Ruszył w żółto-niebieski świat

Pomagał Andrzejowi Zamilskiemu. Prowadził naszą reprezentację w meczach z gwiazdami Interu Mediolan, radcami prawnymi czy dyplomatami z MSZ.

Powrót do ekstraklasy najpóźniej w 2017 roku – takie zadanie otrzymał Edward Klejndinst od władz pierwszoligowej Arki Gdynia. Żółto – niebiescy skończyli rok na 9. pozycji, ze stratą 12 punktów do miejsca premiowanego awansem.

Pracę na stanowisku dyrektora sportowego pan Edward zaczął 1 grudnia. To dla niego nic nowego. Zajmował się tym już w Górniku Łęczna. Ostatnio trenował zespół KS CK Troszyn (liga okręgowa Ciechanów – Ostrołęka).

/spa/

Zamiast treningu – turniej

Warszawa, 28-29 listopada (piątek, sobota)

To była niezwykła sytuacja. W rozgrywanych równolegle z naszym treningiem dwudniowym turnieju telewizji publicznej (VII Mistrzostwa Telewizji Polskiej S.A. w piłce nożnej o Puchar Prezesa Zarządu) zabrakło drużyny i organizatorzy poprosili nas, byśmy zagrali. Zgodziliśmy się, m.in. dlatego, że było nas zaledwie ośmiu. Zaoszczędziliśmy pieniądze na jednostkę treningową i wywalczyliśmy awans do ćwierćfinału z 3. miejsca w grupie. W walce o najlepszą czwórkę, po wyrównanym spotkaniu, w którym ostrzeliwaliśmy słupki TVP Sport, musieliśmy uznać wyższość późniejszych finalistów. Ostatecznie zajęliśmy 5. miejsce, strzelając 28 goli i wygrywając 4 z 7 meczów. Mogliśmy zdobyć więcej bramek, zwłaszcza w meczu z Kuglarzami, w którym nasza przewaga nie przełożyła się na wynik.

Bohaterami turnieju okazali się obrońcy Łukasz Majchrzyk i Adam Romer, którzy założyli rękawice i spisali się zaskakująco dobrze jako bramkarze. Pokazaliśmy charakter w pierwszym meczu z TVP Info, który przegrywaliśmy już 0:3, ale uratowaliśmy się przed porażką.

Nasz skład zmieniał się dynamicznie. Obowiązki służbowo-domowe wzywały… Oba dni kończyliśmy grając w sześciu, bez zmienników. Piątkową fazę grupową i sobotnią – pucharową zaliczyli tylko Radosław Pyffel (9 goli; klub 100 coraz bliżej!) i Paweł Sikora (3). Poza wymienionymi grali też: Marcin Lepa (4), Krzysztof Kalinowski (2), Mikołaj Kruk (4), Cezary Olbrycht (3), Jacek Kowalski, Dawid Puchniarz, Piotr Przybysz (1), Marcin Pawłowski (2) i Mariusz Walkiewicz.

Wyniki:
TVP Regionalna 7:1 (w grupie)
TVP Poznań 1:2 (w grupie)
TVP Info 3:3 (w grupie)
TVP Opole 10:0 (w grupie)

TVP Sport 0:2 (ćwierćfinał)
Kuglarze (Artyści) 4:3 (o miejsca 5-6)
TVP Info 3:2 (o 5. miejsce)

/spa/

2014-10-14: Warszawa, Szkoci

Rozbita Tartan Army!

Warszawa, 14 października (wtorek)

Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu, a tymczasem rozbiliśmy szkockich fanów aż 13:1. Nasi rywale opór stawiali tylko do przerwy (prowadziliśmy 3:0) i zupełnie nie przypominali zespołu, z którym w marcu, po zaciętej walce, wygraliśmy w hali 12:9.

Zaczęło się od… oczekiwania. Najpierw na Szkotów, których jedyną forpocztą była kraciasta koszula Maćka Boneckiego. Gdy nagle pojawiło się ponad 20 osób w kraciastych kiltach (broń Boże, nie nazywajcie tych ubrań, w barwach konkretnego klanu, wartych ponad 1500 złotych za sztukę, „spódniczkami”), wiedzieliśmy już, ze walkowera nie będzie. I dobrze, bo przecież stacja TVN 24 relacjonowała ten mecz i pokazywała (tak, tak!) na żywo jego fragmenty. A reprezentanci Tartan Army wyglądali naprawdę dumnie.

Potem czekaliśmy na Andrzeja Zamilskiego i Jego Rady. Niestety, naszego szkoleniowca zatrzymali tuż przed meczem lekarze, o czym dowiedzieliśmy się dopiero w przerwie. Czekaliśmy więc na wieści o jego zdrowiu – na szczęście okazały się pozytywne – a my trenerowi mogliśmy zadedykować efektowną wygraną.

Pierwsza połowa nie wskazywała, że pójdzie nam tak łatwo. Pierwszego gola strzelił z rzutu karnego, podyktowanego za obronę ręką przez obrońcę, Marcin Pawłowski (potem dorzucił dwie kolejne bramki, „Pawłoś” bawił się tego dnia grą), drugiego – po kapitalnej główce – Jacek Kowalski. Burmistrz Nowego Dworu pokazał, że Szkoci wcale nie są mocni w tym, w czym mocni być powinni – w grze w powietrzu oraz… na mokrym boisku. Tuż przed przerwą i w przerwie lekko popadało, a taka murawa nie był atutem Wyspiarzy. W drugiej połowie robiliśmy już co chcieliśmy, a rywale mogli tylko zastanawiać się, jak wysoko przegrają.

Za mocno trenowaliśmy noc przed meczem. Zajęcia skończyły się nad ranem – mówili nasi rywale, ale jako doświadczeni gracze powinni wiedzieć, że, także z powodu aklimatyzacji, mecze wyjazdowe są zawsze trudniejsze od tych u siebie.

Podziwiam przygotowanie i dojrzałość taktyczną rywali. Od początku założyli, że będą nas łapać na spalone i tak robili, choć stracili w ten sposób z 10 goli. Po każdym wznowieniu od środka rzucali piłkę na lewą stronę i wierzyli, że przyniesie to skutek. Realizowali swój plan od początku do końca – komentował Czarek Olbrycht. Ironicznie, ale Szkotom trzeba oddać, że to właśnie przerzut na lewą stronę dał im honorowego, przywitanego owacyjnie przez kibiców, gola (przy stanie 13:0). W ten sposób wykorzystali słabość naszego ustawienia w końcówce meczu. Taktyka 1-3-0-7-KażdyChceStrzelić wymaga jednak poprawy.

Szkoci okazali się wymagającym (przed przerwą), choć słabym kondycyjnie rywalem. Na boisku twardej gry nie brakowało, ale atmosfera fair play była znacznie lepsza niż ta w sobotnim spotkaniu przeciwko Niemcom. A wszystko pod czujnym okiem strażników miejskich.

Więcej takich meczów, więcej takich wyników. Byle tylko reprezentacja Polski szła w nasze ślady… We wtorek część winy za remis na Stadionie Narodowym bierzemy na siebie – może po prostu zbyt wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę?

Reprezentacja Dziennikarzy: Kiryluk – Skalski, Sikora, Gilarski, Bonecki – Gołos, Dębiński, Pawłowski, Tuzimek, Wierzbicki – Orliński oraz Szuba, Zubilewicz, Romer, Lepa, Kubica, Kowalski, Pyffel, Jankowski, Olbrycht i Żyżyński.

Gole: Pawłowski 3, Kowalski, Kubica i Orliński po 2, Dębiński, Pyffel, Wierzbicki i Olbrycht po 1.

Galeria zdjęć Tomasza Zubilewicza, Macieja Kubicy i Pawła Sikory w MULTIMEDIACH.

/żyży/

Daliśmy przykład!

Warszawa, 11 października (sobota)

Dobra, pozamiatane. Polska pokonała Niemców raz, teraz czas na drugie zwycięstwo – stwierdził Tomek Włodarczyk z „Przeglądu Sportowego”, gdy Marcin Pawłowski zapewnił nam prowadzenie 2:0 w trudnym spotkaniu z Reprezentacją Niemiec Dziennikarzy. Po wygłoszeniu tej opinii opuścił stadion Marymontu razem z kontuzjowanym Krzyśkiem Marciniakiem. Panowie stracili sporo emocji i dwa gole, bo ostatecznie wygraliśmy 3:1, a goście do samego końca walczyli o odrobienie strat.

Ci, którzy nie zostali do końca nie zobaczyli też najładniejszej z czterech bramek, czyli trafienia Piotrka Gołosa na 3:0. Wypożyczony (stale wypożyczany!) z PZPN prawoskrzydłowy urwał się swojemu obrońcy, minął dwóch kolejnych i tak huknął prostym podbiciem, że piłka odbiła się od prawego słupka bramki Niemców, lewego, by ostatecznie wylądować na bocznej siatce obok słupka prawego. To był „Meisterstueck”, jak powiedzieli nasi rywale – my skwitowaliśmy to prostym, lecz doskonale oddającym istotę rzeczy… „Ale urwał”!

Przegrywając trzema bramki Niemcy rzucili się do ataków, ale zdołali tylko raz pokonać Tomka Kiryluka, który tego dnia zrobił dla nas niewiele mniej niż później Wojtek Szczęsny dla podopiecznych Adama Nawałki. W sytuacji sam na sam – bezbłędni zazwyczaj stoperzy tego dnia… bezbłędni nie byli – nie miał szans, a kilka razy uratował nam skórę. Być może pomogły mu trochę nowe rękawice. Taki sam model założył wieczorem na Narodowym bramkarz Arsenalu Londyn.

Od początku mieliśmy przewagę, ale udokumentowali ją dopiero rezerwowi. Gol padł po ładnej akcji Mariusza Walkiewicza, który zagrał do Radka Pyffela, który z kolei wymienił idealne podania z Robertem Błońskim. – Tak, to była niepowtarzalna akcja – przyznał szczęśliwy „Błonka” i trzeba przyznać mu rację. Drugi raz nasz duet napastników z „La Masy” pewnie by tak nie zagrał.

Za przedstawiciela „La Masy” trzeba uznać także Żelka Żyżyńskiego, który zwłaszcza w rezerwowej koszulce o nieprzypadkowym zapewne rozmiarze M nie tylko podkreślał przynależność grupową, ale także zwodził rywali, którzy raz nawet chyba go odpuścili i byli bliscy utraty gola. Zupełnie inny styl preferował ustawiony w drugiej części pierwszej połowy z prawej strony pomocy Mario Walkiewicz, który ożywił wraz z Maćkiem Sołdanem nasze poczynania.

To nieprawda, że mamy dwie równorzędne jedenastki. Ta rezerwowa jest lepsza – stwierdził odważnie Piotrek Przybysz, gdy wyjściowy skład (Kiryluk – Lepa, Romer, Olkowicz, Sikora – Kocięba – Gołos, Tuzimek, Pawłowski, Olbrycht – Orliński) był powoli zastępowany tymi, którzy dali drużynie prowadzenie (Kubica, Gilarski, Przybysz, Żyżyński – Walkiewicz, Sołdan – Błoński, Pyffel, Kowalski).

Zmobilizowani takimi słowami gracze pierwszego składu po przerwie zdobyli dwa gole, skupiając się nie tylko na walce wręcz (brawo Michał Kocięba, ważny członek zespołu), ale też grze ofensywnej.

Warto zauważyć, jak trener Andrzej Zamilski podąża za światowymi trendami. Widząc problemy fałszywej dziewiątki, jaką był Piotrek Orliński, płynnie przestawił ekipę na system 4-4-2, stawiając na duet potężnych napastników. Będący w doskonałej formie Radek Pyffel na pewno się nie spalił, dał też radę Robert Błoński. Zamiast Fabregasa mieliśmy więc Diego Costę. A raczej Costów dwóch.

Niemcy, z którymi kilka lat temu zremisowaliśmy w Dortmundzie 2:2 (u rywali były znajome twarze z tego spotkania) okazali się poukładaną, niezłą techniczną ekipą. Tego dnia na nas to było jednak za mało. 11 października 2014 okazał się kapitalnym dniem polskiej piłki.

PS. Rywale już szykują się na rewanż (4 września 2015 roku).

/żyży/

Tryumf w Grójcu

Grójec, 14 września (niedziela)

Wygraliśmy oba mecze w Grójcu i w turnieju z udziałem TVN i drużyny samorządowców zajęliśmy pierwsze miejsce, zdobywając gigantyczny puchar (na zdjęciu). O zwycięstwie nad telewizją zadecydował gol w ostatniej sekundzie.

Reprezentacja Dziennikarzy – Samorządowcy 3:0 (Pawłowski, Gołos i Szymański)

Reprezentacja Dziennikarzy – TVN 2:1 (Pawłowski i Olech)

Reprezentacja Dziennikarzy: Jakub Kwiatkowski, Maciej Kubica, Marek Skalski, Adam Romer, Maciej Murawski, Piotr Gołos, Michał Kocięba, Marcin Pawłowski, Maciej Sołdan, Cezary Olbrycht, Robert Błoński, Jan Błoński, Mariusz Jankowski, Mateusz Olech oraz gościnnie Dominik Szymański i Maciej Zaręba.

Koniec pucharowej przygody

Warszawa, 9 września (wtorek)

W klasycznym sportowym pojedynku rutyny z młodością wygrała… szybkość. Nasz mecz z Przyszłością Włochy w drugiej rundzie Pucharu Polski na Mazowszu zakończył się wynikiem „gibraltarskim” (1:7).

Co wy robicie, przecież oni mają po 40 lat – krzyczał do kolegów kapitan Przyszłości, gdy utrzymywał się bezbramkowy remis. – Gdybym miał 40 lat… – zareagował z uśmiechem Adam Romer. – Większość z nich mogła być moimi synami – zauważył Marek Skalski, którego stronę rywale wyraźnie sobie upodobali.

Wynik otworzył strzałem głową Michał Kocięba, który siedział sobie na ławce rezerwowych. Jak to możliwe? Spiker, który to ogłosił, pomylił drużyny…

Mecz był jak konkurs rzutów karnych. Sędzia, któremu pomagały na linii dwie asystentki, podyktował aż cztery jedenastki, w tym trzy dla gospodarzy. Pierwszego karnego, w pierwszej połowie, Tomasz Kiryluk bez problemów obronił (na zdjęciu). Przy dwóch następnych pojedynkach, po przerwie, nie miał już nic do powiedzenia.

Najlepiej zaprezentowaliśmy na początku drugiej połowy, gdy zdobyliśmy kontaktowego gola na 1:2. Zmiany ustawienia przyniosły zaskakujące efekty. Zapachniało sensacją, ale zawodnicy ligi okręgowej (jak dla nas – prawie zawodowi piłkarze) udowodnili swoją wyższość, strzelając aż 5 bramek z rzędu. Wynik z piłkarskiego „zrobił się” hokejowy…

Zwycięskiego składu się nie zmienia, ale w porównaniu do spotkania z KS TS Legionowo trener Andrzej Zamilski nie mógł skorzystać z Macieja Boneckiego, Marcina Lepy, Cezarego Olbrychta i Krzysztofa Marciniaka, których wyeliminowały kontuzje i obowiązki służbowe. Zastąpili ich w kadrze meczowej Rafał Dębiński, Robert Stockinger i Michał Kocięba. Zagrali wszyscy, poza drugim bramkarzem Kubą Kwiatkowskim.

To był nasz szósty start w Pucharze Polski. Drugi raz z rzędu awansowaliśmy do drugiej rundy. Wygraliśmy 2 z 8 meczów (bilans bramek 16:26):
2007 AON Rembertów (klasa A) 1:2 (po dogrywce)
2008 Białołęka II (klasa B) 1:3
2009 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:4
2010 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:3
2011 Niebieska Wiodąca Moc (niezrzeszeni) 4:1, Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (klasa A) 2:3

Przyszłość Włochy – Reprezentacja Dziennikarzy 7:1 (2:0). Gol: Orliński (rzut karny). Kartki: Romer (czerwona), Orliński i Przybysz (żółta).

Reprezentacja Dziennikarzy: Kiryluk – Sikora, Romer, Skalski, Przybysz (65. Furjan) – Gołos (75. Kowalski), Tuzimek (46. Kocięba), Dębiński, Stockinger (80. Błoński) – Pawłowski – Orliński

Galeria zdjęć Jacka Kowalskiego w dziale MULTIMEDIA.

/spa/

2014-09-09: Warszawa, Przyszłość Włochy

Osadzeni na Marymoncie

Warszawa, 6 września (sobota)

Zmienili przepisy, gdy był w więzieniu – tak rywale komentowali interwencję swojego bramkarza, gdy złapał piłkę po wrzucie z autu. Na stadionie warszawskiego Marymontu odnieśliśmy najwyższe zwycięstwo w historii Reprezentacji Dziennikarzy w najbardziej fair pojedynku od lat (nie było nawet przekleństw).

Zmierzyliśmy z zespołem osadzonych z Zakładu Karnego Warszawa – Białołęka, którzy w ramach resocjalizacji dbają o stadion, na którym trenujemy w środy. Na siłowni i w rywalizacji na liczbę tatuaży bylibyśmy bez szans, na szczęście graliśmy w piłkę.

Zaczęliśmy z opóźnieniem, ponieważ czekaliśmy na przyjazd jedenastego zawodnika. Worek z bramkami rozwiązał Dariusz Tuzimek, wykorzystując rzut karny. W pierwszej połowie (40 minut) zdobyliśmy cztery bramki, po przerwie – aż 9. Mobilizowaliśmy się, żeby pokazać szacunek przeciwnikowi, grając na poważnie do samego końca.

Na drugą połowę dojechał burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego i na pewno nie żałuje, ponieważ skompletował pierwszy w karierze hat-trick, tak jak Piotr Gołos.

Do pucharowego starcia z Przyszłością Włochy przystąpimy podbudowani rekordową wygraną. Osadzeni planują spróbować swoich sił w tych rozgrywkach w przyszłym roku.

Dziennikarze – Osadzeni 13:0 (4:0). Gole: Gołos i Kowalski po 3, Pawłowski 2 oraz Skalski, Tuzimek (karny), Jankowski, Kubica i samobójczy.

Dziennikarze: Kiryluk – Sikora, Romer, Furjan, Kubica – Skalski, Tuzimek, Jankowski, Pawłowski, Kalinowski i Gołos oraz Kowalski.

/spa/

Nowodworscy orlikowcy

Nowy Dwór Mazowiecki, 4 września 2014 (czwartek)

Przez kilka godzin, Nowy Dwór Mazowiecki stał się piłkarską stolicą naszego kraju. A to za sprawą niezwykłego wydarzenia – na „Orliku” usytuowanym przy Zespole Szkół w dzielnicy Modlin Twierdza, odbyła się oficjalna inauguracja 5. edycji Turnieju Orlika o Puchar Premiera Donalda Tuska.

Turniej, rozgrywany od 2010 roku, to bez wątpienia największa i najbardziej prestiżowa impreza piłkarska dla dzieci i młodzieży w Polsce. Biorą w niej udział drużyny dziewcząt i chłopców w kategoriach wiekowych 10-11 lat oraz 12-13 lat. W czterech dotychczasowych edycjach turnieju wzięło udział ponad pół miliona najmłodszych adeptów futbolu. Do tegorocznego Turnieju Orlika zgłosiło się blisko 177 000 dziewcząt i chłopców z 18 600 drużyn!

W kapitalnie zorganizowanej imprezie, w atmosferze sportowego święta, wzięli udział m.in. minister sportu i turystyki – Andrzej Biernat, burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego – Jacek Kowalski, starosta Nowodworski – Krzysztof Kapusta, sekretarz generalny Szkolnego Związku Sportowego – Dariusz Abramuk, Ambasador Turnieju, mistrzyni Europy U-17 i najlepszą piłkarka w Europie do lat 17 w 2013 roku – Ewa Pajor oraz wiele gwiazd sportu i osób znanych ze świata show-biznesu.

Jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w tym towarzystwie był Michał Kucharczyk – czołowy piłkarz warszawskiej Legii, który wielką karierę rozpoczynał właśnie w Nowym Dworze Mazowieckim, a wychował się na osiedlu Modlin Twierdza.

Wydarzeniu – jak i całemu turniejowi – towarzyszy hasło „Zagraj Smyku na Orliku” autorstwa Dominiki Jaworskiej ze Szkoły Podstawowej im. Mikołaja Kopernika w Żabowie w zachodniopomorskim.

Kulminacyjnym punktem inauguracji w Nowym Dworze Mazowieckim był mecz piłkarski: Goście kontra UKS Reduta – drużyna chłopców, która na co dzień trenująca na miejscowym „Orliku”.

Po niezwykle emocjonującym widowisku, komentowanym „na żywo” przez znanego sprawozdawcę TVP – Rafała Patyrę, lepsi okazali się „orlikowcy”, wygrywając 8:1. Honorową bramkę dla zespołu Gości zdobył jej kapitan zawodnik grający z numerem 4, czyli… minister sportu i turystyki Andrzej Biernat.

W drużynie Gości – występującej w barwach zielono-czarnych – zagrali m.in.: w bramce burmistrz Jacek Kowalski, były zapaśnik, a dzisiaj gwiazda estrady Rafał Brzozowski, Piotr Zduński z serialu „M jak miłość” czyli Marcin Mroczek oraz znany prezenter pogody Tomasz Zubilewicz.

Uczniowski Klub Sportowy Reduta powstał w 2001 roku i funkcjonuje przy Zespole Szkół w Nowym Dworze Mazowieckim – Modlin Twierdza. Drużyna prowadzona jest przez Sławomira Rzeczkowskiego – Animatora na Orliku.

Andrzej Biernat minister sportu i turystyki ogłosił oficjalnie – „5 Turniej Orlika uważam za otwarty”.

Do rywalizacji turniejowej przystąpiły zespoły w kategorii chłopców starszych: Zespół Szkół Twierdza Modlin, Zespół Szkół nr 2 i SP nr 7 w Nowym Dworze Mazowieckim oraz SP Zakroczym. Po zaciętych meczach każdy z każdym najlepszą drużyną została drużyna Zespołu Szkól nr 1 w Nowym Dworze Mazowieckim.

Zobacz TUTAJ relację Mariusza Jankowskiego dla telewizji publicznej.

/www.msport.gov.pl/