14 maja (czwartek), Rio de Janeiro – Tres
Wyjazd na mecz z brazylijskimi oldbojami do miejscowości Tres Rios (Trzy Rzeki).
Kierowcy naszych busów, zaskoczeni liczbą naszych bagaży, musieli wziąć przyczepę. Droga z Rio była bardzo kręta – prowadziła górskimi serpentynami. Zdjęcia zrobiliśmy w punkcie widokowym w Petropolis.
Po zameldowaniu się w hotelu Comendador, ruszyliśmy na stadion klubu Entrerriense (Międzyrzecze) z III ligi stanowej. Naszymi rywalami mieli być oldboje z tej miejscowości.
Przebieraliśmy się w murowanej szatni zamykanej na kłódkę, z wielką zamrażarką w środku. Mecz trochę się opóźnił. Musieliśmy poczekać na zakończenie treningu drużyny młodzieżowej. Byliśmy lekko zaskoczeni dziwną, szeroką trawą na boisku. Po tej murawie, przed laty, biegały gwiazdy największych brazylijskich klubów!
Graliśmy na trzech stoperów. To był ukłon trenera w stronę brazylijskiej taktyki. Zaczęliśmy w składzie Kiryluk – Skalski, Sikora, Walkiewicz, Romer, Lepa – Hirsch, Sołdan, Tuzimek – Remplewicz, Zieliński. Na zmiany wchodzili Pyffel, Kowalski, Zubilewicz, Kwiatkowski i Mafra. Nie mogli nam pomóc niedysponowani Olbrycht, Bandych, Koprowicz i Wierzbicki.
Pierwsza połowa należała zdecydowanie do nas, szwankowały jednak celowniki. W drugiej połowie, którą kończyliśmy przy sztucznym świetle, „załatwił nas” Herivelto, były piłkarz Fluminense, portugalskiego Maritimo (pamięta grę przeciwko Juskowiakowi), greckiego Ionikosu (za czasów Jacka Gmocha) i angielskiego Walsall. Zaliczył dwie niemal identyczne asysty. Pomknął z piłką skrzydłem i dograł w pole karne. Jego drugie podanie poprzedziło „magiczne dotknięcie” Roberta Zielińskiego, który przelobował bramkarza. W samej końcówce doskonałej okazji na wyrównanie nie wykorzystał Radek Pyffel.
Wśród naszych rywali byli piłkarze z ligową przeszłością. Leonardo „Leo” były napastnik portugalskiego Pacos Fereira, strzelił gola, który dał Fluminense mistrzostwo stanowe. Walter był pomocnikiem Botafogo. Da Silva grał we Flamengo i Vasco da Gama. Trener naszych przeciwników Vinicius Righi, były zawodnik Bragi, chwalił się, że grał w jednej drużynie (Flamengo) z Zico. Bardzo dobrze na obronie spisywał się Tatao, trener przygotowania fizycznego młodzieżowej drużyny Entrerriense. Naszą uwagę zwróciła też „mała 10tka”. Ze Carlos – jak usłyszeliśmy – miał olbrzymi talent, ale nie potrafił go wykorzystać. Musimy wierzyć na słowo…
Na pomeczowej kolacji z rywalami sprezentowaliśmy sędziom i najlepszym z przeciwników koszulki. Brazylijczycy żartowali, że chcieliby wziąć naszego bramkarza.
Herivelto: –Jesteśmy dumni, że przyjechaliście właśnie do nas. To zaszczyt, że graliśmy z zespołem, który reprezentował swój kraj. Będzie się o tym mówić. Podobał mi się wasz styl gry i szybkość. Tworzyliście kolektyw. Współpracowaliście na boisku. Widać, że razem trenujecie. Chciałbym, żebyście przyjechali jeszcze raz. Zorganizowalibyśmy fiestę, z sambą i z większą liczbą ludzi na trybunach.
Zdjęcia w MULTIMEDIACH
/spa/