Pod okiem trenerów z Akademii La Masia z Barcelony trenowaliśmy na stadionie Polonii Warszawa. Zajęcia przygotował nasz sponsor techniczny – firma Nike.
Mieliśmy okazję przetestować nowe buty Mercurial Superfly IV ze specjalnym „kołnierzem”, który radykalnie zmienia wygląd buta i daje wrażenie przedłużenia stopy.
– Pierwszy raz w tym roku mogą nas pokąsać komary – przewidywał Mikołaj Kruk w drodze z szatni na boisko ze sztuczną nawierzchnią. Trochę się pomylił. To on „ukąsił” aż cztery razy Reprezentację Okręgowej Izby Radców Prawnych Warszawa i poprawił rekord naszej reprezentacji w meczu na dużym boisku (nie w hali). Ten strzelecki wyczyn w Parku Skaryszewskim, w pobliżu stadionu Drukarza, zasługuje na tym większe słowa uznania, że Mikołaj grał jako pomocnik. Dwie bramki zdobył w pierwszej połowie, dwie po przerwie. Najbardziej efektowne były trafienia głową i półwolejem. Sposób na bramkarza rywali znaleźli też Piotr Orliński (2), Dariusz Tuzimek (1) i Maciej Bonecki (1).
Dobrze, że był sędzia. Wynik mylnie sugeruje bardzo jednostronny mecz, bez walki. Było wręcz przeciwnie… Oświetlenie boiska, dalekie od ideału (graliśmy już po zmroku), przywołało wspomnienia z naszych zagranicznych występów na Filipinach i w Belize. Licytowaliśmy się, gdzie boisko było większe.
Po zdymisjonowaniu Wojciecha Jagody przyjęliśmy ostatecznie model trenerskiej dwuwładzy. Szwedzi mieli Larsa Lagerbacka i Tommy’ego Soderberga, my mamy duet Andrzej Zamilski – Edward Klejndinst. Przeciwko radcom prowadził nas ten drugi. Przed drugim w tym roku występem na „otwartym powietrzu” najbardziej apelował o właściwą komunikację i podpowiedzi, czyli powstrzymanie się od komentowania zagrań kolegów. Miał dobre przeczucie, że jeśli przeniesiemy na boisko rzeczy przećwiczone na treningach, będzie dobrze. Pan Edward opracował taktykę na bazie marcowego występu „grupy włoskiej” przeciwko byłym gwiazdom Interu Mediolan, zgodnie z hasłem: – Myślmy o sobie, a nie o rywalu.
Cieszymy się bardzo, że po ciężkiej kontuzji i długiej rehabilitacji, do gry wrócił Marcin Szuba, który bronił w drugiej połowie i skapitulował tylko raz.
Wiele wskazuje na to, że za miesiąc damy radcom okazję do rewanżu.
Dziennikarze – Radcy Prawni 8:2 (4:1)
Dziennikarze: Kasia – Kubica, Sikora, Romer, Bonecki – Jankowski, Tuzimek, Gołos, Kruk – Orliński, Pawłowski oraz Żyżyński, Majchrzyk, Błoński, Szuba, Pyffel, Olkowicz, Kocięba i Kowalski. Radcy: Antek Suchar – Krzysiek Wróbel, Janek Kwaśniak, Robert Bartosiak, Marcin Kluś – Piotrek Maziarek, Mariusz Modelski, Wojtek Merkwa – Marek Kochański, Miłosz Borowiecki, Antek Stachurski oraz Przemek Dziąg, Maciek Sierota, Mariusz Solarz i Rafał Wielgosz.
Poniżej spojrzenie z drugiej strony, strony pokonanych, autorstwa Mariusza Modelskiego:
To był jeden z tych meczów, po którego zakończeniu, od razu chciałoby się go rozegrać na nowo, jeszcze raz. Bo jak się można pogodzić z faktem, że grasz w drużynie, która atakuje i ma co chwila jakąś sytuację pod bramką przeciwnika, ale po własnych błędach traci bramkę a bramką? Play it again, Sam… W piątek 25 kwietnia graliśmy na bocznym boisku Drukarza w Parku Skaryszewskim z dziennikarzami, którzy mają za sobą kilka lat treningów i występów na różnych arenach sportowych, no i nie byle jaki duet trenerski: Edward Klejdinst – Andrzej Zamilski. Oprócz doświadczenia i trenerów mają też kilku klasowych zawodników. My mamy mniej doświadczenia i pół trenera pół kapitana. Początek jest jednak nasz i wydaje się, że będziemy co najmniej równorzędnym partnerem. Mamy swoje sytuacje (Stachurski, Borowiecki – po rzucie wolnym). Po kilku wypadach dziennikarzy i naszych błędach w obronie, robi się ni stąd ni zowąd 3-0 i skrzydła zaczynają nam opadać. Nadzieja zaświeciła, gdy po ładnej trójkowej akcji Stachurski – Borowiecki – Modelski, wyprowadzamy w pole przeciwników, a ten ostatni strzałem z 18 m. zdobywa bramkę na 3-1. Za chwilę jednak kolejna „piguła” i schodzimy na przerwę z czterema bramkami straconymi. Po przerwie znowu jest nieźle: dośrodkowanie z rzutu wolnego i Przemek Dziąg strzela na 4-2. Wydaje się , że teraz to będziemy grać!… Ale potem jest tylko gorzej. Kończymy na 8-2 w plecy. Nie pokąsały nas komary w Parku Skaryszewskim, pokąsali nas trochę dziennikarze. Przyjmujemy porażkę, leczymy rany i będziemy grać. Może się zrewanżujemy…
Specjalnym wydaniem programu „1 na 1” zaowocował nasz wyjazd do Włoch. Wywiad z Argentyńczykiem Diego Milito miał premierę w Canal+ w piątek 4 kwietnia.
– Pokażcie mi tylko tych, którzy tak się cieszyli po zwycięskim golu dla Atalanty. Na boisku zajmie się nimi Felice Centofanti – ostrzegał z groźną miną Francesco Toldo (rocznik 1971), „twarz” drużyny dawnych gwiazd Interu Mediolan. Widzieliśmy dzień wcześniej na San Siro, jak ich następcy przegrywają spotkanie z drużyną z Bergamo po golu w doliczonym czasie (1:2).
Wicemistrz Europy z 2000 roku zdradził, że w finale Francuz David Trezeguet złamał mu nos. – Żeniłem się tydzień później i zdjęcia ze ślubu nie są najlepsze – powiedział Toldo. Nasz mecz, włoski bramkarz skończył bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Stał w bramce w drugiej połowie i nie miał okazji się wykazać. Zachował czyste konto, tak jak przed przerwą nasz bramkarz. Tomasz Kiryluk nie dał się pokonać nawet z rzutu karnego: – Spodziewałem się takiego uderzenia. Obserwowałem go. Cały czas kopał lewą nogą i podkręcał piłki. Tak dobrze rozpracowanym strzelcem obronionej „jedenastki”, okazał się Evaristo Beccalossi (rocznik 1956), który rozegrał w koszulce Interu ponad 200 spotkań, od sezonu 1978/79 do 1983/84.
W pomocy występował były reprezentant Włoch Dino Baggio (rocznik 1971), wicemistrz świata sprzed 20 lat i jego rówieśnik Benito Carbone, który był piłkarzem aż 17 klubów włoskich i angielskich. Nasi obrońcy toczyli zażarte pojedynki z byłym napastnikiem reprezentacji Hondurasu Dawidem Suazo (rocznik 1979), za którego 7 lat temu mediolański klub zapłacił 14 milionów euro. W drużynie Roberto Boninsegny grali też: Beppe Baresi, Daniele Bernazzani, Arturo Di Napoli, Antonio Manicone, Mauro Milanese, Dario Morello, Leonardo Occhipinti, Massimo Paganin, Fabio Tricarico, Paolo Orlandoni i Ze Maria.
Przed pierwszym gwizdkiem żartowaliśmy, że będziemy przyznawać sobie punkty za przekroczenie linii środkowej, albo dojście do pola karnego. Obstawialiśmy, kiedy rywale zapytają, czy uprawiamy jakiś sport… – Zapomnijmy o nazwiskach rywali. – apelował nasz drugi trener Edward Klejndinst. Dawne gwiazdy czarno-niebieskich występują pod szyldem „Inter Forever” i są ambasadorami klubu. Nasze obawy, że rywale NA ZAWSZE wybiją nam z głowy kopanie piłki, na szczęście się nie sprawdziły.
Do przerwy nasza gra była kompaktowa jak szatnia, w której się przebieraliśmy i prowadziliśmy z gwiazdami Interu 1:0. Trener, choć miał niewielkie pole manewru trafił perfekcyjnie ze zmianą. Rezerwowy Maciej Kubica uderzył efektownie po rzucie rożnym: – Na rozgrzewce ta piłka mi nie pasowała, ale okazało się, że trzeba dobrze ją kopnąć, a wtedy leci idealnie.
W drugiej połowie Włosi potraktowali nas jeszcze poważniej, odmłodzili skład i mocno przycisnęli. Bardzo przeżywali swoje niecelne strzały i kapitalne interwencje Kuby Kwiatkowskiego. Zmiennik „Kiryła” dokonywał cudów, ale skapitulował trzy razy, po strzałach Suazo, Carbone i Centofantiego. Szkoda, że sędzia nie chciał widzieć faulu na Michale Kociębie tuż przed golem na 2:1…
Reprezentacja Dziennikarzy (1-4-2-3-1): Kiryluk – Sikora, Romer, Gilarski, Bonecki – Marciniak, Sołdan, Kocięba, Pawłowski, Remplewicz – Błoński oraz Kwiatkowski, Kubica, Kowalski i Andrzej Kozłowski z Oknoplastu.
To było spotkanie charytatywne, zorganizowane przez polską firmę, która sponsoruje 18-krotnego mistrza Włoch. Pieniądze Oknoplastu pomogą krakowskiemu stowarzyszeniu Siemacha, zajmującego się dziećmi i młodzieżą z południowych województw (edukacja, wychowanie, terapia i rozwój fizyczny).
Przed meczem oglądaliśmy trening pierwszej drużyny i spotkaliśmy się z Diego Milito. Klubowa cenzura nie pozwoliła Czarkowi Olbrychtowi zapytać o skład Argentyny na mistrzostwa świata, o taktykę trenera Maradony na poprzedni mundial (czy była najgorsza w historii?) i o tytuł największego rozczarowania ligi włoskiej w 2011 roku dla argentyńskiego napastnika.
Wyjątkowo tą konferencję będzie wspominał Maciej Sołdan, który z okazji urodzin dostał od Milito ciasto i koszulkę. Jubilat liczył, że będzie miał okazję strzelić karnego Toldo: – Pamiętam Euro 2000, wiem jak się rzuca.
Naszą wizytę w centrum treningowym Interu Mediolan w Appiano Gentile opisała oficjalna strona internetowa klubu.
Zdjęcia, które robili Maciej Kubica i Paweł Sikora, znajdziesz w MULTIMEDIACH.
Lecimy do Włoch na zaproszenie firmy Oknoplast, która sponsoruje Inter Mediolan. Będziemy mieli okazję zobaczyć, czy czarno – niebieskim uda się w końcu wygrać w Serie A z Atalantą Bergamo. Czekają już 4 lata…
Odwiedzimy ośrodek treningowy Interu „Centro Sportivo Angelo Moratti” w miejscowości Appiano Gentile. Spotkamy się z Diego Milito, który z mediolańskim klubem wygrał Ligę Mistrzów i zdobył klubowe mistrzostwo świata.
Zmierzymy się z drużyną gwiazd, w której wystąpią wicemistrz świata Dino Baggio i wicemistrz Europy Francesco Toldo. Mamy nadzieję, że to ten pierwszy będzie grał na bramce, a drugi w pomocy, a nie odwrotnie…
Ile nam brakuje do Andresa Iniesty, przekonaliśmy się podczas specjalnego treningu przygotowanego przez naszego sponsora – Powerade. W Hali Piłkarskiej na Bemowie oglądaliśmy najlepsze akcje mistrza świata i Europy, uczyliśmy się jego zwodów.
Zajęcia, inspirowane grą gwiazdy reprezentacji Hiszpanii i Barcelony prowadzili trenerzy Coerver Coaching Polska z Katowic. W przerwach między ćwiczeniami piliśmy nowy napój Powerade z limitowanej edycji Passion Fruit (smak marakui), którego ambasadorem został Iniesta.
Gościem specjalnym był 4-krotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym Robert Korzeniowski. Polski ambasador marki Powerade opowiadał nam o zasadach prawidłowego nawadniania w trakcie wysiłku fizycznego. Walczył z popularnymi mitami, na przykład, że nie wolno pić przed treningiem. Wyjaśniał, w czym napoje izotoniczne są lepsze od zwykłej wody.
Zdjęcia (Havas Sports & Entertainment) znajdziesz w MULTIMEDIACH.
Jesteśmy dla nich ważnym punktem odniesienia. Podpatrują nas i zazdroszczą sukcesów. Robią szybkie postępy i są coraz lepsi, o czym przekonaliśmy się w Dniu Kobiet. Trzeci pojedynek z Reprezentacją Polskich Pisarzy zakończył się naszą pierwszą porażką (9:12). Zagraliśmy pełne 90 minut (wyjątkowo podzielonych na trzy tercje, a nie dwie połowy), w 8-osobowych składach, „pod balonem” na Bemowie. Pierwszą odsłonę spotkania przegraliśmy 2:4. W drugiej wyszliśmy na prowadzenie (6:4), ale naszą serię czterech bramek pisarze „przebili” pięcioma trafieniami z rzędu. W ostatniej tercji nie udało nam się odrobić strat. Pisarze, dyrygowani z boku boiska przez Andrzeja Grajewskiego, wygrali zasłużenie. Jest szansa na kolejny pojedynek, być może jesienią. Jeśli chcemy się zrewanżować, nie możemy żyć wspomnieniem wygranej 13:1. Rywale to już inny zespół.
Zbigniew Masternak (kapitan Reprezentacji Polskich Pisarzy): Ściągnęliśmy kilku dobrych, młodych zawodników i środek pola bardzo wzmocniliśmy. Przyszedł do nas na przykład Andrzej Muszyński (27 lat), który kiedyś grał w 4. lidze, autor książek „Południe” i „Miedza”. Jest też Mateusz Żyła (24 lata). Były piłkarz Polonii Bytom książkę wydaje w tym roku. Z Groclinem Grodzisk Wielkopolski dwa razy zdobył Puchar Ekstraklasy.
Nie mamy dużo zawodników, ale wszyscy grali kiedyś w piłkę i mają na koncie książki. Na początku było z tym ciężko. Przetestowaliśmy ponad 80 ludzi! Pierwszy mecz z wami to aż 13:1 „w plecy”, ale potem był remis w Krakowie 2:2. Zrobiliśmy postęp, bo teraz mamy zwycięstwo. Bardzo lubimy z wami grać. Dobrze gracie, trenujecie. Jesteście dla nas wiarygodnym punktem odniesienia, jak gramy i w jakim punkcie rozwoju jesteśmy, choć nie mamy wielkich planów. Naśladujemy was, budując swoją ekipę. Też zrobiliśmy stronę internetową (www.reprezentacjapisarzy.pl), mamy ludzi, którzy przyjeżdżają systematycznie. Zazdrościmy rozwoju waszej reprezentacji, bo jest niesamowita.
Mamy bardzo napięty harmonogram na ten sezon. Najważniejszą imprezą jest coś w rodzaju mistrzostw Europy pisarzy we Frankfurcie nad Odrą. W 2012 roku zdobyliśmy wicemistrzostwo, przegraliśmy tylko z Niemcami. Później w Berlinie czeka nas międzynarodowy turniej ludzi kultury i sztuki. Niemcy nas zaprosili. Zagramy też z Norwegią. Mamy dużo kontaktów międzynarodowych. To wszystko skutkuje przekładami na języki obce! W maju 2012 roku strzeliłem gola Niemcom, a cztery miesiące później wydali moją książkę. W takim szoku byli, że Polak strzela im gola…
Przede wszystkim, nie czekamy jak ktoś będzie miał 60-70 lat i napisze genialne dzieło, które zauważą sąsiedzi. Po prostu gramy, potem idziemy na piwo, rozmawiamy i w ten sposób zawierają się przyjaźnie międzynarodowe. To może mieć wpływ na współczesną literaturę europejską. Czegoś takiego wcześniej nie było. Powtórzę, to wszystko zawdzięczamy waszej drużynie. Podpatrywaliśmy was. Gdy założyliście drużynę, pozazdrościliśmy.
RD – Reprezentacja Polskich Pisarzy 9:12 (2:4, 4:5, 3:3)
Reprezentacja Dziennikarzy: Kwiatkowski, Kasia, Majchrzyk, Kubica (1 gol), Jankowski, Gilarski (2 gole), Romer (2 gole), Tuzimek (1 gol z karnego), Błoński (2 gole), Stockinger, Kowalski (1 gol), Sikora i Walkiewicz.
Niektórzy szkoccy kibice przyjechali na mecz z nami w spódnicach, ale na boisko wyszli już w spodenkach – żartów nie było. Graliśmy w piłkę, skończyło się wynikiem hokejowym. Wygraliśmy 12:9. Najskuteczniejszy był Piotr Orliński (5 bramek). – Łatwiej niż strzelców goli zapamiętać tych, którzy przy straconych bramkach zawinili – żartowaliśmy po meczu. – Ich napastnik był tak szybki, że nim zdążyłem przełożyć zwrotnicę i za nim ruszyć, już był daleko przede mną – tłumaczył nasz środkowy obrońca Adam Romer.
Kilka godzin przed sparingiem pierwszych reprezentacji Polski i Szkocji na Narodowym nikt i nic nie było w stanie nas powstrzymać. Tak skuteczni nie byliśmy dawno. Dawno też nie czuliśmy się tak bezpiecznie. Nasz sparing, oprócz szkockich kibicek, obejrzało także dwoje policjantów. Kiedy tylko dowiedzieli się, że szkoccy kibice odwiedzą Halę Piłkarską natychmiast wysłali patrol prewencyjny (graliśmy trzy dni po zamieszkach na stadionie Legii). Było spokojniej niż przy Łazienkowskiej i ciekawiej niż później na Narodowym.
Zdjęcia: Tomasz Zubilewicz
Zadowoleni Szkoci zapowiedzieli, że przy okazji meczu z Polską w eliminacjach EURO 2016 zorganizują turniej na który zaproszą także Irlandczyków, ale w październiku pewnie znowu przyjadą do Warszawy.