Trening z polskim Mourinho

9 grudnia (środa), Warszawa

W dniu ostatecznych rozstrzygnięć w fazie grupowej Ligi Mistrzów UEFA, gdy ważyły się losy Interu Mediolan Jose Mourinho, trenowaliśmy pod okiem Czesława Michniewicza.

W zajęciach prowadzonych przez „polskiego Mourinho” ćwiczył z nami finalista mistrzostw świata Marek Koźmiński.

Było wyprowadzanie piłki, gra na obieg i pressing. Największe wrażenie na trenerze, który zdobył mistrzostwo Polski i krajowy puchar, zrobiło nasze zaangażowanie w gierkę. – Każde starcie, każdy gol wywoływały wielkie emocje. Czegoś takiego nie ma w zawodowych drużynach – powiedział Michniewicz i podziękował, że „przypomnieliśmy mu jaką radość może sprawiać piłka”.

foto – aglypress.com

/spa/

2009-12-06: Warszawa, Orange i Przyjaciele

Dzień prezentów

Warszawa, 6 grudnia (niedziela), Hala Piłkarska

JEDEN MECZ, DWIE DRUŻYNY, WIELE RADOŚCI

20 600 złotych z Fundacji Orange trafiło do Ośrodka Wsparcia Dziecka i Rodziny „Koło” w Waszawie dzięki 103 kilometrom, które „wybiegaliśmy” przez 70 minut (graliśmy na dużym boisku 2 razy po 35 minut) charytatywnego meczu z drużyną Orange i Przyjaciele.

Rywale wygrali 6:3. W drużynie Orange – prowadzonej przez Pawła Janasa – wystąpili między innymi prezes PZPN Grzegorz Lato, były selekcjoner Stefan Majewski, sekretarz związku Zdzisław Kręcina, obrońca Legii Dickson Choto, II trener Widzewa Piotr Stokowiec, bramkarz, który rozegrał ponad 300 meczów w ekstraklasie Piotr Wojdyga, czołowy strzelec I ligi Marcin Robak, były reprezentant Polski w kategorii juniorów Piotr Orliński z Pumy i Piotr Gołos z Orange.

Sędziował najlepszy według tygodnika Piłka Nożna arbiter ekstraklasy w sezonie 2008/2009 Marcin Borski z Warszawy. Komentował Tomasz Smokowski z Canal Plus.

NAWET ZDZISŁAW KRĘCINA CHCIAŁ PRZEBIEC JAK NAJWIĘCEJ

Zawodnicy obu drużyn biegali z przymocowanym do ręki urządzeniem mierzącym kroki. Na tej podstawie po spotkaniu policzono sumę przebiegniętych kilometrów. Lato pod tym względem był w czołówce. Grał w ataku, walczył, świetnie się ustawiał, a przede wszystkim strzelił ładnego gola. Jak za dawnych lat. – napisał Dziennik Gazeta Prawna.

POMARAŃCZOWY ŚWIĘTY MIKOŁAJ

Tak przebieg spotkania opisała Polska: Gdy zespół Grzegorza Laty przegrywał 0:1 (prowadzili dziennikarze po golu Rafała Dębińskiego z Canal Plus), szef PZPN oddał strzał (choć to raczej nadużycie tego terminu, bo pika leciała i… płakała), a bramkarz kadry dziennikarzy zapomniał się odbić. (…) Po chwili ten sam bramkarz znów musiał wyjmować futbolówkę z sieci. Tym razem po uderzeniu samobójczym partnera z drużyny. Jego nazwisko tym razem miłościwie pomińmy, bo w końcu był to mecz dobroczynny, prawda? Dziennikarzom jeszcze przed przerwą udało się wyrównać, po golu Michała Gąsiorowskiego z radiowej Trójki. Do przerwy było 2:2 i choć mogłoby się wydawać, że to sukces dziennikarzy, to ich trener nie był zadowolony. Na burę według niego zasłużyło aż 17 (z 18!) zawodników. (…) Na początku drugiej połowy znów powody do radości mieli dziennikarze, po podaniu Andrzeja Twarowskiego gola głową strzelił Rafał Dębiński. (…) Dziennikarz na nic więcej tego dnia stać nie było, a cztery gole strzelili piłkarze Orange.

103 KILOMETRY ZA 20 TYSIĘCY

Przegląd Sportowy zwrócił uwagę, że na boisku nie brakowało ostrych spięć, choć impreza miała charakter charytatywny. W pewnym momencie Stefan Majewski, wściekły na decyzje sędziego liniowego, rzucił w niego piłką, gdyż uważał, że gol padł ze spalonego. A później po interwencji popularnego „Doktora” z boiska zniesiony został szef nSportu Dariusz Tuzimek. – Staraliśmy się jak nigdy, wyszło jak zawsze. Trener obiecał nam, że będzie niezadowolony tylko wtedy, gdy nie będziemy realizować założeń taktycznych, ale burę dostawaliśmy za każde niemal niecelne zagranie – stwierdził Tuzimek, który w reprezentacji dziennikarzy pełni funkcję prezesa i kapitana. – Muszę przyznać, że był to niestety jeden z najgorszych meczów jakie rozegraliśmy – dodał.

POWIEDZIELI PO MECZU:

Stefan Majewski: Bardzo fajna inicjatywa. Uczestniczę w tym spotkaniu już po raz trzeci. Widzimy tutaj, że każdy człowiek ma jakby dwie dusze. Na boisku wychodzi ta druga dusza – sportowca. Każdy chce wygrać. każdy walczy i to jest właśnie piękne. Prezes Lato jest bardzo skuteczny bym powiedział. Dużo nie biega, ale wie gdzie nogę włożyć i jak strzelić.

Piotr Wojdyga: Dobrze to wyglądało z tyłu, bo wygraliśmy, a ja puściłem tylko 3 bramki (śmiech). Fajna zabawa, miałem bardzo dobrą linię obrony: Choto, Stefan, Piotrek Stokowiec. Ludzie, którzy w piłkę grali, albo jeszcze grają na bardzo wysokim poziomie. Mimo to 3 bramki padły. Rywale byli bardzo ambitni, widziałem ich zaangażowanie. Cieszymy się, że tak to wyszło.

Ja się cieszę, że jestem zdrowy, bo nie ukrywam, że mam trochę kłopotów zdrowotnych, grałem kilka lat, jestem po operacji kręgosłupa i na pewne rzeczy muszę uważać. Lata też robią swoje. Już trochę inaczej patrzy się na piłkę.

Piotr Stokowiec: Trener Janas powiedział tylko jedno, że nie lubi przegrywać. To była sentencja krótka, ale treściwa i wszyscy wiedzieli już o co chodzi. Myślę, że reszta słów była zbędna. Trener Janas jest oszczędny w słowach, ale tak dosadnie potrafi powiedzieć. Wystarczyło nam to.

Trener dostał kartkę ze składem wyjściowym od Orange, ale przed samym wyjściem zmodyfikował trochę ustawienie i chyba wyszło dobrze, bo wygraliśmy.

Graliśmy w takim ataku pozycyjnym, a dziennikarze kontrowali i to dość skutecznie. Bardzo fajnie się przesuwali, bronili dostępu do bramki, wszystko tak jak w książce jest napisane, ale myślę, że przeważyło nasze doświadczenie. Paru z nas wiele lat grało w piłkę, już nie jesteśmy zawodnikami, ale to doświadczenie owocuje. Dziennikarze grają amatorsko, my – zawodowo. Mamy pewne nawyki i zachowania, wygraliśmy drobiazgami. Gdzieś trzeba wsadzić nogę, ustawić się odpowiednio. Takie niuanse. Myślę że to zaważyło. Wieloletnia praca na treningach, mecze, to jest jakiś kapitał, który jeszcze owocuje. Przy pierwszej bramce Lato bardzo ładnie się uwolnił. Nikt nie powie, że to przypadek. To umiejętności.

Mecz wyrównany, otwarty, nie był do jednej bramki. Tylko ostatnie 10 minut mieliśmy już bramkową przewagę, a tak mecz trzymał w napięciu i szala mogła się przechylić w jedną albo w drugą stronę. Myślę, że wszystko udało się tak jak trzeba. Wygrał szkoleniowiec bardziej doświadczony.

Piotr Orliński: Grzegorz Lato na pewno był efektywny. Lata gry w piłkę zrobiły swoje. Mimo wieku i bardzo „tężyzny” dobrze sobie radził. Dickson Choto grał sobie z uśmiechem i na luzie. Bardzo fajnie do tego podszedł. Był bezpieczny sam dla siebie i oczywiście bezpieczniejszy dla przeciwników, ale i tak ciężko go było przejść. Wydaje mi się, że w tym meczu przeważyło to, że drużynie dziennikarzy chyba zabrakło sił . Po prostu w pewnym momencie przewaga była po stronie Orange właśnie z tego względu. Dużo łatwiej się przez to grało.

Przy pierwszym trafieniu trochę mi zeszło. Wiadomo, że chciałem uderzyć na bramkę, ale, że tak wpadło to cieszy.

Tomasz Smokowski: Muszę powiedzieć, że reprezentacja dziennikarzy poczyniła bardzo duże postępy jeśli chodzi o grę taktyczną. Widać, że trener Wojciech Jagoda pilnie śledzi catenaccio i inne rozwiązania futbolu defensywnego. Widać, że paru zawodników, nie wytykając palcami, posunęło się nie tylko o rok, ale jeszcze o kilka kilogramów do przodu. A tak zupełnie wprost, zbyt wiele argumentów miała drużyna Orange, zbyt wielu byłych piłkarzy z Piotrem Orlińskim na czele. Mówiąc brutalnie „rozklepali trochę dziennikarzy” i mimo całych ambicji widać było, że w ostatnich 30 minutach już kilka osób szukało pilnie przy linii bocznej butli z tlenem. Tak bywa. Trzeci raz porażka, ale jak mówi stare przysłowie, do czterech razy sztuka.

Gole: Dębiński 2, Gąsiorowski 1 – Orliński 2, Stokowiec 1, Robak 1, Lato 1, samobójcza 1

Trzeci raz z rzędu drużyna Orange i Przyjaciele okazała się od nas lepsza (6:3, 7:2, 5:4). Dwa pierwsze mecze kończyły się remisem (6:6 i 3:3).

/spa/

ZDJĘCIA W MULTIMEDIACH.

Kwiatek w ministerstwie

2 grudnia (środa) 2009

Kuba Kwiatkowski (32 lata) został rzecznikiem prasowym Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wcześniej tę samą funkcję pełnił w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Absolutnie nie traktuję tej zmiany jako przejścia na drugą stronę barykady – powiedział Kwiatek Polskiej Agencji Prasowej. – To kontynuacja pracy zgodnie z moim wykształceniem i zainteresowaniami, czyli blisko sportu. Nie bez znaczenia była też możliwość pomocy w realizacji tak interesującego projektu, jak Euro-2012, który stanowi priorytet nie tylko w działalności ministerstwa sportu.

Rzecznikiem prasowym PZPN był od połowy kwietnia do końca września, kiedy został zwolniony. Wcześniej przez kilka lat był specjalistą od PR polskiego oddziału Eurosportu.

Gdy MSiT kierował Mirosław Drzewiecki, rzecznikiem prasowym była Małgorzata Pełechaty. Odeszła z tego stanowiska w październiku, kiedy nowym ministrem został Adam Giersz.

/PAP/

Mikołajki z Orange coraz bliżej

Dzień po okrągłym stole piłkarskim organizowanym przez Canal+ w niedzielę 6 grudnia zagramy z drużyną Orange i Przyjaciele. – Jesteśmy jak zawsze w formie – zapewnia główny organizator Maciej Koprowicz z PTK Centertel.

Jeden mecz. Dwie drużyny. Wiele radości – tak brzmi oficjalne hasło spotkania na sztucznej murawie Hali Piłkarskiej przy ulicy Księcia Bolesława 1/3 w Warszawie.

Po spotkaniu nastąpi uroczyste przekazanie czeku dla dzieci z Ośrodka Wsparcia Dziecka i Rodziny „Koło” w Waszawie. Przekazana suma będzie zależała od zawodników obu drużyn. Każdy „wybiegany” przez nas kilometr zamieni się w finansowy wkład w organizację ferii zimowych dla wychowanków ośrodka.

/orange/

Mistrzowski Jankes

20-21 listopada (piątek-sobota), Hala Piłkarska

Drużyna TVP Sport – Weterani wygrała V Jubileuszowe Mistrzostwa Telewizji Polskiej w piłce nożnej. W jej składzie grali między innymi Mariusz Jankowski oraz zaprzyjaźnieni z naszą reprezentacją Michał Regulski, Rafał Patyra oraz Marcin Grzybowski.

W finale spotkały się te same dwie drużyny co rok temu. W poprzedniej edycji mistrzostw zespół Finansów i Informatyki pokonał TVP Sport 1:0. Tym razem zanosiło się na powtórkę bo do przerwy „sportowcy” przegrywali 0 do 2. Po przerwie doprowadzili jednak do remisu a w karnych okazali się lepsi.

W meczu o III miejsce TVP Rzeszów pokonała TVP Gdańsk.

W mistrzostwach grało 18 drużyn (między innymi TVP Białoruś) podzielonych na 3 grupy.

/jankes/

Kołobrzeg dla TVP

12 listopada (czwartek) 2009, Kołobrzeg

Dziewiątą edycję Polish Media Cup w Kołobrzegu wygrała ekipa TVP Sport.

GRUPA A: ORANGE SPORT – EUROSPORT 1:1, SPORT – TVN 0:1, ORANGE SPORT – SPORT 3:3, EUROSPORT – TVN 3:0, ORANGE SPORT – TVN 5:4, EUROSPORT – SPORT 5:1

GRUPA A: 1. EUROSPORT – 7 punktów, 2. ORANGE SPORT – 5, 3. TVN – 3,
4. SPORT – 1

GRUPA B: POLSAT FUTBOL – CANAL+ 1:3, TVP – PPRZEGLĄD SPORTOWY 6:1, POLSAT FUTBOL – TVP 4:4, CANAL+ – PRZEGLĄD SPORTOWY 6:0, POLSAT FUTBOL – PRZEGLĄD SPORTOWY 4:3, TVP – CANAL+ 5:0

GRUPA B: 1. TVP SPORT- 7 punktów, 2. CANAL+ – 6, 3. POLSAT FUTBOL – 4,
4. PRZEGLĄD SPORTOWY – 0

PÓŁFINAŁY: EUROSPORT – CANAL+ 1:2, TVP – ORANGE SPORT 4:1

MECZ O 7. MIEJSCE: SPORT – PRZEGLĄD SPORTOWY 5:3
MECZ O 5. MIEJSCE: TVN – POLSAT FUTBOL 1:0
MECZ O 3. MIEJSCE: EUROSPORT – ORANGE SPORT 6:0

FINAŁ: TVP – CANAL+ 2:2, karne 2-1

POLISH MEDIA CUP 2009 – klasyfikacja końcowa:
1. TVP, 2. CANAL+, 3. EUROSPORT,
4. ORANGE SPORT, 5. TVN, 6. POLSAT FUTBOL, 7. SPORT, 8. PRZEGLĄD SPORTOWY

POLISH MEDIA CUP 2009 – nagrody indywidualne:
Najlepszy Bramkarz – Piotr LECH / Eurosport
Najlepszy Strzelec – Piotr ORLIŃSKI / Eurosport
Najlepszy Zawodnik – Kamil JANKOWSKI/ TVP

/spa/

Remis w Kołobrzegu

11 listopada (środa) 2009, Kołobrzeg

– Panowie, zapraszam na spacer nad morze, idziemy zaczerpnąć energii z Bałtyku – zarządził trzy godziny przed meczem trener Wojciech Jagoda. Nadmorska bryza okazała się nad wyraz ożywcza. Na boisko wyszliśmy naładowani pozytywną mocą i już od pierwszych minut chcieliśmy „wdeptać w ziemię” rywali z Kołobrzeskiego Stowarzyszenia Amatorskiej Piłki Nożnej.

Piłka była tego dnia naszym przyjacielem, a kibice – przyszło ich mimo wyjątkowo wrednej aury całkiem sporo – z przyjemnością mogli patrzeć na naszą grę.

W środku pola rządzili Piotrek Orliński, Dariusz Gęsior i Darek Tuzimek. Zadanie mieli niełatwe, bo w pierwszej jedenastce rywali brylował były zawodnik warszawskiej Legii Grzegorz Lewandowski. Ale to nie środkowi mieli być tego dnia kluczowi w naszej taktyce… – No, mówiłem, że macie mądrego trenera! Powiedziałem, że to skrzydłami wygramy dziś mecz i się nie myliłem – przekonywał w przerwie Jaggi zadowolony z postawy zespołu.

Nasze skrzydła „latały” rzeczywiście na wyjątkowo wysokim poziomie. Piotrek Gołos, Feddinho, Lepka i Olo raz po raz starali się rozrywać defensywę rywala. Udało się wreszcie tuż przed końcem pierwszej połowy. Do dośrodkowania z prawej strony dopadł Orlik i było 1:0.

Rany, ale oni mieli w przerwie miny! Myśleli, że was rozjadą na miękko. Wiecie, dziennikarze raczej kopią się w czoło, a tu pach, pach, piła chodziła od nogi do nogi… – mówił z uznaniem na pomeczowej kolacji popularny „Lewy”, który przed laty – jako jeden z niewielu polskich piłkarzy – grał w Lidze Mistrzów.

Te pochwały i dobra gra w pierwszych 45 minutach chyba trochę nas uśpiły. Kilka minut po przerwie dość pewnie grającej do tego momentu defensywie przydarzył się moment dekoncentracji. – Krzyczałem „twoja” – przekonywał Piotr Lech (zastąpił między słupkami jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowanego Kwiatka). – Niemożliwe! Usłyszałem „moja” i czekałem aż wyjdziesz z bramki i skasujesz piłkę, którą starałem się blokować – wyjaśniał po meczu wkurzony Kociu, który nie mogąc doczekać się interwencji bramkarza powalił w polu karnym napastnika rywali i dał gospodarzom szansę na wyrównanie. Jedenastka. Lech broni, ale dobitka jest skuteczna i mamy remis 1:1.

Był to, niestety, dopiero początek serii nieszczęść. Niemal w tym samym momencie boisko musieli opuścić z powodu kontuzji Darek Gęsior i Czarek Olbrycht (– Panie kierowco! Pan stanie, mamy chorego gęsiora – rzucił nietracący dobrego humoru Cezar, gdy po drodze do hotelu autokar mijał klinikę weterynaryjną).

Pozbawieni dwóch żądeł straciliśmy siłę ognia i nie byliśmy w stanie zdobyć zwycięskiego gola. Zaczęła się wybijanka i odliczanie minut do końcowego gwizdka.

Stara piłkarska prawda mówi: Jak nie możesz wygrać, to postaraj się zremisować. Postaraliśmy się. 1:1 i… chyba wszyscy zadowoleni, bo był to naprawdę dobry mecz. Wyrównany, szybki, zacięty, na niezłym poziomie piłkarskim. – Fajnie, bardzo fajnie to wyglądało. Dobra robota panowie! – podsumował spotkanie trener Jagoda.

Należy odnotować, że był to udany debiut w roli „działacza” Radka Pyffela, który zmożony kontuzją pleców został dyrektorem sportowym kadry. – Kurcze, ale się denerwowałem! Wolę jednak biegać po boisku – przyznał po meczu rozemocjonowany „Chińczyk”. Cóż, możemy więc tylko życzyć powrotu do zdrowia!

KSAPN Kołobrzeg – Reprezentacja Dziennikarzy 1:1 (0:1)

Bramka: Piotr Orliński (38)

RD: Jakub Kwiatkowski (Piotr Lech) – Marcin Lepa, Michał Kocieba, Michał Luciński, Daniel Olkowicz – Piotr Gołos, Dariusz Tuzimek, Dariusz Gęsior, Piotr Orliński, Marcin Feddek – Cezary Olbrycht. Zagrali także: Tomasz Zubilewicz, Krystian Sobierajski, Piotr Kwiatkowski

/mic/

2009-11-10: Nowy Dwór Mazowiecki, Orlik

Otwarcie Orlika

10 listopada (wtorek) 2009

Na zaproszenie burmistrza Nowego Dworu Mazowieckiego Jacka Kowalskiego rozegraliśmy pierwszy mecz na nowym orliku w Modlinie (pierwszym w powiecie).

Po uroczystej akademii, przecięciu wstęgi i poświęceniu boiska, wybiegliśmy na murawę.

Nie było „lekko, łatwo i przyjemnie” jak myśleliśmy przed meczem. Rywale z Uczniowskiego Klubu Sportowego REDUTA tego dnia okazali się dla nas wymagającym rywalem. Prowadzili 1:0, 2:1 i 3:1.

Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobył Robert Błoński po asyście Pawła Sikory. W drugiej połowie mieliśmy mnóstwo sytuacji (np. Andrzej Twarowski zmarnował rzut karny), ale udało nam się uniknąć porażki dopiero w samej końcówce dzięki dwóm trafieniom Cezarego Olbrychta, który mógł zaprezentować swoje efektowne salto.

W bardzo zaciętych karnych, w których bramkarze nie mieli żadnych szans, wygrali rywale.

W naszej drużynie wystąpił gościnnie były mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula. Do tej pory nie wiemy jakim cudem zmieścił się koszulkę „Kowala”.

W tym roku nie mieliśmy jeszcze tak licznej publiczności. Wokół boiska stało kilka klas z nauczycielami. Uczniowie zostali poczęstowani efektownym tortem w kształcie boiska, który przygotowali organizatorzy.

Reprezentacja Dziennikarzy: K. Kwiatkowski – Sołdan, Sikora, Skalski, Twarowski, Olbrycht, Błoński oraz Kowalski, Zubilewicz i Nastula.

/spa/