Nowy statut i członkowie

17 grudnia (poniedziałek), Warszawa

Mamy nowy statut! Poprawki, po konsultacji z sądem, przygotował Adam Gilarski.

Skład komisji rewizyjnej uzupełnił Mariusz Walkiewicz. Pierwszym członkiem honorowym został Bartosz Remplewicz. Prawo głosu zyskali Maciej Bonecki, Marcin Lepa i Piotr Kwiatkowski. Do grona członków wspierających przyjęliśmy Piotra Dziewickiego, Jana Kasię i Krzysztofa Marciniaka .

Obrady prowadził prezes Adam Romer. Tegoroczną działalność Stowarzyszenia podsumował Michał Kocięba.

Obradom przyglądał się przedstawiciel sponsora głównego Maciej Koprowicz z Orange.

Zjazd odbył się w gościnnych progach naszego nowego partnera, Centrum Rozrywki Hulakula. Zwycięzcą turnieju w kręgle, który rozegraliśmy przy okazji, został Marcin Lepa.

/spa/

Sokół za Jagodę

5 grudnia (środa), Warszawa Dzień po ostatnim meczu Borussi Dortmund w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie trenowaliśmy pod okiem <b>Wojciecha Jagody</b>. Trener komentował mecz z Manchesterem City (1:0) na żywo, ze stadionu w Niemczech, dla telewizji i nie był w stanie wrócić na czas do Polski. Zastąpili go dwaj doświadczeni ligowcy <b>Tomasz Sokołowski II</b> i <b>Maciej Bykowski</b>, którzy zdobywali w Polsce tytułu mistrza oraz krajowe puchary. – <i>Gdy przyszlismy z szatni „pod balon”, na boisku czekaly juz rozlozone pacholki. Widac bylo, ze nasz tymczasowy trener potraktowal sprawe powaznie i przygotowal sie do zajec – </i> opowiadal <b>Robert Blonski</b>. Rozgrzewka, prowadzona od poczatku z pilkami, byla polaczeniem zabawy i rywalizacji. <b>Tomasz Zubilewicz</b> zwrocil uwage, ze Sokolowski caly czas zerkal na zegarek. – <i>Kontrolowal czas kazdego cwiczenia i kazdej przerwy. Przypominal o piciu napojow</i> – dodal „Zubi”. P.o. trenera gral pozniej razem z nami i <b>Maciejem Bykowskim</b>, i podpowiadal co robic. /spa/

Nowy partner

Pozyskaliśmy nowego partnera. To Centrum Rozrywki Hulakula, które znajduje się w samym sercu warszawskiego Powiśla, w podziemiach nowoczesnego gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej.

Największą atrakcją jest kręgielnia, wyposażona w 28 w pełni zautomatyzowanych, sterowanych komputerowo torów. Są nawet takie dla dzieci – z bandami, które zapewniają dotarcie kuli do celu i radość z każdego zagrania.

W ofercie rozrywkowego centrum stolicy są też: bilard, restauracja, organizacja imprez, wynajem limuzyn oraz catering.

Hulakula to także dwie nowoczesne sale VIP o łącznej powierzchni ponad 120 metrów kwadratowych. Każda gwarantuje kameralny, pełen dyskretnego luksusu klimat.

Podczas pierwszej wizyty w Hulakula nagraliśmy specjalne życzenia z okazji nadchodzących świąt. Zobacz je TUTAJ.

/spa/

2012-11-30: Warszawa, Trening z Fornalikiem

Druga kadra Fornalika

30 listopada (piątek), Warszawa

Zazwyczaj to my oceniamy pracę selekcjonera – tym razem było odwrotnie. To Waldemar Fornalik, który pojawił się w Hali Piłkarskiej na Bemowie z całym sztabem szkoleniowym, oceniał nasze umiejętności i zaangażowanie. Bardzo nam zależało, żeby pokazać, że nasza znajomość piłki nie jest tylko teoretyczna.

Bramkarze już po rozgrzewce z Andrzejem Dawidziukiem mieli dość. – Z przykrością stwierdzam, że nie nadaję się do zawodowej piłki – stwierdził samokrytycznie Tomasz Kiryluk.

Pierwszą część treningu dla zawodników z pola poprowadził Marek Wleciałowski. O tym jak trudno odebrać piłkę asystentowi selekcjonera przekonał się Paweł Sikora, który przystępował do zajęć z ambitnym celem: –To jest dla mnie bardzo ważny dzień. Kadra ma problem z lewym obrońcą. Mogę być jakąś alternatywą dla Kuby Wawrzyniaka.

Najwięcej problemów sprawiły nam holenderskie ćwiczenia techniki z Tomaszem Rząsą, choć mieliśmy z nimi do czynienia już kilka tygodni temu. –To, co pokazuje Tomek, a co robią dzieci w Holandii, to dla nas, starych dziadków, jest trochę za trudne – przyznał Marcin Feddek, który namawiał sztab kadry, żeby się nami zajął. Dyrektor reprezentacji do spraw kontaktów z mediami nie był aż tak surowy: –Często widać, że dziennikarze nie rzucają słów na wiatr i wiedzą o czym mówią.

Waldemar Fornalik, „atakowany” przez kamery i mikrofony niemal przez cały trening, oceniał na gorąco: – W każdym elemencie dziennikarze starają się wykonywać swoje zadania na 100 procent. To też charakteryzuje zawodowców. Jedni grają lepiej drudzy gorzej, ale wszyscy chcą dobrze. Myślę, że tak samo jest przy pisaniu. Wszyscy chcą dobrze, ale nie zawsze wychodzi…

Po dwugodzinnych zajęciach, w których nie zabrakło ćwiczeń strzeleckich, małych „dziadków” i gier, przyszedł czas na oficjalne podsumowanie: – Z ręką na sercu, bez wazeliny, było naprawdę przyzwoicie. Pojawiło się tylko kilka słabych ogniw – powiedział „Narodowy”. – Słabych momentów – wtrącił Wojciech Jagoda. –Jeszcze kilka wspólnych treningów i pójdziemy do przodu – zakończył selekcjoner.

Przy okazji okazało się, że udział w treningu Brazylijczyka Hevertona Martinsa miał być dobrą wróżbą dla pierwszej reprezentacji. –Obyśmy się spotkali w 2014 roku na mundialu w Brazylii – życzył Waldemarowi Fornalikowi nasz stały trener.

Według internetowego serwisu PZPN wiele wskazuje na to, że kolejne zajęcia pod okiem selekcjonera będziemy mieli wiosną.

Marek Wleciałowski: Każdy trening to, w mojej opinii, odrębny kawałek życia. Za każdym razem można coś zobaczyć. Taki trening jak dzisiaj, w formie kompleksowej, to znaczy: dłuższa rozgrzewka, elementy techniczno – taktyczne i gra taktyczna, i gra właściwa, to wszystko jest w treningu piłkarskim.

Jeżeli chodzi o tą grupę, którą obserwowaliśmy, to nie można jej na pewno odmówić ambicji i chęci. Dla trenera prowadzącego to jest najważniejsza rzecz. Jeżeli widzę, że zespół i poszczególni zawodnicy chcą, to wtedy mogę im coś zaproponować. Każdy ze współprowadzących zaproponował coś ze swojej strony. W moim odczuciu, to bardzo przyzwoicie wyglądało. Każdy chciał. Nie było wzajemnych animozji, napięć niepotrzebnych, tylko była koncentracja na tym, co chcemy zrobić i element, nazwijmy to, satysfakcji, jak coś wyszło i element mobilizacji, jeśli był problem ze zrealizowaniem czegoś. W moim odczuciu to jest najważniejsze i wtedy możemy myśleć w następnym treningu czy chcemy coś poprawić, czy chcemy coś zmienić, jeśli coś nam się mniej lub bardziej podobało.

Ta konkretna jednostka treningowa wyglądała tak, że jestem zadowolony. Jak najbardziej jest szansa na kolejne spotkanie. To zależy, czy jest chęć obu stron. Widzę, że ta wasza strona „boiskowa” jest zainteresowana, a my jesteśmy otwarci.

Andrzej Dawidziuk: Im człowiek starszy, tym bardziej chce głowa i chcą oczy, a ciało nie zawsze nadąża. Chłopcy, a właściwie panowie, którzy wzięli udział w zajęciach bramkarskich, naprawdę prezentują się bardzo dobrze pod kątem mentalnym i sportowym. Widać, że dbają o siebie. Bramkarz to bardzo specyficzna pozycja, to jest zbiór kilku konkurencji lekkoatletycznych.

Chciałem, żeby uczestnicy zobaczyli jak wygląda specyfika treningu bramkarskiego na poziomie profesjonalnym. Oczywiście, stopień trudności był zdecydowanie niższy, ale
z tych ćwiczeń korzystam podczas zajęć z pierwszą reprezentacją. Temu służą takie spotkania, żeby ludzie, którzy mówią i piszą o futbolu, często go komentują, mieli możliwość poznania go od środka, z perspektywy boiska. Myślę, że wtedy jest zdecydowanie łatwiej wykonywać zawód dziennikarza sportowego.

Przyłączam się do słów selekcjonera. Naprawdę poziom zaawansowania technicznego, poziom rozumienia gry jest u was na bardzo dobrym poziomie, jak na piłkę amatorską i ludzi, którzy nie zarabiają kopaniem piłki, i nie poświęcają temu tak dużo czasu jak zawodowi piłkarze. Gdyby wybrać z tego zespołu najlepszych, to myślę, że na poziomie III albo IV ligi spokojnie by sobie poradzili.

To nie był nasz „pierwszy raz” z aktualnym selekcjonerem reprezentacji Polski. Wcześniej trenowaliśmy pod okiem Pawła Janasa i Stefana Majewskiego. Gośćmi Mikołajków z Orange byli Franciszek Smuda i Leo Beenhakker.

Okiem dziennikarzy telewizji ORANGE SPORT nasz trening z Waldemarem Fornalikiem wyglądał TAK. Zobacz też galerię zdjęć Macieja Kubicy w MULTIMEDIACH.

/spa/

Bieg Niepodległości

11 listopada (niedziela), Warszawa

Na wózkach i na rolkach. Niektórzy maszerowali, większość biegła. Około osiem tysięcy osób ubranych w białe oraz czerwone koszulki wystartowało o godz. 11.11 z al. Jana Pawła II przy ul. Stawki w Warszawie.

Mieliśmy swoich reprezentantów w XXIV Biegu Niepodległości. Z dystansem 10 kilometrów zmierzyli się Mariusz Walkiewicz i Michał Kocięba: Nigdy w życiu nie przebiegłem tylu kilometrów bez piłki 😉 Bieganie samo w sobie jest dla mnie szalenie nudne, dlatego podziwiałem tych którzy bigają. Postawilem przed soba wyzwanie – przebiegniecie Biegu Niepodleglości i udało się! Na pierwszych kilometrach miałem wrażenie, że na 8500 uczestników minęło mnie 8499, na półmetku zobaczylem, że nie jest tak źle. Przyspieszylem, mijanie innych lekko mnie „nakręciło. Skończylo się na 56 minutach i 44 sekundach. Chyba nie najgorzej, najważniejsze ze minąłem linię mety:)

Zwycięzcami imprezy zostali Mariusz Giżyński z WKS Grunwald Poznań (29.52) i Agnieszka Ciołek-Mierzejewska z AZS AWF Wrocław (34.35).

/spa/

Podwójny debiut

14 listopada (środa), Gdańsk

Można powiedzieć, że wobec gospodarzy zachowaliśmy się podobnie jak Urugwaj, który kilka godzin później obnażył wszystkie braki kadry Waldemara Fornalika… Nie sam wynik jest jednak godny odnotowania (11:3), a raczej okoliczności osiągnięcia tak zdecydowanego zwycięstwa.

Po pierwsze, już kilka dni przed meczem wiadomo było, że nieobecny z powodów rodzinnych trener Wojciech Jagoda zostanie zastąpiony przez prezesa – trenera (czyli PT, jak skrócili to nasi kibice) Adama Romera. Jakby tego było mało, tuż przed rozpoczęciem pojedynku na boisku gdańskiej AWF dotarły do nas kolejne niepokojące wieści.

Podróżujący jednym samochodem bramkarze Jan Kasia i Kuba Kwiatkowski oraz towarzyszący im „człowiek na każdą pozycję” Piotr Kwiatkowski utknęli na autostradzie 30 km przed Gdańskiem, z powodu awarii, zdawałoby się, niezawodnego wytworu niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego… „Nawalił” zwykły czujnik za 350 zł, ale nauczka na przyszłość została. Nigdy nie pozwalaj wsiąść do jednego samochodu dwóm bramkarzom…

W tej sytuacji PT podjął kontrowersyjna decyzję wstawiając do bramki… samego siebie. Ten ruch, wraz z ustawieniem nas w klasyczne 4-4-2, okazał się kluczowy.

10 minut po pierwszym gwizdku, gdy bracia Kwiatkowscy dotarli już na AWF, wynik brzmiał 1:0 (po bramce Cezarego Olbrychta i asyście Piotra Gołosa), a prezes-trener-bramkarz miał na koncie dwie udane interwencje i spokojnie mógł zejść z boiska i prowadzić drużynę już z ławki.

Potem poszło już z górki. Przewaga w posiadaniu przez nas piłki była miażdżąca. Krążyła między „Dziewikiem”, Adamem Gilarskim i pomocnikami niczym po sznurku. To co działo się kilka godzin później na PGE Arena w wykonaniu ekipy Oskara Tabareza przypominało do złudzenia wydarzenia z boiska AWF. My też mieliśmy swoich Luisa Suareza i Edisona Cavaniego. Kolejne gole przed przerwą zdobywali po zespołowych akcjach Robert Błoński, Marcin Feddek, Piotr Kwiatkowski, obrońca rywali po samobójczym strzale i ponownie Cezary.

W odniesieniu spektakularnego zwycięstwa nie przeszkodziła nam nawet lekka dekoncentracja, która wkradła się w nasze szeregi na początku drugiej połowy. Rywal zdobył dwie bramki zbliżając się do nas na „niebezpieczną” odległość czterech goli. Końcówka jednak znów należała do nas. Zwycięstwo przypieczętowali „główkami” Heverton i ponownie Robert Błoński.

Widać, że trenujecie razem i każdy wie co ma robić na boisku. U nas to pełna partyzantka, spotykamy się raz, dwa razy do roku i tą różnicę widać był dziś na boisku – przyznał Wojtek Jankowski z Radia Gdańsk, który zebrał ekipę trójmiejską. Z naszej strony możemy życzyć kolegom z Wybrzeża wytrwałości. U nas też nie przyszło to z dnia na dzień…

Reprezentacja Dziennikarzy Sportowych – Dziennikarze Trójmiasta 11:3 (6:1)

Skład: Adam Romer (Kuba Kwiatkowski) – Daniel Olkowicz (Marcin Lepa), Adam Gilarski, Piotr Dziewicki, Marek Skalski – Piotr Gołos (Piotr Kwiatkowski), Mariusz Walkiewicz (Heverton), Maciej Sołdan (Darek Tuzimek), Krzysztof Marciniak – Cezary Olbrycht, Marcin Feddek (Robert Błoński).

Bramki: Olbrycht, Błoński, Feddek, P. Kwiatkowski po 2, Marciniak i Heverton po 1.

/ahr/

2012-10-16: Warszawa, Anglicy

Nieskuteczni z Anglią

Warszawa, 16 października (wtorek)

Zagramy dwójką napastników, jeden z nich jest szybki a drugi skoczny. „Tuzim” i „Błonka”, grajcie w ataku blisko siebie! – usłyszeliśmy na odprawie od trenera Wojciecha Jagody. Zaledwie trzy dni po meczu w Irlandii, na bocznym boisku Legii Warszawa, nasza drużyna rozpoczęła spotkanie z angielskimi kolegami po fachu. Byli to głównie przedstawiciele gazet, najważniejszych tytułów Zjednoczonego Królestwa. Goście żartowali, że numer na koszulce Roberta Błońskiego (73) to prowokacja, czyli nawiązanie do słynnego remisu na Wembley 39 lat temu.

Przez całą pierwszą połowę dominowaliśmy. Wszystko układało się dobrze, ale brakowało „kropki nad i” w postaci gola. Grzegorz Jędrzejewski w naszej bramce mógł czytać gazetę. Jak się później okazało, skończył mecz z jedną interwencją na koncie… Goście mieli dużo szczęścia, świetnie dysponowany był bramkarz „Dumnych Synów Albionu”, dwa razy wyręczyła go poprzeczka. Na przerwę obie ekipy schodziły z zerowym kontem, co powinno cieszyć zwłaszcza wyspiarzy. Rywale przyznali później, że sami byli zdziwieni doskonałą postawą swojego bramkarza.

Nie mają dużo zmian, zaraz siądą kondycyjnie – mobilizował nas trener i było w tym sporo racji, jednak nadal raziliśmy nieskutecznością, nawet z najbliższej odległości. Anglicy próbowali kontratakować. Niewykorzystane sytuacje w końcu się na nas zemściły. Po „angielskim” dośrodkowaniu z 17 metra, jeden z gości „zerwał pajęczynę” ze spojenia naszej bramki. To był gol rodem z Premier League.

Gdybyśmy przegrali, byłaby to największa niesprawiedliwość w historii. Na szczęście, na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Piotr Dziewicki, który po straconym golu został przesunięty z obrony do ataku, potwierdził, że wyspiarze szczególnie mu „leżą”. To on w końcu znalazł sposób na bramkarza.

Do końcowego gwizdka zostało kilka minut, ale obraz gry nie zmienił się i mecz zakończył się remisem 1:1. Obie drużyny życzyły sobie udanego występu pierwszych reprezentacji, nie spodziewając się, że padnie identyczny rezultat, a zwłaszcza, że zostanie rozegrany dopiero nazajutrz.

Gdy wieczorem na Stadionie Narodowym byliśmy świadkami afery „dachowej” i okazało się, że boisko nie nadaje się do gry w piłkę, zaproponowaliśmy Anglikom szybki rewanż w środę. – Nie ma mowy. Takie cuda, jak nasz remis, zdarzają się tylko raz – odpowiedzieli z uśmiechem.

Może lepiej, że nie wygraliśmy? Będzie nam łatwiej namówić rywali na mecz w Londynie, za rok, przy okazji zakończenia eliminacji mistrzostw świata…

Jeśli chcesz zobaczyć zdjęcia z tego meczu, przejdź do działu MULTIMEDIA. Autorem galerii jest Maciej Kubica.

Zobacz TUTAJ relację Eurosportu.

TUTAJ przeczytasz informację z oficjalnego serwisu Legii.

(GJ50)

Blessington w mediach

Relacje z naszego meczu w Blessington znalazły się w wielu mediach, na czele z ogólnopolskimi.

Materiały z Irlandii ukazały się w TVP Info oraz w Telexpressie w TVP 1. Przejdź na internetową stronę Teleexpressu. Kliknij TUTAJ i zajrzyj na stronę TVP Sport. Ten sam materiał znajdziesz też TUTAJ.

O sprawie informowała również TVP Bydgoszcz. Sprawdź TUTAJ.

Materiał filmowy zamieściła też internetowa telewizja ITV24. Znajdziesz go po kliknięciu w TEN LINK.

TUTAJ znajdziesz relację z serwisu Polskiego Związku Piłki Nożnej, który patronował całemu przedsięwzięciu.

Poniżej, w oryginale, relacja ze strony naszych przeciwników.

The sun shone brightly on the Blessington FC grounds at Crosschapel last Saturday 13th October, for the James Nolan Memorial Match. With just two and a half weeks notice, the BFC club members had done trojan work in organising the event, a friendly game between the home team representatives (over 30s+) and the visiting Polish Journalist national team with special guest player Rafal Bruski, Mayor of Bydgoszcz.

The pitch was in great condition, considering the heavy rain of the previous two days, and the Polish and Irish flags hung proudly on the netting behind both goals. By two thirty the crowds were pouring in, and by the three o clock kick-off time the ground was bursting with up to 1,000 supporters of both teams. The Blesso lads eyed the opposition cautiously as they went through a rigorous warm-up, some of the younger guests looking particularly sharp.

Schoolboy’s Secretary Lille Balfe, ably assisted by Ann Dudley, made sure everyone was topped up with tea, coffee, BFC water and lots of goodies for the kiddies, as the anticipation grew and the nerves began to show. BFC schoolboy players formed a guard of honour as the teams walked side by side onto the pitch, and the crowd responded noisily.

FAI CEO John Delaney took his place on the sidelines, no doubt looking for some fresh talent for Trap, after the debacle of the previous evening. Polish ambassador Marcin Nawrat joined him, as PZPN (Polish FA) officials Piotr Golos and Adam Gilarski and UEFA representative Daniel Olkowicz lined out in the Polish squad. Visiting Polish cameramen and videographers took their places, and the scene was set.

The national anthems were sung with pride, and the team captains exchanged pennants after the „Champions League” style handshakes were delivered. The Polish captain then presented Blessington captain for the day, Gareth Dudley (James’ brother-in-law) with a Polish jersey with „J. Nolan” and number 21 (James’ age), in bold print. The final act before kick off was a fantastic round of applause lasting a full minute, as all present showed their respect and great affection for James.

The visitors kicked off and the crowd responded to the action with great cheers. The home team had plenty of possession in the first twenty minutes, and Joey Nugent will feel he could have had us ahead, but the Polish keeper pulled off one fantastic save to deny him (we won’t mention the two missed sitters Joey). Chances came and went at both ends, as the visitors found their feet, and then after about half an hour, Lee Brennan’s perfectly timed tackle was adjudged by referee Paul Weafer as a dubious foul, and the Polish team were awarded a soft penalty. Davy „Stony” Nolan had no chance as the visitors went one up, to huge cheers and singing from the vast number of Polish supporters present. Lee suffered a double blow, as he was immediately substituted. Alan Lowe brought off a super last ditch challenge to deny the Poles a second goal, and at the other end first Johnny Lynch and then Mark Daniels went close for Blesso.

Willie Boyle gave the Blesso lads the hairdryer treatment at half time, and they came out flying into the second half. Within ten minutes they were level; the Polish keeper made another great save from a Lee Brennan screamer (yes he was back on), and in the resulting melee a Blesso player was upended, linesman John Kane flagged furiously, and ref Paul balanced things up nicely by pointing to the spot. Skipper Gareth Dudley stepped up and smashed it home, to wild celebrations from wife Sue (James’ sister) and all the Irish contingent. Blesso continued to press forward, but the Polish lads were dangerous on the break, and from one such break they took the lead, when sub keeper David „Sads” Carroll couldn’t hold a cross-shot, and the striker swept it home. The Polish crowd went berserk, and to chants of „Polska, Polska”, the Blesso lads tried to again get back on level terms. Club President Paddy Nolan (60+) entered the fray and did his best to grab the equaliser, but to no avail. A final chance fell to Mark Daniels, but under severe pressure, he blazed it just wide.

The final whistle sounded to end a fantastic spectacle, and there were great celebrations and more „Polska” singing, this time from both teams; our assistant manager, Eddie Boylan, and Club Secretary Eoin O’Donovan, joined with the Polish huddle and celebrated. A rendition of „You’ll never beat the Irish” followed, and the Poles sang it louder than we did. Mayor Bruski made a lovely presentation of an Irish flag to the Nolan family directly after the game, and the players left the field to a final gigantic applause from the huge attendance.

After a quick shower, courtesy of Avon Ri Hotel, the teams regrouped in Murphy’s Bar for a few beers and to recount the events of the day. A lovely buffet meal was provided in Plan B, and then Pat Nolan (James’ uncle) presented Mayor Bruski with a Wicklow souvenir to mark the occasion. Vinny Balfe (BFC Chairman) prsesented both Ambassador Nawrat and Mayor Bruski with match pennants, and the Mayor reciprocated with a flag of his city of Bydgoszcz. Match referee Paul Weafer, and his linesmen John Kane and Tommy McGuinness, not only gave their services on the day, they also sponsored a „man of the match” trophy for both teams. This presentation was made to the giant Polish centre-back, and interestingly enough the Blesso winner was David „Sads” Carroll, our club captain, and a neighbour of Paul Weafer’s.

Piotr Golos of the Polish FA, PZPN, expressed to Vinny his desire to have a return match sometime next year, so here’s hoping something can happen. As our new found Polish friends departed in the late evening, most of the Blesso lads stuck to their duty and stayed on, eventually finding themselves back down in Plan B to see out the night, according to Club PRO Tommy Mulvey, a first hand witness, who himself had shown great staying power all evening in the course of his duty.

And so this great event came to an end; a massive thanks goes to everyone involved; to Artur in the Polish Embassy, Piotr in PZPN, Tomasz & Michal from the Polish Weekend school in Dublin, to Jimmy & Essie and all the Nolan family, to the match officials, to all the Polish media present, and of course all of our own fantastic club members who made this special day one for BFC to be very proud of. Huge thanks go to all the supporters of both teams who filled up the ground, and we hope that many of you will return more regularly to see the BFC teams in action at the weekends. Watch out for the media reports both at home and in Poland of this special day, celebrating the life of a very special young man.

R.I.P. Jam, pride of Blesso and Ireland.

Blessington FC Squad: Davy Nolan; Eoin O’Donovan (Club Secretary), Brian Wilson, Lee Brennan, David Carroll (Club Captain), Mick Fleming, Phil Sheridan, Mark Daniels, Mick Tyrrell, Joey Nugent, Gareth Dudley (Team Captain), Alan Lowe, Paul Byrne, Mark Sheehy (Club Treasurer), Eddie Shirran, Vinny Balfe (Club Chairman), Jimmy Pearce, Paddy Nolan (Club President), Johnny Lynch. Manager : Willie Boyle. Assistant : Eddie Boylan

/spa/