Z piekła do nieba i z powrotem

Nowy Dwór Mazowiecki, 10 stycznia (piątek)

Już po raz 10. (3 razy byliśmy na podium – szczegóły na dole tekstu) zagraliśmy w Noworocznym Turnieju o Puchar Burmistrza Nowego Dworu Mazowieckiego Jacka Kowalskiego . To był turniej charytatywny, w którym organizatorzy zbierali środki na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. W rozgrywkach wzięło udział sześć drużyn podzielonych na dwie grupy. W doskonałej hali sportowej rywalizowaliśmy i z juniorami, i z oldbojami, taki był przekrój wieku.  Każdy mecz trwał 20 minut (2 x 10). Graliśmy po 5, licząc z bramkarzem.

Dzięki szczęśliwemu splotowi okoliczności w grupie okazaliśmy się najlepsi. Niestety, Michał Kocięba przewidział, że w fazie pucharowej może być tylko gorzej….

O wynikach często decydowały gole w ostatnich sekundach. W meczach zamykających fazę grupową, niemal każda bramka zmieniała zestawienie par półfinałowych. Bramki bez szans na odpowiedź stały się również i naszym udziałem. Tak pokonaliśmy Tenisistów, ale suma piłkarskiego szczęścia zawsze wychodzi na zero. Słynne powiedzenie Andrzeja Strejlaua zadziałało w spotkaniu o trzecie miejsce. Drugi raz tego dnia spotkaliśmy się z Akademią Piłkarską Świtu, ale znowu nie mieliśmy okazji zmierzyć się z Michałem Kucharczykiem (na pierwszym meczu jeszcze go nie było, na drugim – już go nie było).  „Młodzi” prowadzili z nami już 2:0, jednak na 30 sekund przed finałową syreną wyrównaliśmy. Niestety, scenariusz tego spotkania zawierał jeszcze jedną bramkę… Straciliśmy konkurs rzutów karnych i szansę na podium 5 sekund przed końcem.

Motorem napędowym naszego zespołu był Daniel Ciechański (6 goli w 4 meczach), który został wyróżniony statuetką dla najlepszego zawodnika turnieju. Do sukcesu poniosła go koszulka z nazwiskiem Olbrycht, w której występował. Czarek, który też przyjechał do Nowego Dworu Mazowieckiego, miał zdecydowanie mniej powodów do radości. Skończył turniej już po kilku minutach, z powodu urazu…

Faza grupowa: RD – Akademia Świtu 2:2 (Ciechański 2), RD – Tenisiści 2:1 (Ciechański 2). Półfinał: RD – Samorządowcy 2:5 (Cieślik, Ciechański). Mecz o 3. miejsce: RD – Akademia Świtu 2:3 (Szustak, Ciechański)

1. Świt, 2. Samorządowcy, 3. Akademia, 4. RD, 5. Tenisiści, 6. Nowodworska Liga Futbolu

Reprezentacja Dziennikarzy: Jakoniuk, Twarowski, Ciechański, Olbrycht, Kowalski, Sikora, Cieślik i Jędrzejewski (od lewej) oraz  Kocięba i Szustak.

Reprezentacja Dziennikarzy w noworocznym turnieju „u Kowala”

I edycja (2010 rok) – 6. miejsce – opis – „Koniec roku w Nowym Dworze Mazowieckim”

II edycja (2011) – 3. miejsce „Na podium w Nowym Dworze”

III edycja (2013) – 1. miejsce „Noworoczny Nowy Dwór”

IV edycja (2014) – 5. miejsce „Turniej w Nowym Dworze”

V edycja (2015) – 4. miejsce „Blisko podium w Nowym Dworze Mazowieckim”

VI edycja (2016) – 3. miejsce „Podium w Nowym Dworze na dobry początek roku”

VII edycja (2017) – 4. miejsce „Karne w Nowym Dworze Mazowieckim”

VIII edycja (2018) – 6. miejsce „Nowy Dwór Mazowiecki gratuluje Łowiczowi”

IX edycja (2019) – 6. miejsce „Kacper był the best

X edycja (2020) – 4. miejsce „Z piekła do nieba i z powrotem”

/ms/

Jesień „Dużego”

Każdy trening to gierka … Każda gierka to wygrani… Zainspirowany słowami kolegi, który stwierdził, że od dawna już nie przegrał i drugiego, który nie pamiętał kiedy wygrał, Wojciech Jakoniuk postanowił stwierdzić jak to jest: – Ranking zacząłem prowadzić dla siebie, ale skoro już powstał – postanowiłem się nim podzielić. Przyjąłem kilka założeń.  Wygrany otrzymuje 1 punkt. Za remis też. Przegrana to 0. Neutralny lub zmieniający strony dostaje  1. Ta ostatnia zasada premiuje obecność na treningu. Tabela zawiera tylko osoby, które były na minimum 3 treningach (od 15 listopada odbyło się 11). 

Zdecydowanym zwycięzcą jest Marek „Duży” Furjan – 6/6 zwycięstw. Marek nie tylko nie przegrał, ale rozegrał jeden mecz z jednym zawodnikiem mniej. GRATULACJE !!! Drugim niepokonanym jest Filip Surma (3 zwycięstwa). Na podium znalazł się również Adam Romer, który przegrał tylko jedną z 8 gier. Blisko podium był Paweł Sikora. Po 2 porażki zaliczyli też Andrzej Twarowski, Robert Błoński, Krzysiek Marciniak i Włodek Lisiewicz.

Tabelę zamyka 5 osób bez wygranej. Czy będzie to dla nich dodatkowa motywacja do przełamania złej passy?

W treningach brało udział 36 zawodników, z czego 23 w co najmniej  3. Najczęściej byli Paweł Sikora i Wojciech Jakoniuk (10/11).

Powodzenia w rundzie wiosennej!

/wj/

Wielkie emocje i 122 tys. zł dla Natana

Łowicz, 3 stycznia (piątek)

Od wielkiego wkurzenia i rozczarowania do ogromnej radości i pełnej satysfakcji – 16. Turniej Gwiazdy na Gwiazdkę pod patronatem burmistrza Łowicza i PZPN, którego ambasadorem jest reprezentant kraju Maciej Rybus, dostarczył nieprawdopodobnych emocji. Dosłownie sekunda dzieliła nas od piekła, ale dokonaliśmy prawie niemożliwego i zajęliśmy drugie miejsce.

Czegoś takiego hala OSiR w Łowiczu nie widziała. Komentujący nasz ostatni mecz – z ubiegłorocznymi triumfatorami, PKO Sport – sprawozdawcy dosłownie zaniemówili, kiedy sześć sekund przed końcem Marek Furjan cudem wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Futbolówkę przejął Czarek Olbrycht, zagrał do Andrzeja Twarowskiego, a ten wyłożył ją stojącemu przed bramką rywali naszemu bramkarzowi i Włodek Lisiewicz trafił na 2:1. – Noga mi drżała, bałem się że nie trafię, choć bramka była pusta – mówił potem Włodek, którego wybrano na najlepszego bramkarza turnieju. W momencie, w którym piłka przekroczyła linię bramkową, zabrzmiała końcowa syrena i rozradowani wpadliśmy na parkiet. Wygrana oznaczała, że mamy drugie miejsce. Gdyby był remis, skończylibyśmy na ostatnim, czwartym miejscu.

Wysoko zawieszamy sobie poprzeczkę, mierzymy w pierwszą czwórkę – napisał Andrzej Twarowski na Twitterze zapowiadając nasz pierwszy występ w 2020 roku. W turnieju w Łowiczu startowały… cztery zespoły.

Kiedy w szatni zobaczył nasz skład, ogłosił: – Panowie, przyjechaliśmy to wygrać, interesuje nas tylko pierwsze miejsce – ogłosił Twaro niczym legendarny trener siatkarzy Hubert Wagner przed igrzyskami w Montrealu w 1976.

Pierwsze spotkanie zremisowaliśmy 1:1 z zespołem Gwiazdy na Gwiazdkę Team, w składzie którego występowali m.in. Jacek Magiera, Piotr Grzelczak, Marcin Krzywicki oraz wypożyczony od nas Grzesiek Jędrzejewski. Potem zostaliśmy pokonani przez Jutuberów, bo piłka za nic w świecie nie chciała wpaść do ich bramki. Pudłowaliśmy dosłownie z każdej pozycji, a gola straciliśmy po rzucie wolnym.

 

W ostatnim, niezwykle zaciętym, twardym, emocjonującym, obfitującym w niesłychane zwroty akcji meczu wygraliśmy po golu w ostatniej sekundzie. – Panowie, maksymalna koncentracja, wygrajmy chociaż jeden mecz – apelował przed spotkaniem Twaro. Dopięliśmy swego, koncentracja była do końca.

Ale nie wynik sportowy był najważniejszy. W przerwie każdego meczu oraz między spotkaniami trwała aukcja sportowych pamiątek, a właściwie PAMIĄTEK dla trzyletniego Natana Szwarockiego. Licytowane były m.in. koszulki z autografami Kamila Glika (dwie), Łukasza Fabiańskiego, Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika, Łukasza Piszczka. Można było kupić pozyskaną przez Fan Club Chelsea oryginalny trykot The Blues z autografem Franka Lamparda, koszulkę retro Barcelony z podpisem Christo Stoiczkowa… Za rekordową kwotę została sprzedana koszulka reprezentacji Polski z numerem 13, nazwiskiem Rybus na plecach i autografem urodzonego w Łowiczu 31-letniego piłkarza Lokomotiwu Moskwa. Nabywcą został… Maciej Rybus, który zapłacił siedem tysięcy zł.

 

Tym razem Maćka zabrakło w Łowiczu, jest po zabiegu pachwiny, odpoczywa i dlatego nie mógł przyjechać, ale oglądał wszystkie mecze w naszej internetowej relacji – opowiada organizator całego przedsięwzięcia, Krystian Cipiński. – Przygotowania do turnieju zaczynają się w październiku, trzeba pozyskać sponsorów, partnerów oraz zorganizować jak najwięcej przedmiotów na licytację. Tym raz postanowiliśmy wspomóc Natana Szwarockiego, trzylatka cierpiącego rdzeniowy zanik mięśni. Natanek jest właściwie sparaliżowany, ma potężne problemy z oddychaniem, cały czas musi być podłączony pod specjalną aparaturę, która mu to ułatwia. Jestem w szoku, ale takim pozytywnym, bo dla Natanka uzbieraliśmy aż 121 tysięcy 835 zł i 5 groszy. To absolutny rekord naszego turnieju, który z roku na rok jest coraz popularniejszy – dodał Krystian Cipiński i dodał. – Zapraszam dziennikarzy do hali OSiR w Łowiczu w przyszłym roku. Zawsze możecie czuć się u nas, jak u siebie w domu.

Przyjedziemy!

 

Reprezentacja Dziennikarzy – GnG Team 1:1. Gol: Furjan

Reprezentacja Dziennikarzy – Jutuberzy 0:1.

Reprezentacja Dziennikarzy – PKO Sport 2:1. Gole: Ciechański, Lisiewicz.

RD: Lisiewicz – Cieślik, Furjan, Gilarski, Lepa, Surma – Błoński, Ciechański, Maciej Kruk, Marciniak, Olbrycht, Twarowski.

/rb/

Kończymy rok blisko podium

21 grudnia (sobota)

W przedświąteczną sobotę w Centrum Edukacji i Sportu w Mysiadle wzięliśmy udział w charytatywnym turnieju halowej piłki nożnej pod patronatem wójt gminy Lesznowola Marii Jolanty Batyckiej – Wąsik. Do rywalizacji zgłosiło się w sumie 9 drużyn, w tym Reprezentacja Pisarzy Polskich, TVP, TAI, KTS Weszło i Radni Gminy Lesznowola.

Był również zespół Przyjaciół Emilii Lewandowskiej, mieszkanki Konstancina-Jeziorny i mamy dwójki dzieci, która od 9 lat walczy z nowotworem trzustki. To właśnie dla niej odbyła się licytacja reprezentacyjnej koszulki Roberta Lewandowskiego.

Wygrała drużyna FUZ (dostawca internetu z Wyszkowa), która pokonała w finale pisarzy.  My, straciliśmy najniższe miejsce na podium w rzutach karnych. W regulaminowym czasie spotkanie z TVP skończyło się remisem 1:1.

Dla naszej reprezentacji był to ostatni mecz w 2019 roku. Nowy rok zaczniemy 3 stycznia w Łowiczu. Do zobaczenia!

Faza grupowa. RD – Pisarze 0:3, RD – TAI 2:1 (Walkiewicz, Cieślik), RD – Drużyna Emilii Lewandowskiej 1:0 (Cieślik)

Półfinał. RD – FUZ 3:4 (Dawidek 2, Cieślik)

Mecz o 3. miejsce. RD – TVP 1:1 (Dawidek). W karnych 5:6 (Walkiewicz, Cieślik, Dawidek, Przybysz i Olkowicz)

RD: Marcin Cieślik, Bartłomiej Dawidek, Mariusz Walkiewicz, Piotr Przybysz, Daniel Olkowicz, Włodzimierz Lisiewicz, Jacek Kowalski i Maciej Kubica.


/mk/

 

Wigilijny trening

Warszawa, 18 grudnia (środa)

Ostatni trening przed świętami był wyjątkowy, bo połączony z sesją fotograficzną i spotkaniem wigilijnym. Co wcale nie oznaczało, że na boisku obowiązywała taryfa ulgowa!

 

Bardzo intensywny turniej poprzedziła nie mniej intensywną rozgrzewką, którą zaordynował „asystent” trenera Piotra Czachowskiego, Filip Surma. Niektórzy z nas po tej rozgrzewce doszli do siebie dopiero w drugiej części turnieju, co sprawiło, że na zwycięstwo nie było już szans… Rywalizowały  trzy drużyny w myśl zasady: do pierwszej strzelonej bramki (mecz mógł trwać maksymalnie 5 minut). W przypadku remisu schodziła drużyna, która była dłużej na boisku. Przy takich przygotowaniach będziemy w optymalnej formie na Puchar Polski.

Zwycięski zespół miał w swoich szeregach talizman w postaci Marka Furjana, który już od 2 miesięcy nie przegrał gierki treningowej. Zatem prawo serii trwa – kto ma Marka w składzie, ten wygrywa.

Po treningu odbyło się spotkanie wigilijne, w jak zawsze gościnnych progach „Golbaru” w Hali Piłkarskiej. Po okolicznościowym przemówieniu prezesa Marka Skalskiego talerze się zapełniły, a przy pysznych potrawach (np. czerwony barszczyk!) czas minął bardzo szybko i szalenie miło.

Przy tej okazji, życzymy wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!

/mp/

Grzmoty na Torwarze

Warszawa, 17 grudnia (wtorek)

Choć zazwyczaj w pracy i w naszych zmaganiach boiskowych pochłania nas futbol, czasem dajemy się porwać innym sportowym pasjom – na przykład siatkarskim. Niektórzy z nas regularnie tarzają się po piasku grając w siatkówkę plażową, a 17 grudnia z bliska kibicowaliśmy podczas starcia Ligi Mistrzów siatkarzy Verva Warszawa Orlen Paliwa – Sir Safety Sicoma Perugia.

Nasze serca były rozdarte – z jednej strony wicemistrzowie Polski i przedstawiciele PlusLigi – z drugiej Wilfredo Leon oraz Vital Heynen u wicemistrzów Italii. I właśnie ataki Leona wzbudzały największy zachwyt ponad pięciu tysięcy kibiców w stołecznej hali Torwaru. Nic więc dziwnego, że mimo zaciętej walki Piotra Nowakowskiego (na zdjęciu poniżej), Bartosza Kwolka, Antoine’a Brizarda, czy Damiana Wojtaszka, to ekipa z Perugii wygrała 3:1.

Po meczu, Wilfredo, podobnie jak Kwolek, byli gośćmi studia Ligi Mistrzów w stacji Canal+ Sport, które prowadził Bartek Ignacik. Dodajmy, że mecz relacjonowała dla fanów volleyballa para Żelisław Żyżyński – Daniel Pliński. Wicemistrz świata z 2006 roku także niedawno uczył nas siatkówki plażowej w Monta Beach Volley Club.

Choć na Wilfredo długo trzeba było czekać, ostatecznie reprezentant Polski był do dyspozycji mediów i opowiedział o swoich planach świątecznych oraz o marzeniach medalu olimpijskiego w 2020 roku. Marcin Lepa, Mariusz Walkiewicz, Żelek, Filip Surma i Włodzimierz Lisiewicz przepytali Wilfredo oddzielnie, próbując namówić do wzmocnienia naszej piłkarsko-siatkarskiej ekipy, ale drugą pasją Leona jest baseball, a Perugii nie zamierza jeszcze opuszczać.

Na razie pozostają nam więc występy w dalekiej Japonii i turniej olimpijski, który już niedługo będziemy mogli śledzić. Zapewne niektórzy z nas nawet z bliska. Ale to już materiał na inną historię…

/ml/

 

Przy muzyce o sporcie

Warszawa, 15 grudnia (niedziela)

Stołeczny Torwar wypełniły utwory z kinowych hitów o sporcie w wykonaniu Polskiej Orkiestry Radiowej i Chóru Akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego (pod batutą Macieja Sztora). Na takim wydarzeniu nie mogło zabraknąć nas. Koncert Sport Celebration zaczął się piłkarsko, od hymnu Ligi Mistrzów. W Polsce ostatni raz był słyszany na żywo po drugiej stronie ulicy Łazienkowskiej…

Po mistrzach, najlepszych i największych zespołach pojawił się Rocky (kompozytor Bill Conti) w towarzystwie Karate Kida (James Horner). Była muzyka Vangelisa z „Rydwanów ognia”, Hansa Zimmera z „Rush” i Davida Newmana z „Potężnych Kaczorów”. Zmianę klimatu zapewniły nam przeboje Van Halen (Jump) i Europe (The Final Countdown). Usłyszeliśmy też rzadko wykonywany hymn igrzysk olimpijskich Johna Williamsa.

Na deser dostaliśmy „truskawkę na torcie”, jak mówi Tomasz Hajto. To był hit zespołu Queen „We Are The Champions”, przy którym wręczano medale nam (częściej) lub naszym rywalom (oczywiście, rzadziej).

Bardzo dziękujemy artystom i organizatorom, że w tym przedświątecznym „pędzie” mogliśmy zrelaksować się przy tak wspaniałej muzyce!

/bd/

Gabor show na Ursynów Cup

7 grudnia (sobota), Warszawa

Na ogólnopolskim turnieju dla dzieci Ursynów Cup mieliśmy okazję podziwiać młode piłkarskie talenty z rocznika 2009, a także zagrać pokazowy mecz z trenerami drużyn uczestniczących w rozgrywkach (m.in. ŁKS Łódź, Arka Gdynia, Wisła Płock, Radomiak Radom, Varsovia Warszawa, SEMP Warszawa). Kto wie, może w niedalekiej przyszłości o bohaterach warszawskich zmagań będziemy mówić przy okazji ich wyczynów w ekstraklasie? Prawdziwą furorę robił wśród dzieciaków nasz bramkarz. Pogromca Turbokozaków – Grzegorz „Gabor” Jędrzejewski – zmierzył się z młodymi piłkarzami w konkursie rzutów karnych.

Wizyta w Arenie Futbolu na warszawskim Ursynowie zaczęła się dla nas bardzo dobrze – rozgrzewka przy stole do teqballa i wspólna zabawa z dzieciakami pokazała, że z techniką piłkarską u nas całkiem nieźle. Schody zaczęły się, gdy trzeba było wybiec na boisko i zmierzyć się z dużo młodszymi od nas trenerami. Mimo mocno osłabionego składu i trapiących naszych zawodników urazów dzielnie stawialiśmy czoła efektownie grającym szkoleniowcom. Niestety, musieliśmy uznać wyższość rywali.

Można powiedzieć i napisać, że tak naprawdę zależało nam na dobrym wprowadzeniu “bohatera wieczoru”. Specjalnie dla „Gabora” „wykreowaliśmy” rywalom kilka sytuacji sam na sam, żeby mógł pokazać jakim jest kozakiem między słupkami i, że czekający młodych piłkarzy konkurs jedenastek będzie prawdziwym wyzwaniem. Nasz plan realizowaliśmy konsekwentnie, z małą przerwą na gola kontaktowego autorstwa Piotrka Kwiatkowskiego. Pod koniec nasz bramkarz przypominał młodym kibicom superbohatera… Nam, szczerze mówiąc, też!

 Reprezentacja Dziennikarzy – Trenerzy 1:3 (1:2). Gol: Piotr Kwiatkowski

RD: Grzegorz Jędrzejewski – Piotr Gołos, Mariusz Walkiewicz, Piotr Kwiatkowski – Michał Kocięba, Dariusz Tuzimek – Robert Błoński. Zagrali także: Cezary Olbrycht, Radosław Pyffel, Jacek Kowalski oraz… Antoni Błoński i Antoni Tuzimek (synowie naszych reprezentantów).

/mk/

Trener i aplikacja wiedzą najlepiej

Warszawa, 4 grudnia (środa)

Na treningu nie było miejsca na lenistwo. Trener Piotr Czachowski przeprowadził bardzo intensywne zajęcia, a dzięki nowoczesnym technologiom łatwo można było sprawdzić jak pracowaliśmy.

Wszystko dzięki Piotrowi Dziewickiemu (mistrz Polski 2000 z PoloniąWarszawa), który od kilku lat rozwija aplikację AiCoach. Dzięki niej można monitorować w czasie rzeczywistym szybkość, dystans, intensywność, tętno i wiele innych parametrów. Wystarczą specjalne kamizelki, do których wkłada się zwyczajne smartfony. W rolę królików doświadczalnych wcielili się: Piotr Gołos, Cezary Olbrycht, Filip Surma, Krzysztof Marciniak i oczywiście Dziewik.

Wymiany podań ze zmianą pozycji, szlifowanie techniki przyjęcia kierunkowego, gra na utrzymanie, wreszcie gra właściwa. Trener Czachowski mocno wziął nas w obroty, więc nic dziwnego, że na koniec dwugodzinnych zajęć rekordziści mieli w nogach ponad 7 km! Po treningu poza tradycyjnym omawianiem boiskowych sytuacji wszyscy otoczyli Piotrka i uważnie przeglądali swoje osiągi.

/km/

Trening z mistrzem (wideo)

Warszawa 3 grudnia 2019

Nie tylko futbolem człowiek żyje…

Myślałem, że tu sobie „pykacie”, a ja tu widzę poważną siatkówkę plażową – tak skomentował nasze dwugodzinne zajęcia  wicemistrz świata (Japonia 2006), mistrz Europy (Turcja 2009), olimpijczyk (Pekin 2008) i pięciokrotny mistrz Polski w barwach Skry Bełchatów.

Daniel Pliński – były środkowy naszej reprezentacji – swoją przygodę z dyscypliną rozpoczął właśnie od „plażówki”, więc ta odmiana siatkówki jest szczególnie miła jego sercu. Jest trzykrotnym z rzędu mistrzem Polski w tej specjalności (2002-04). Na warszawskiej MONCIE pokazał cały szereg efektownych zagrań, od serwisowych „floatów”, poprzez mierzone „plasy”, efektowne „skróty” aż po mocne zbicia, niestety z naszej strony zazwyczaj bez bloku…

Mistrzowi stawili czoła na piasku nasi „plażowicze”: Marcin Lepa, Cezary Olbrycht, Filip Surma i Krzysztof Marciniak. Każdy z nich zagrał u boku naszego gościa i przeciwko Danielowi. Bilans ??? Popularny „Plina” wygrał wszystko, pozostali raz kończyli z tarczą, a raz na tarczy. Wiadomo kiedy…

Okazało się, że Daniel Pliński to także zapalony piłkarz. Po zakończeniu kariery siatkarskiej gra regularnie w futbol w swoim rodzinnym Pucku w barwach tamtejszej Zatoki.

Być może więc będzie okazja do rewanżu na boisku piłkarskim…

/cez/