Ech, ci Duńczycy…

14 sierpnia (środa), Sopot

Trzecia konfrontacja i trzeci raz znoszą nas z boiska na tarczy. Tym razem w gościnnym Sopocie polegliśmy w boju z potomkami Wikingów 2:3. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że kilka godzin później drużyna Waldemara Fornalika pokonała na gdańskiej PGE Arenie reprezentację Danii dokładnie tym samym wynikiem. Wychodzi więc chyba w sumie na remis 🙂

W drużynie naszych rywali brylowali: strzelec dwóch goli Kenneth Møller Pedersen (obecnie ekspert i współkomentator w duńskim radiu, ponad 250 występów w tamtejszej ekstraklasie) oraz były reprezentant kraju Morten Bisgaard (6 A). Co ciekawe, z tym drugim, grający gościnnie w naszej ekipie Tomasz Hajto występował swego czasu w angielskim Derby County. Przed meczem obaj panowie przybili sobie „piątkę”. Jak powiedzieli nam goście, Bisgaard zasłynął bramką zdobytą na Santiago Bernabeu w pucharowym meczu duńskiego OB z Realem Madryt.

Autorem trzeciego trafienia dla naszych gości był Anders Juul z duńskiej telewizji. Dobił on strzał z rzutu karnego Mollera Pedersena, obroniony kapitalną „robinsonadą” przez naszego bramkarza Jakuba Kwiatkowskiego. Gdzie w tym czasie byli nasi obrońcy? Trzeba by ich o to spytać…

Dla nas pierwszą bramkę (na 1:1) zdobył wspaniałym uderzeniem z woleja z około 25 metrów Tomasz Hajto, zaś drugą (na 2:3) soczystym strzałem pod poprzeczkę Radosław Pyffel. W tej akcji asystę drugiego stopnia imienia Remigiusza Jezierskiego zanotował Marcin Feddek, który z premedytacją 🙂 nie trafił w piłkę, co zupełnie zdezorientowało obrońców przeciwnika i pozwoliło Radkowi stanąć „oko w oko” z ich bramkarzem.

Mecz rozegraliśmy na bardzo dobrze przygotowanej murawie sopockiego MOSiR przy ulicy 23 marca 95. Tam też po spotkaniu obie drużyny raczyły się smacznym grillem.

Reprezentacja Dziennikarzy: Jakub Kwiatkowski – Mateusz Borek, Tomasz Hajto, Adam Gilarski, Marcin Lepa – Rafał Dębiński, Piotr Gołos – Cezary Olbrycht, Dariusz Tuzimek, Krzysztof Marciniak – Robert Błoński. Szybko na boisku pojawili się także Daniel Olkowicz, Maciej Kubica, Marcin Feddek, Bartosz Remplewicz, Radosław Pyffel i Jacek Kowalski.

/cez/

Upalny Marymont

7 sierpnia (środa), Warszawa

Na stadionie Marymontu, który czasy świetności ma dawno za sobą, zaczęliśmy treningi po wakacyjnej przerwie. Z nieba lał się żar, ale chcieliśmy się jak najlepiej zaprezentować przed Andrzejem Zamilskim. Nowy trener żartował, że jego hasłem podczas zajęć jest, jak u Mickiewicza, wielka improwizacja.

/spa/

Na piątkę w Sannikach

13 lipca (sobota), Sanniki

Mimo wakacji i okresu urlopowego zagraliśmy w towarzyskim turnieju „szóstek” w Sannikach koło Płocka. Już na pierwszy rzut oka widać było, że w lipcu nasza reprezentacja zdecydowanie jest myślami przy zasłużonym wypoczynku. Na miejscu stawiliśmy się tylko z jednym rezerwowym, co w perspektywie rozegrania sześciu meczów nie napawało optymizmem. O naszych kłopotach kadrowych niech świadczy fakt, że ściągaliśmy awaryjnie Janka „Młodego Błonkę” Błońskiego, jeszcze juniora.

Taki scenariusz się potwierdził – wygraliśmy dosyć gładko pierwszy mecz, ale później było już gorzej. Remisy, porażki i jeszcze jedno zwycięstwo dały nam ostatecznie piąte miejsce.

Oprócz braków kadrowych widać było jeszcze brak trenera, ponieważ nasz nowy opiekun Andrzej Zamilski obejmie swoje obowiązki oficjalnie od sierpnia. W Sannikach zdecydowanie brakowało jednak kogoś, kto w kluczowych momentach byłby w stanie coś podpowiedzieć.

W sumie zaprezentowaliśmy się odpowiednio do trwającego okresu urlopowego. Inna rzecz, że dwa mecze przegraliśmy jedną bramką, ale rywalom wyszły strzały życia – niemal z połowy boiska, w samo okienko. Takich goli nie strzelają często nawet zawodowcy.

Według organizatora imprezy, właściciela Domu Weselnego w Sannikach, turniej ma na stałe wpisać się w kalendarz miejskich imprez – i to dwukrotnie w ciągu roku. Już dostaliśmy zaproszenie na halową edycję, zimą. Na pewno zrewanżujemy się za lipiec!

Reprezentacja Dziennikarzy: Jędrzejewski, Marciniak, Pawłowski, Olkowicz, Gołos, Dziewicki, Skalski i Błoński junior.

/olo/

2013-07-09: Warszawa, Mistrzynie Europy

Remis z mistrzyniami

9 lipca (wtorek), Warszawa

Panowie, żarty żartami, ale one biegają i potrafią grać – ostrzegał przed spotkaniem na stadionie Polonii prezes PZPN Zbigniew Boniek. Miał rację.

W szatni zastanawialiśmy się jak będzie wyglądał ten mecz. Zakładaliśmy, że zagramy bez kontaktu fizycznego i bez indywidualnych popisów. Już nawet planowaliśmy, że przy wysokim prowadzeniu będziemy dotykać piłkę na połowie rywalek tylko 2 razy, żeby sobie utrudnić zadanie.

Gdy w pierwszej akcji meczu nasz czołowy pomocnik po starciu z przeciwniczką wylądował na trawie, miny nam zrzedły. „Złotka” były jak żywe srebro. Piłkarki Zbigniewa Witkowskiego wyprzedzały nas i wygrywały nawet pojedynki „główkowe”! Doskonale rozgrywały akcje. Pierwsza połowa (graliśmy 2 x 30 minut) zdecydowanie należała do nich. Dziewczyny prowadziły już 2-0, a mogły wyżej. Pani sędzia nie uznała gola, choć według spikera nie było mowy o spalonym. Przy pierwszej bramce Ewa Pajor pokazała Pawłowi Sikorze, dlaczego jest nazywana „Messim w spódnicy”. Przy drugiej zdobywczyni złotego gola w finale Euro Ewelina Kamczyk wykończyła bilardową akcję.

Otuchy dodał nam dopiero gol kontaktowy zdobyty w końcówce przez Krzyśka Marciniaka po rzucie rożnym. W tej akcji przypadkowo wybiła bark bramkarka kadry U-17, a że rywalki nie miały zmienniczki między słupkami stanął nasz bramkarz Kuba Kwiatkowski, który teraz w CV może sobie zapisać 1A. W naszej bramce pojawił się na chwilę Adam Romer, ale zdążył ocalić zespół przed stratą kolejnego gola. Po przerwie prezesa zastąpił Maciej Kubica, który zaczął spotkanie w roli fotoreportera.

Mistrzynie miały jeszcze swoje okazje, ale nasza gra wyglądała o niebo lepiej i gdyby nie Kuba w bramce…. Remis uratował nam Michał Kocięba, który po pierwszej połowie mobilizował nas słowami o grożącej kompromitacji.

Trener Andrzej Zamilski, który formalnie obejmuje naszą drużynę dopiero 1 sierpnia, kartkę ze składem dostał od zarządu. Mamy nadzieję, że po tym, co zobaczył na boisku, nie rozmyśli się…

Pierwszy raz w historii nasz mecz był transmitowany „na żywo” na stronie związku. To jest bardzo brutalny zapis boiskowej rzeczywistości.

Ewa Pajor: Finału Euro nie da się porównać z meczem z dziennikarzami. Nie grałyśmy tak jak zawsze. Grałyśmy „na spokoju”, bo grałyśmy z mężczyznami, którzy byli od nas o wiele starsi i więksi.

Z Konwiktorskiej przenieśliśmy się na Stadion Narodowy. – Dziękuję za polityczny remis. To najlepsze rozwiązanie. Przyjemnie było patrzeć na walkę w tym meczu. Poza tym, za to kochamy piłkę nożną. Wszystko jest możliwe, skoro akcję meczu robią Błoński z Kociębą – mówił już na gali Boniek. Prezes PZPN zapowiedział, że związek będzie wspierał piłkę kobiecą. Obiecał premie finansowe dla złotek. I zwrócił uwagę, że wielu kibiców o piłkarkach usłyszało dopiero po mistrzostwie Europy. Sponsorzy wręczając nagrody rzeczowe (telefony i tablety) życzyli dziewczynom mistrzostwa świata. A my myślimy już o założeniu sekcji żeńskiej…

Reprezentacja Dziennikarzy: Kwiatkowski – Skalski, Romer, Gilarski, Lepa – Kocięba, Marciniak, Tuzimek, Sołdan, Olbrycht – Pawłowski oraz Walkiewicz, Wierzbicki, Jankowski, Zubilewicz, Kubica, Błoński, Sikora, Pyffel, Nowak oraz gościnnie Kacper Zieliński, który opisuje piłkę kobiecą.

Więcej o tym meczu przeczytasz na sportowych stronach Gazety Wyborczej oraz w serwisie Polskiego Związku Piłki Nożnej i na Wprost.pl.

„Złotka” zaczęły dzień od wzruszającego spotkania z minister sportu i turystyki Joanną Muchą, która wyraziła nadzieję, że ten sukces będzie impulsem dla innych dziewcząt, by poszły w ich ślady: – Rok po organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, mamy kolejny, tym razem sportowy sukces. To jest ogromny powód do dumy. One dostarczyły wszystkim Polakom tego, czego nam brakuje w piłce nożnej – sukcesów i emocji. Jest to tym bardziej cenne, ponieważ kobiety rzadziej uprawiają sport, zwłaszcza futbol.

Trener kadry Zbigniew Witkowski zaznaczył, że sukces jest tym cenniejszy, ponieważ jego podopieczne w finale pokonały utytułowane Szwedki: – W tym kraju w piłkę gra 100 tys. dziewcząt. Dla porównania w Polsce jedynie ok. 6 tys. Po zdobyciu złotego medalu dostałem gratulacje od wszystkich trenerów, których drużyny brały udział w turnieju.

Kapitan reprezentacji Katarzyna Gozdek, która w meczu finałowym doznała kontuzji kolana uważa, że sukces jeszcze bardziej zachęci koleżanki do cięższej pracy. Przyznała także, że przyzwyczaiła się do medialnego rozgłosu: Teraz jest czas, by kobieca piłka stała się bardziej popularna w Polsce. Nie jesteśmy przytłoczone popularnością. Polubiłyśmy to.

Galera zdjęć do obejrzenia w dziale MULTIMEDIA.

Reprezentacja U-17 wywalczyła mistrzostwo Europy w szwajcarskim Nyonie 28 czerwca, pokonując w finale Szwecję 1:0. To największy sukces kobiecej piłki nożnej w Polsce w historii.

W meczu finałowym Polki grały w składzie: Anna Okulewicz – Anna Rędzia, Gabriela Grzywińska, Patrycja Michalczyk, Katarzyna Konat – Dominika Dereń, Sylwia Matysik, Paulina Dudek (78. Anna Zapała), Urszula Wasil, Ewelina Kamczyk – Ewa Pajor.

(spa, PAP)

Zagramy ze złotkami

4 lipca, Warszawa

Zaczęło się od wymiany zdań na twitterze. Po sukcesie młodych piłkarek na EURO, padła propozycja, żeby dziewczyny zagrały z kadrą Fornalika. Prezes PZPN Zbigniew Boniek „kupił” pomysł, ale nieco go zmodyfikował i postanowił zorganizować mecz z kadrą dziennikarzy. W ten sposób „świeżo upieczone” polskie mistrzynie Europy do lat 17 będą naszymi rywalkami na stadionie Polonii Warszawa.

Spotkanie, które odbędzie się 9 lipca będzie można śledzić na żywo w internecie. Strona pzpn.pl przeprowadzi transmisję tego wydarzenia z wykorzystaniem pięciu kamer.

W kadrze znaleźli się: Jakub Kwiatkowski, Piotr Gołos, Adam Gilarski, Adam Romer, Dariusz Tuzimek, Cezary Olbrycht, Maciej Sołdan, Michał Kocięba, Robert Błoński, Marcin Pawłowski, Maciej Kubica, Jędrzej Nowak, Piotr Wierzbicki, Krzysztof Marciniak, Marek Skalski, Marcin Lepa, Radek Pyffel, Mariusz Walkiewicz, Paweł Sikora, Tomasz Zubilewicz, Mariusz Jankowski, Piotr Dziewicki i Kacper Zieliński (gościnnie).

Powołane zawodniczki:

1. Okulewicz Anna (MKS Olimpia Szczecin)
2. Szemik Kinga (TS Mitech Żywiec)
3. Gozdek Katarzyna (KS AZS Wrocław)
4. Dereń Dominika (KS AZS Wrocław)
5. Ostrowska Karolina (KS AZS Wrocław)
6. Grzywińska Gabriela (RTP Unia Racibórz)
7. Jaszek Dżesika (RTP Unia Racibórz)
8. Kamczyk Ewelina (RTP Unia Racibórz)
9. Dudek Paulina (ZTKKF Stilon Gorzów Wielkopolski)
10. Pajor Ewa (KKPK Medyk Konin)
11. Konat Katarzyna (KKPK Medyk Konin)
12. Matysik Sylwia (KKPK Medyk Konin)
13. Rędzia Anna (UKS Czwórka Radom)
14. Zapała Anna (AZS UJ Kraków)
15. Gozdecka Magdalena (AZS UJ Kraków)
16. Wasil Urszula (GKS Górnik Łęczna
17. Michalczyk Patrycja (MKS Nysa Kłodzko)
18. Michalska Katarzyna (MKS Olimpia Szczecin)

/spa, pzpn/

Zamilski za Jagodę

Warszawa, 3 lipca (poniedziałek)

Zarząd postanowił zmienić trenera. Wojciecha Jagodę zastąpi Andrzej Zamilski.

– Dziękuję bardzo za prawie sześć lat pracy z naszą reprezentacją. To było pasmo sukcesów, występów na różnych kontynentach i tysięcy godzin treningowych, które wielu z nas pomogły stać się lepszymi piłkarzami – powiedział prezes Adam Romer.

Goście specjalni, zagraniczne zgrupowania, wiele turniejów. Bez Wojtka nawet nie pomyślelibyśmy o projektach, które udało się zorganizować.

Pod jego wodzą mamy doskonały bilans z kolegami po fachu, nieco gorszy z byłymi zawodowcami (choć ogranie oldbojów Lecha Poznań w 2006 roku do dziś rekompensuje wszystkie późniejsze porażki). Długie przedmeczowe odprawy z użyciem butelek, telefonów komórkowych, czy butów piłkarskich były niezapomnianym przeżyciem.

Nasz nowy szkoleniowiec pracował w sztabie szkoleniowym pierwszej reprezentacji Polski Jerzego Engela i Leo Beenhakkera. Jest ekspertem Canal Plus. Największe sukcesy odnosił w piłce młodzieżowej. To pod wodzą Andrzeja Zamilskiego kadra U-16 (Szymkowiak, Kukiełka, Magiera, Radomski, Terlecki) sięgnęła w Turcji po mistrzostwo Europy, a później jako drużyna U-17 w Japonii znalazła się tuż za podium mistrzostw świata. Te sukcesy dały mu tytuł trenera roku 1993 w plebiscycie Piłki Nożnej.

/spa/

Boniek nie przepuścił…

15 czerwca (sobota), Suwałki

Jeśli prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zapowiada kwestię zwycięstwa w meczu jako rzecz związaną z jego honorem i z góry mówi: „Zrobimy wszystko, żeby wygrać z dziennikarzami jak najwyżej”, to niestety nie wróży to nam nic dobrego. I rzeczywiście – w sobotę 15 czerwca doznaliśmy jednej z najboleśniejszych porażek w historii naszej reprezentacji. Ale nic to – graliśmy na specjalne zaproszenie, dla niezwykłego człowieka. W Suwałkach zmierzyliśmy się z reprezentacją PZPN w ramach benefisu Wojciecha Kowalewskiego.

Mecz zakończył się bolesnym 0:8, ale nie wynik był tego dnia najważniejszy. Zresztą nikt z nas chyba nie oczekiwał wygranej przeciwko drużynie składającej się z medalistów i uczestników mistrzostw świata, zdobywców europejskich pucharów, byłych regularnych reprezentantów kraju, a nawet czynnych piłkarzy ligowych?!

Dream Team

Bojąc się kompromitacji z „pismakami i mikrofonami” prezes Zbigniew Boniek wystawił ekipę ze: Stefanem Majewskim, Tomaszem Rząsą, Michałem Żewłakowem, Markiem Koźmińskim, Jackiem Krzynówkiem (dwa gole), Piotrem Włodarczykiem (gol), Maciejem Sawickim (trzy trafienia), Tomaszem Frankowskim (dwie bramki), Pawłem Sobolewskim, Arkadiuszem Radomskim, 47-krotnym reprezentantem Litwy Ignasem Dedurą oraz oczywiście Wojtkiem Kowalewskim. Do tego w barwach PZPN zagrali nasi dwaj etatowi reprezentanci: Piotr Gołos i Jakub Kwiatkowski. Łącznie przeciwnicy mieli na koncie ponad 450 występów w najważniejszej reprezentacji Polski i ponad 50 goli! Dla nas „Dream Team”.

Piękne chwile

My, dla odmiany, skorzystaliśmy z pomocy eksperta Canal+ Piotra Dziewickiego oraz Marcina Żewłakowa, który także coraz częściej wciela się w rolę komentatora. Nawet trener Wojciech Jagoda na odprawie przedmeczowej mówił, abyśmy „podeszli do meczu jak Liechtenstein do starcia z Polską”. A pamiętamy, że kopciuszek europejskiego futbolu wywiózł niedawno z Krakowa 0:2…

„W życiu piękne są tylko chwile” – przy tej piosence „Dżemu” rozpoczynał się bój w Suwałkach. Ale mamy nadzieję, że Wojtek Kowalewski w czasie 16-letniej kariery uzbierał mnóstwo wspaniałych wspomnień. Nam na pewno swoją grą ich dostarczył. 15 czerwca – chcąc zapewnić kolejne powody do wzruszeń – staliśmy się „mięsem armatnim” dla jego piłkarskich przyjaciół. TUTAJ zobaczysz wywiad z bohaterem dnia.

Wymiana selekcjonerów?

Mimo ambitnej postawy i heroicznej walki – co Darek Tuzimek przypłacił drobnym urazem – futbol na jakiś czas został nam wybity z głowy. Dosłownie… Przynajmniej w tej wersji kopanej.

Pozostaje nam pocieszać się, że biało-czerwoni Waldemara Fornalika do Brazylii mają coraz dłuższą drogę, a my już w kraju Pelego i Neymara byliśmy. Ale co to za pocieszenie?!

Pozostaje więc zastanowić się nad propozycją Darka Tuzimka, który broniąc naszego trenera przed atakami prezesa PZPN zaproponował… wymianę selekcjonerów. Wojtek Jagoda do opieki nad Robertem Lewandowskim i spółką, a Waldemar Fornalik przejmuje naszą kadrę! Co wy na to?

PS. Benefis Wojciecha Kowalewskiego zauważyły internetowe portale Polsatsport.pl, sport.tvp.pl, Interia.pl, pzpn.pl oraz sport.pl

/MARLE/

Kiszyniów niezdobyty, Przemyśl – tak

Kiszyniów, Mołdawia (sobota, 8 czerwca)
Przemyśl (niedziela, 9 czerwca)

W „podróż za jeden uśmiech” ruszyliśmy w czwartek, wróciliśmy w niedzielę. To były dla nas bardzo intensywne 72 godziny…

Reprezentacji Waldemara Fornalika wyprawa z Krakowa do stolicy Mołdawii zajęła, czarterowym samolotem, niewiele ponad godzinę. Mimo to na boisku, w meczu o punkty, niektórzy zawodnicy szybko opadli z sił i spotkanie ze 134. zespołem rankingu FIFA skończyło się zawstydzającym remisem 1:1.

My do Kiszyniowa jechaliśmy autokarem od czwartkowego wieczoru i na stadion Zimbru dotarliśmy dopiero kwadrans przed spotkaniem pierwszych reprezentacji.

Następnego dnia, wzmocnieni Adamem Gilarskim i Piotrem Gołosem z PZPN, graliśmy z Mołdawianami, którzy – doskonale zdając sobie sprawę z naszej wyczerpującej podróży – przesunęli mecz z godziny 12 na 10 (czyli zaczynaliśmy o dziewiątej polskiego czasu).

Na sztucznej murawie jednego z treningowych boisk Zimbru rozegraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, choć przegraną 2:3. Rywale prowadzili 1:0 i 2:1, ale doprowadzaliśmy do wyrównania. Gospodarze nie radzili sobie przede wszystkim z naszymi skrzydłowymi. Marek Skalski i Piotr Gołos byli w tym spotkaniu jednocześnie obrońcami, pomocnikami i napastnikami.

Po przerwie wyszliśmy na boisko z mocnym postanowieniem szybkiego wyrównania. – Ich bramkarz wychodzi daleko na przedpole, spróbujcie strzelić z 40 metrów – podpowiadał trener Wojtek Jagoda. Niestety, to przeciwnicy zdobyli bramkę z dystansu na 4:2. Nasz bramkarz Janek Kasia nie zareagował.

Gdy przegrywaliśmy już 2:5, gola strzelił Piotrek Dziewicki. Były szanse na kolejne bramki – m.in. sędzia nie podyktował ewidentnego karnego (dzień wcześniej, w meczu seniorów, oszczędził Polaków). W końcówce, postawiliśmy wszystko na jedną kartę i odkryliśmy się, żeby strzelić kontaktowego gola, ale to Mołdawianie zdobyli szóstą bramkę.

Gospodarze, którzy chwalili nas za występ, poinformowali świat o swoim sukcesie. Przeczytaj TUTAJ. Dzięki rywalom mamy też materiał VIDEO do analizy straconych goli.

Po szybkim obiedzie wyruszyliśmy w drogę powrotną i – po tym, co przeżyliśmy na Ukrainie – przyrzekliśmy sobie już nigdy nie narzekać na polskie drogi. Dziury były nieprawdopodobne, przypominały leje po bombie, a samochody jeździły zygzakiem. 100 km przejechaliśmy w trzy godziny…

Do Przemyśla dotarliśmy przed piątą rano, a już w samo południe (wzmocnieni Czarkiem Olbrychtem z Canal+, który dojechał niemal prosto z wesela redakcyjnego kolegi Żelka Żyżyńskiego) graliśmy z miejscowymi samorządowcami, z byłym szefem więzienia w składzie. – Panowie, przegraliśmy z Orłami Górskiego, Legią Champions i paroma innymi zespołami. Dwa razy podawałem się do dymisji, ale nigdy jej nie przyjęto. Oszczędźcie nas – apelował menedżer miejscowej drużyny.

Najmniej litości miał Piotrek Dziewicki, który w Polonii Warszawa całe życie spędził jako środkowy obrońca. W Przemyślu zagrał jako wysunięty napastnik i był skuteczny jak Robert Lewandowski w półfinale Ligi Mistrzów z Realem. Strzelił cztery i mógł zejść z boiska. Szkoda, że w końcówce zmarnowaliśmy tyle sytuacji. Mogliśmy wygrać jeszcze wyżej…

Do Warszawy wróciliśmy w niedzielę wieczorem – wyjazd intensywny z atrakcjami, których starczyłoby na zdecydowanie więcej niż 72 godziny. Luksusowy autokar i ukraińskie drogi zapamiętamy do końca życia.

Mołdawia – Reprezentacja Dziennikarzy 6:3 (3:2). Bramki: Dziewicki, Marciniak, Gołos. Skład: Kasia – Dziewicki, Gilarski, Olkowicz – Skalski, Sołdan, Tuzimek, Marciniak, Gołos – Kowalski, Błoński oraz Pyffel, Kubica, Olech.

Samorządowcy Przemyśla – Reprezentacja Dziennikarzy 1:5. Bramki: Dziewicki 4, Marciniak. Skład: Kasia – Kubica, Gilarski, Olkowicz, Skalski – Gołos – Olbrycht, Sołdan, Tuzimek, Marciniak – Dziewicki.

/rb/