Author: Administrator
Popłynęliśmy pucharowo
25 sierpnia (środa), Nowy Dwór Mazowiecki
– Gracie z zawodowcami – powiedział sędzia, gdy przeciwnicy mieli wątpliwości czy Piotr Świerczewski prawidłowo wprowadził piłkę do gry. Były reprezentant Polski w naszym składzie wzbudzał szacunek rywali. – Oj, przepraszam Piotr – krzyknął zawodnik Wisły Jabłonna po faulu. Niestety, jeden „Świr” nam nie wystarczył.
Odpadliśmy z Pucharu Polski przegrywając w Nowym Dworze Mazowieckim z Wisłą Jabłonna 0:3. – Mieliście słabszy skład niż przed rokiem, ale zagraliście lepiej – stwierdzili rywale. Inauguracja klasy A w ich wykonaniu (2:9 z KS Wesoła) okazała się zasłoną dymną.
– Zakładam, że jesteśmy na tyle dobrzy, że nie interesuje nas gra Wisły – budował morale przed meczem trener Wojciech Jagoda. Jednak na wszelki wypadek na tablicy ze schematem gry wykorzystał 11 zdjęć burmistrza Jacka Kowalskiego.
Pierwszą połowę zagraliśmy fatalnie, jakby nie było odprawy w szatni. Szybko traciliśmy piłkę, choć wiślacy zostawiali nam sporo miejsca. Gdyby nie Konrad Dymalski w bramce, to już w 5 minucie przegrywalibyśmy 0:1. Nasz bramkarz uratował nas przed przerwą jeszcze raz. W dwóch sytuacjach wiślacy minimalnie spudłowali. Poza „główką” Piotra Świerczewskiego jedynym zagrożeniem dla Wisły były strzały z dystansu Maćka Sołdana.
Wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Niestety, wszystkie dla rywali, choć z gry w tej części mogliśmy być bardziej zadowoleni. Pierwszy gol – po stracie w środku boiska i podaniu do wybiegającego napastnika. Konrad odbił piłkę, ale futbolówka wpadła pod poprzeczkę. Dwie okazje na wyrównanie zmarnował Piotr Świerczewski. Druga bramka podcięła nam skrzydła. Błyskawicznie padła następna. Pod koniec meczu trener założył się z rezerwowymi, że Radek Pyffel zdobędzie honorowego gola i niewiele brakło, że wygrałby zakład. – Najlepiej wychodziło nam wyprowadzanie piłki do 20 metra. Mamy do wytrenowania jeszcze 80 metrów – żartował „Jaggi”.
Niewielkim pocieszeniem po meczu był fakt, że na pierwszej rundzie rozgrywki zakończył też Canal + (1:3 z Kosą Konstancin). Odpadliśmy, ale za rok spróbujemy znowu.
RD: Dymalski – Gąsiorowski (Kowalski), Gilarski, Romer, Borek – Tuzimek (Jankowski), Sak (Pyffel), Sołdan (Skalski), Gołos Świerczewski, Pawłowski. Na ławce K. Kwiatkowski i Sikora.
Relację (lakoniczną) ze strony rywali znajdziesz TUTAJ.
Zdjęcia Adama Nurkiewicza (Mediasport) – w MULTIMEDIACH.
Komplet wyników pierwszej rundy Pucharu Polski na Mazowszu znajdziesz TUTAJ.
PS. Szczególne podziękowania za organizację meczu składamy „Kowalowi” i „Tuszkowi”.
PS 2. Wisła Jabłonna w drugiej rundzie (8września) została rozbita przez rezerwy Legionovii Legionowo 7:0.
/spa/
Kadra na puchar
Warszawa, 21 sierpnia (sobota)
17 zawodników powołał na mecz pucharowy z Wisłą Jabłonna trener Wojciech Jagoda:
Konrad Dymalski, Kuba Kwiatkowski, Mateusz Borek, Adam Romer, Marek Skalski, Adam Gilarski, Paweł Sikora, Piotr Gołos, Rafał Sak, Mariusz Jankowski, Maciej Sołdan, Piotr Świerczewski, Dariusz Tuzimek, Radosław Pyffel, Jacek Kowalski, Marcin Pawłowski.
/spa/
Ten sam wynik, lepsza gra
17 sierpnia (wtorek), Warszawa
Drugi sparing ze Świtem Warszawa zakończył się naszą porażką bez zdobycia gola (0:2). Tym razem dopisała frekwencja i trener miał problem bogactwa, choć część zawodników zaskoczyła go swoją obecnością.
W roli Piotra Świerczewskiego, który ma wzmocnić nas w Pucharze Polski, wystąpił Tomasz Lipiński.
Nowa taktyka bez skrajnych pomocników, z ofensywnymi bocznymi obrońcami funkcjonowała lepiej niż w pierwszym meczu. Problem z wyprowadzaniem piłki przez defensywę miał nasz bramkarz.
Nie udało nam się utrzymać bezbramkowego rezultatu do przerwy. Tuż pod koniec pierwszej połowy straciliśmy gola po akcji oskrzydlającej. Gospodarze wystawili na drugą połowę inny skład. Mieliśmy kilka okazji na wyrównanie. Dwa razy w sytuacji sam na sam Marcina Pawłowskiego zatrzymał bramkarz Świtu. Sędzia nie uznał prawidłowej bramki Radka Pyffela. Liniowy, który sygnalizował spalonego „Chińczyka” miał pecha. Akcja rozgrywała się idealnie na wysokości naszej ławki rezerwowych i wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Arbiter główny zaufał, niestety, bocznemu. W drugiej połowie trenera, który spieszył się do pracy na transmisję eliminacji Ligi Mistrzów zastąpił Maciej Sołdan.
Przed końcem spotkaniem straciliśmy drugą bramkę. Obronie udało się zablokować dośrodkowanie w pole karne, ale wybita piłka trafiła w zawodnika Świtu, który z bliska trafił do siatki.
Choć przegraliśmy drugi sparing do zera w szatni humory były doskonałe.
/spa/
Pomagamy Adamowi
Warszawa, sierpień 2010
Włączyliśmy się w akcję pomocy ciężko choremu Adamowi Dąbrowskiemu (17 lat).
Chłopiec potrzebuje wózka inwalidzkiego z dodatkowym wyposażeniem, który kosztuje 20 tysięcy złotych.
Adam jest uczniem warszawskiego Gimnazjum nr 132. Od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce wynikłe z niedotlenienia i wylewu w obu półkulach mózgowych. Potrzebuje pomocy przy większości czynności. Nie wstaje, nie potrafi sam jeść i pić. Jest pod stałą opieką Centrum Zdrowia Dziecka. Każdego dnia musi być poddawany rehabilitacji domowej.
Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
01-685 Warszawa ul.Łomiańska 5
PKO SA I O/Warszawa
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
Tytuł przelewu: darowizna na wózek leczenie i rehabilitację Adama Dąbrowskiego.
Przegrany sparing
8 sierpnia (niedziela) Warszawa
Towarzyski mecz z rezerwami Świtu Warszawa (klasa B) zakończył się naszą porażką 0:2. W niedzielne przedpołudnie zdołaliśmy uzbierać tylko „gołą” jedenastkę, z występującym gościnnie Tomkiem z Kanady. Dopiero w trakcie meczu dołączyli „Kowal” i „Sołdi”.
Obie bramki straciliśmy w pierwszej połowie, na początku meczu. Zdecydowanie lepiej wyglądała nasza gra po przerwie, gdy rywale dokonali kilku zmian w składzie, podwyższając średnią wieku. Mieliśmy kilka szans, żeby doprowadzić do wyrównania.
Bohaterem meczu był „Tuszek”, który zamiast na Jelonki jechał na stadion Świtu w Nowym Dworze Mazowieckim, ale, gdy już dotarł na ulicę Oświatową, popisał się kilkoma kapitalnymi interwencjami. – Gdyby Legia miała wczoraj „Tuszka” w bramce nie straciłaby 6 goli – podsumował „Jaggi” nawiązując do sparingu z Arsenalem Londyn. Otwarcie stadionu przy Łazienkowskiej było głównym tematem rozmów w szatni.
Odkryciem spotkania okazał się „młody Kwiatek”, który w drugiej połowie zastąpił Adama Romera na środku obrony i na nowej pozycji spisał się rewelacyjnie, co zgodnie podkreślali partnerzy z defensywy.
Sparing ze Świtem II rozpoczął serię spotkań towarzyskich przed meczem Pucharu Polski z Wisłą Jabłonna. Do wcześniejszych edycji przystępowaliśmy z marszu po wakacyjnej przerwie.
RD: Tuszyński – Skalski, Romer, Sikora, Gołos – Gąsiorowski, Pawłowski, Tomek „Kanada”, Tuzimek, Kwiatkowski – Pyffel oraz Kowalski i Sołdan.
/spa/
Puchar zdobyty
31 lipca (sobota), Olsztynek
Przyjechaliśmy do Olsztynka nieco spóźnieni, więc losowanie turnieju odbyło się bez naszego udziału. W pierwszym meczu drużyna z Płocka zmierzyła się z gospodarzami imprezy – oldbojami Olimpii Olsztynek. Po wyrównanych i twardych 40 minutach (2×20) wynik był nierozstrzygnięty (3:3) i o zwycięstwie zadecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali goście z Płocka.
Około 15:00 na boisko Olimpii wyszły drużyny Reprezentacji Polski Dziennikarzy i oldbojów Stomilu Olsztyn. W naszym zespole wystąpili gościnnie dwaj byli reprezentanci Polski Piotr Świerczewski i Tomasz Sokołowski. Drużyna z Olsztyna składała się z byłych piłkarzy Stomilu i innych warmińsko – mazurskich klubów występujących niegdyś w II, III i IV lidze.
Gwiazdą olsztynian był kadrowicz, mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski z warszawską Legią Sylwester Czereszewski.
Już w pierwszych 5 minutach mogliśmy 2 razy pokonać bramkarza z Olsztyna, ale zabrakło szczęścia. Tak jak to w futbolu bywa, zemściło się to bardzo szybko i w 10 minucie
przegrywaliśmy 0:1.
Na szczęście graliśmy „swoje”, stwarzając kolejne sytuacje i 180 sekund po stracie gola zdołaliśmy odrobić straty. Na strzał z dystansu zdecydował się Tomek Sokołowski, bramkarz zdołał odbić piłkę do boku, jednak na tyle lekko, że znajdujący się blisko bramki Marek Kleitz bez większego problemu znalazł drogę do siatki.
Niestety, jeszcze przed przerwą błąd w ustawieniu naszych obrońców wykorzystał Dariusz Lisiecki i do przerwy przegrywaliśmy 1:2.
Drugą połowę zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Zaraz po przerwie Piotr Gołos precyzyjnym strzałem w kierunku dalszego słupka bramki Stomilu doprowadził do wyrównania.
Od tego momentu Olsztyn próbował atakować, jednak mądra taktyka naszego zespołu (maksymalne zagęszczenie środka pola i ofensywna gra bocznych obrońców) spowodowała, że to my stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji.
Wreszcie udało się!!! Na 8 minut przed końcem kapitalnym strzałem lewą nogą popisał się Maciek Bonecki i było 3-2.
Końcówka meczu to chaotyczne, ale wprowadzające nieco nerwowości w nasze poczynania ataki Stomilu i kontrataki, które powinny zakończyć się kolejnymi golami.
Podstawową zasadą w futbolu jest zachowanie dyscypliny taktycznej – szczególnie w ostatnich minutach meczu – kiedy organizm domaga się odpoczynku, a w głowie podświadomie myśli się o końcowym gwizdku.
Kiedy do końca meczu pozostawały sekundy wykonywaliśmy rzut rożny, zbyt wielu z nas powędrowało w pole karne rywala i nadzialiśmy się na klasyczną kontrę.
Po tym golu sędziowie już nawet nie wznowili gry, zarządzając rzuty karne. Byliśmy bardzo źli na siebie, że prowadząc i – prawdę mówiąc – kontrolując spotkanie, w ostatnich 10 minutach daliśmy sobie strzelić gola.
Jak później przyznał Kuba Kwiatkowski: choć frajersko straciliśmy gola w ostatnich sekundach wiedziałem, że to wygramy.
Rzuty karne to loteria, jednak w sobotnie popołudnie, z „Kwiatkiem” w bramce, spokojnie mogliśmy iść do bukmachera i postawić sporą sumę.
Pierwszego karnego wykonywała nasza drużyna, a dokładnie osoba, która mówi, że nigdy nie umiała strzelać karnych, czyli Piotrek Świerczewski. Tym razem jednak się powiodło (strzał w środek bramki) i prowadziliśmy 1:0.
Po chwili do piłki oddalonej 10 metrów od bramki podszedł strzelec dwóch goli dla Stomilu Dariusz Lisiecki. Silny strzał w kierunku lewego „okienka” naszej bramki końcami palców na słupek sparował „Kwiatek”.
W drugiej kolejce piłkę przed bramką ustawił Marcin Pawłowski, jednak po jego strzale futbolówka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Szanse na wyrównanie miał najlepszy na boisku w swojej drużynie Sylwester Czereszewski jednak „Czereś” nie wytrzymał presji, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką.
Ostatnią kolejkę rozpoczynał w naszej drużynie Tomek Sokołowski. Wiadomym było, że jeśli strzeli gola, zagramy w finale. Tak też się stało!
W meczu o 3. miejsce drużyna z Olsztynka zaskakująco łatwo pokonała zmęczonych psychicznie i fizycznie olsztynian 8 do 3.
Finał zapowiadał się dla nas równie zacięty jak mecz ze Stomilem, jednak tym razem nie pozwoliliśmy sobie na błędy taktyczne.
Do przerwy prowadziliśmy 3 do 0 w pełni kontrolując przebieg meczu. Gdy 5 minut przed końcem wygrywaliśmy 6 do 0 byliśmy pewni, że Puchar Marszałka Województwa Warmińsko – Mazurskiego jest nasz.
Ostatecznie wygraliśmy 7 do 2 po golach Marcina Pawłowskiego – 4 (zrehabilitował się częściowo za karnego w pierwszym meczu), Tomasza Sokołowskiego – 2 i Macieja Boneckiego – 1 trafienie.
Zapowiedź przyjazdu naszego występu w Olsztynku znajdziesz TUTAJ.
Zdjęcia z Olsztynka – w MULTIMEDIACH.
/Marek Kleitz/
2010-07-31: Olsztynek, Puchar Marszałka
Okazja do rewanżu
21 lipca (środa), Warszawa
Będziemy mieli okazję do rewanżu za ubiegłoroczną klęskę. W Pucharze Polski los ponownie skazał nas na rywalizację z Wisłą Jabłonna. Mecz został wyznaczony na środę 25 sierpnia.
TUTAJ przeczytasz jak wyglądał nasz ubiegłoroczny mecz w Pucharze Polski z Wisłą.
Nasi rywale kilka dni przed pucharową potyczką rozpoczną rozgrywki w klasie A w grupie Warszawa I. W minionym sezonie zajęli dopiero 11. miejsce na 12 drużyn. Przegrali aż 17 z 22 spotkań. Rywalizowali między innymi z rezerwami Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Bobrem Tłuszcz, Gromem Lipowo i WKS Rząśnik.
KLIKNIJ TUTAJ, żeby zobaczyć zestaw par pierwszej rundy.
/spa/