – jak to się mówi w dziennikarskim licentia poetica – skrzydeł. Wręcz przeciwnie! Nomen omen to właśnie ze skrzydła padła wyrównująca dla nas bramka. Na wysokości pola karnego z prawej strony  znalazł się Andrzej Twarowski, który niczym Ryan Giggs wykręcił jednemu z Dyplomatów niezły numer i dośrodkował wprost na głowę nadbiegającego Mikołaja Kruka. Temu nie pozostało nic innego jak wpakować  z siedmiu metrów piłkę do siatki. Gol? Marzenie! Tylko szkoda, że nie zarejestrowały tego żadne kamery. Tak na marginesie dodam, że w drugiej połowie to nie było jedyna okazja, którą mógł wykorzystać Mikołaj. Niestety, tego dnia nasz napastnik zachowywał się jednak zbyt, jakby to napisać – dyplomatycznie!

W tym meczu zdobyliśmy jeszcze jedną bramkę, ale sędzia liniowy dopatrzył się spalonego. Sytuacja była o tyle kontrowersyjna, że po uderzeniu Piotra Kwiatkowskiego bramkarz złapał piłkę, po czym wypadła mu ona z rąk. Czujnością wykazał się będący w momencie strzału na pozycji spalonej Krzysiek Marciniak. Pytanie brzmi jednak, czy jeśli bramkarz po strzale łapie piłkę, po czym ona wylatuje mu z rąk nie powinno być już kwalifikowane jako nowa akcja? Z tą wątpliwością przemierzaliśmy po ostatnim gwizdku sędziego drogę do naszej szatni. A nawet tam, jeszcze pod prysznicami, słychać było rozważania na temat decyzji arbitra i całej sytuacji.”

W drugiej połowie czas pracował na naszą korzyść. Przeciwnicy jakby opadli z sił. Swoje zrobiła rotacja zawodników (tylko Paweł Sikora „czyścił” na środku obrony od początku do końca, bez zmiany). Mieliśmy więcej rezerwowych. Gdybyśmy mogli zagrać dłużej. Szkoda, że mecz trwał tylko około 70 minut. Z pierwszym gwizdkiem musieliśmy poczekać na przyjazd kitmana rywali, który miał wszystkie stroje.

13237672_947563345364240_1953408930812150259_n

Od lewej, w górnym rzędzie: Kubica, Zubilewicz, Walkiewicz, Kowalski, Marciniak, Kruk, Majchrzyk, Sikora, Kasia, Kwiatkowski i Gołos. Na dole: Szuba, Surma, Kalinowski, Twarowski, Lepa, Skalski, Wiszniowski, Jędrzejowski i Kocięba.

To był nasz czwarty mecz z MSZ, drugi zremisowany (wcześniej 2:2, 0:3 i 4:5). Tradycyjnie, jak na mecz dziennikarzy z dyplomatami przystało, sędziemu przydały się żółte kartki. Nikt nie odstawiał nogi nawet na centymetr.

/spa/

Jankes najlepszy w Gniewinie

Gniewino, 10 maja (wtorek)

Mocną reprezentację mieliśmy w kolejnej edycji Piłkarskiego Pucharu Mediów. Do Gniewina przyjechali Marek Skalski, Maciej Sołdan, Piotr Kwiatkowski, Daniel Olkowicz i Reda Paweł Haddad (Giga Sport), Marcin Lepa, Jan Kasia, Paweł Sikora i Piotr Gołos (Polsat Sport), Marcin Pawłowski i Maciej Bonecki (TVN 24), oraz Mariusz Jankowski (TVP). Najlepsze wspomnienia będzie miał ten ostatni. Jego zespół wywalczył pierwsze miejsce, tracą zaledwie jedną bramkę w całym turnieju.

w fazie grupowej 1:0 z Giga Sportem, 0:0 z Niemcami, 0:0 ze Słowacją

w ćwierćfinale 2:1 z Węgrami

w półfinale 0:0 z Litwą (3:2 w karnych)

w finale 1:0 ze Słowacją.

Jedyny minus, że z powodu wyjazdu tylu kadrowiczów musieliśmy odwołać środowy trening na Marymoncie.

Boehringer Ingelheim Polska zbyt mocni. Jędrzejewski show

16 kwietnia (sobota), Warszawa

Sobotni poranek na stadionie OSiR Bemowo zapowiadał się pięknie. Wspaniała pogoda, na sąsiednim boisku przygotowujący się do ligowego spotkania futbolu amerykańskiego zawodnicy Eagles Warszawa oraz Husarii Szczecin… Nasi przeciwnicy – reprezentacja Boehringer Ingelheim Polska – również niesamowicie zmobilizowani. Z Grzegorzem Jędrzejewskim – „naszym” człowiekiem – w bramce. To właśnie on był „sprawcą” naszej „wpadki”…

12985528_924049451048963_5388182539825108150_n
Stoją od lewej: Żyżyński, Romer, Kiryluk, Olbrycht, Sołdan, Marciniak, Walkiewicz, Furjan, Kocięba. Klęczą od lewej: Bonecki, Gołos, Orliński, Kowalski, Skalski, Tuzimek, Wierzbicki

Zaczęło się zgodnie z naszymi przedmeczowymi założeniami. Mocny środek obrony, czyli Mariusz Walkiewicz i Marek Furjan, szalejący na całym boisku Maciej Bonecki oraz na lewej stronie Marek Skalski zapewniali spokój w defensywie. Pomagali im Żelisław Żyżyński i Adam Romer. W pomocy „operował” nasz „Gattuso”, czyli Michał Kocięba oraz Darek Tuzimek, „maratończyk” Piotrek Gołos czy Maciek Sołdan. Szybkie „skrzydła” – czyli Krzysiek Marciniak, Piotrek Wierzbicki i nasza ofensywna siła – Czarek Olbrycht i Piotr Orliński – mieli nam dać gole.

Pierwszą bramkę zdobyliśmy już w 12. minucie. Zdecydowane wejście Olbrychta, dokładne podanie i gol Marciniaka! W pierwszej połowie mogliśmy strzelić jeszcze co najmniej trzy gole ale Jędrzejewski potwierdził, że jest w doskonalej formie i potrafi „zamurować” bramkę. Sytuacje sam na sam bronił w stylu dobrego, „starego” Artura Boruca, czyli „na pajacyka”. My mogliśmy się tylko łapać za głowy…

Niestety – złapaliśmy się za głowy kwadrans później. Chwila nieuwagi w defensywie kosztowała nas utratę prowadzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego brak zdecydowania naszego bramkarza wykorzystali rywale. Wejście „na krótki słupek”, strzał Tomasza Bisikiewicza i… bramka – w wydawałoby się niegroźnej sytuacji. Od tego momentu przycisnęliśmy rywali jeszcze bardziej, ale do przerwy wynik się nie zmienił. Ani Orliński, ani Olbrycht, ani Wierzbicki nie mogli znaleźć recepty na bramkarza przeciwników.

Po przerwie ruszyliśmy do ataku, ale Jędrzejewski grał jak w transie. Kilka razy zabrakło podania, zamiast tego było bicie w mur w sytuacjach sam na sam. A że niewykorzystane sytuacje… Tak też było w naszym przypadku. Jedna piłka, jedno podanie, chwila zawahania obrony, wyjście Bisikiewicza na sam z Kirylukiem i… 1:2. Bardzo wysoka cena za ten błąd.

W tej sytuacja nie pozostało nam nic innego, jak ruszyć prawie całą ekipą do ofensywy. Czasu było coraz mniej, ale przez 10 minut można było odrobić straty. Zamiast remisu zrobiło się 1:3. Jędrzejewski tradycyjnie już bronił wszystko, co miał przed sobą, my trafialiśmy w jego nogi, ręce, obok albo nad bramką. I znów jedna kontra, pozostawieni dwaj napastnicy i trzeci gol Bisikiewicza!!

Pięć minut przed ostatnim gwizdkiem w końcu udało się pokonać Jędrzejewskiego. Kolejna indywidualna akcja Orlińskiego tym razem zakończyła się sukcesem. Na doprowadzenie do remisu zabrakło już czasu. A była przecież była szansa na zwycięstwo.

To my przegraliśmy?! Byłem pewny, że jest remis! – stwierdził jeden z naszych zawodników.

Niestety. Przegraliśmy. To była dobra lekcja futbolu. Teraz czas na rewanż, bo tak „walki” z Boehringer Ingelheim Polska zostawić nie możemy. Tym bardziej, że będziemy wzmocnieni jednym z produktów rywali – Pharmaton Geriavit. Pytanie tylko, kto w kolejnym spotkaniu znajdzie receptę na Grześka…?

Reprezentacja Dziennikarzy – Boehringer Ingelheim Polska 2:3 (1:1)
Marciniak (12.), Orliński (70.) – Bisikiewicz (25., 40., 66.)

Reprezentacja Dziennikarzy: Kiryluk – Bonecki, Furjan, Walkiewicz, Skalski – Gołos, Tuzimek, Kocięba, Marciniak – Orliński, Olbrycht oraz Żyżyński, Sołdan, Wierzbicki, Kowalski i Romer

Boehringer Ingelheim Polska: Jędrzejewski – Glinka, Gaś, Solecki, Suchowierz,  Forszpaniak, Bisikiewicz, Wołoszyn, Witkowski, Celoch, Kowalczyk, Ochonski i Szulczyk.
Trener: Tomasz Papierzyński
Kierownik drużyny: Piotr Spychała

Nasi futsalowcy z Eurosportu

Kadrowicze Reprezentacji Dziennikarzy (byli i obecni) – Maciej Bonecki, Piotr Kwiatkowski i Michał Luciński – mieli znaczący udział w sukcesie drużyny Eurosportu, która wygrała drugi Media Futsal Cup w Lublinie. Wzmocnieni dwoma zawodowcami (Sławomirem Chałaśkiewiczem i Krzysztofem Kuchciakiem) w finale turnieju rozgrywanego 1 kwietnia pokonali 3:0 Śląskie Media.

12968048_589510344550529_1351739289627172192_o

Zdjęcia Wojciech Nieśpiałowski.

Brązowymi medalistami zostali zawodnicy TV Master Łuków, którzy po serii rzutów karnych wygrali z Grupą ZPR Media.

Kapitanem ekipy Polsat News, która otarła się o półfinał, był Paweł Sikora.