Sydney, 13 stycznia 2013 (niedziela)
– Pan trener Fornalik? – takie pytanie od lokalnego dziennikarza usłyszał podczas rozgrzewki doktor Krzysztof Szczeciński. Wielu Polonusów spodziewało się, ze selekcjoner przyjedzie razem z nami do Sydney. Filmowe zaproszenia na mecz, które nagraliśmy podczas treningu z „Narodowym”, były hitem miejscowej telewizji i zrobiły wrażenie na naszych gospodarzach.
– Pokażmy ze jesteśmy drużyną – mobilizowaliśmy się w szatni. Kapitan Dariusz Tuzimek skład na mecz z oldbojami Polonii Sydney dostał na kartce, ale zapewniał, ze został przygotowany już w Australii. – Panowie, zagrajmy dla trenera – krzyknął Maciej Sołdan. – Wojtek Jagoda! – zaczął skandować Bartosz Remplewicz.
Dopingowały nas piosenki „Jesteś bogiem” Paktofoniki i „Ai Se Eu Te Pego” Michela Telo, które włączył Michał Kocięba. Gospodarze puszczali przez głośniki wyłącznie polskie utwory sprzed lat.
– Ostatnio było tutaj 40 stopni. W takim upale nasi mieliby przewagę – mówiła pani w koszulce z napisem Polska. Nasz przyjazd ściągnął na stadion kilkaset osób, które hojnie wspierały Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na trybunach kwestowali z puszką Tomasz Zubilewicz i Piotr Kwiatkowski.
Polonia Sydney prowadzi aż 16 drużyn i już nie jest klubem tylko dla Polaków. Pierwszy zespół, który po spadku z ligi stanowej występuje w regionalnych rozgrywkach w mieście (Blacktown District Football Association), ma w kadrze zaledwie dwóch. W rezerwach jest ich niewiele więcej, ale dzięki „multikulturowości” Polonia może liczyć na dotacje. Klub czekają wkrótce wybory nowego prezesa. Kandydować będzie Grzegorz Sobala, który był naszym gospodarzem i przewodnikiem po mieście.
Największe piłkarskie doświadczenie z naszych rywali miał Adam Kwaśniewski (rocznik 1958), który w sezonie 1989/90 występował w ekstraklasie, w Zawiszy Bydgoszcz.
Rezerwowi żartowali, ze w tym meczu „Tuzim” gra za dwóch, ponieważ w koszulce z takim samym numerem biegał też Michał Kocięba. Bardzo szybko udało nam się zdobyć gola. Piotr Gołos wycofał piłkę na strzał, tak jak ćwiczymy na treningach i był najszybszy przy dobitce. Na 2-0 powinien podwyższyć Cezary Olbrycht, ale z bliska trafił w poprzeczkę. Dosłownie sekundy później z dystansu zaskoczył bramkarza gospodarzy Maciej Sołdan.
Rywale mieli doskonałą okazje, żeby zdobyć kontaktową bramkę. Adam Gilarski został trafiony piłką w rękę i sędzia gwizdnął jedenastkę. – To jeszcze nie jest gol – krzyknął ktoś z boiska. Strzał Henryka Mojsy, który wywalczył z Jagiellonią Białystok pierwszy awans do ekstraklasy, obronił Jacek Kowalski. – Zrobił to jak Tytoń na Euro – krzyknął spiker. – Wyczułem go – tłumaczył burmistrz, który przed karnym przedstawił się strzelcowi i życzył powodzenia.
Niemal równo z gwizdkiem na przerwę zaczął padać deszcz i przestał, jak zaprogramowany, po 15 minutach. Drugą połowę przerwała burza. Pioruny były tym bardziej niebezpieczne, że tuż nad boiskiem przebiegała linia wysokiego napięcia. Niestety, nie wróciliśmy już do gry. – Przegraliście walkowerem – żartował sędzia, który przyszedł do szatni wyjaśnić dlaczego podyktował rzut karny.
Na boisku pojawił sie tez trener Polonii Jacek Lisowski: Wszyscy graliśmy w pierwszym zespole, ale to było dawno. Przed tym meczem mieliśmy tylko jeden wspólny trening. Wy wygraliście praktycznie po wyjściu z samolotu. Pokazaliście zgranie i solidną obronę. Stoperzy zupełnie wyłączyli naszych napastników.
Polonia Sydney Oldboys – Dziennikarze 0:2 (0:2). Gole: Gołos i Soldan
Skład: Kowalski – Skalski, Sikora, Gilarski, Kubica – Sołdan, Tuzimek, Kocieba, Gołos, Olbrycht – Remplewicz. Na rezerwie zaczęli: Zubilewicz, Błoński, Zabielski, Wierzbicki i Piotr Kwiatkowski.
Zdjęcia w dziale MULTIMEDIA.
(spa)