Weekendowe święto biegania

Warszawa, 13 i 14 kwietnia (sobota, niedziela)

Nie przestraszyli się kiepskiej pogody. Adam Romer, Paweł Sikora, Grzegorz Jędrzejewski i Łukasz Matusik reprezentowali naszą drużynę w charytatywnym marszobiegu przeddzień Orlen Warsaw Marathon. Dzięki uczestnikom i sponsorowi tytularnemu imprezy ponad 40 tysięcy złotych trafi na konto Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach.

 

Dzień później było nas więcej. Na starcie biegu na 10 kilometrów stawili się  Marcin Papierz, Mariusz Walkiewicz, Bartłomiej Dawidek, Włodzimierz Lisiewicz, Piotr Gołos i Łukasz Matusik.

/spa/

Szarańcza Pomarańcza

Warszawa, 29 marca (piątek)

Piłkarski weekend zaczęliśmy od porażki. Drużyna z ligi playarena.pl – Szarańcza Pomarańcza – okazała się dla nas za mocna (1:7). Honorowe trafienie to dzieło Roberta Błońskiego. Poniżej pomeczowy komentarz trenera.

Piotr Czachowski:Wynik zdecydowanie oddaje to, co działo się na boisku. Przeciwnicy byli trochę młodsi, więc poruszali się szybciej i sprawniej niż my. Organizmu nie da się oszukać. Jesteśmy już w taki  wieku, że trudno nam będzie cokolwiek poprawić. Ambicją mogliśmy zrobić nieco więcej. Można to była zobaczyć w drugiej połowie, która była połową lepszą, ale, niestety, nie przyniosło to spodziewanych skutków w postaci sytuacji podbramkowych, odpowiedzi kontratakiem. Tak jak powiedziałem, jesteśmy coraz starsi. Ja to traktuję przede wszystkim jako zabawę. Na pewno chciałbym, żebyśmy grali lepiej, ale na pewno będzie nam trudno.

No to nam zagrali …. Koncert w pierwszy dzień wiosny

Łomianki (środa)

W środowy późny wieczór wybraliśmy się na koncert grupy Pectus w Łomiankach. Oni grali, my, niestety, długimi fragmentami występowaliśmy w roli publiczności. Skończyło się wysokim 4:0 dla gospodarzy.

Jak to zwykle bywa, decydowały błędy indywidualne. Rywal i tak miał przewagę, ale gole traciliśmy po prostych stratach w środku boiska. A to podanie za słabe, a to o jeden drybling za daleko. Efekt – strata bramki.

Pectus i przyjaciele jeszcze raz udowodnili, że grać potrafią nie tylko na instrumentach muzycznych. Inna sprawa, że w drużynie rywali, jak na nasz gust było zdecydowanie zbyt wielu obecnych bądź niedawnych piłkarzy miejscowego klubu.  Amatorka to raczej nie była…

W pierwszy dzień wiosny zwyczaj karze utopić marzannę. My dość szybko utopiliśmy nasze marzenia o sukcesie. Momentami  dotrzymywaliśmy kroku naszym rywalom, ale tego wieczoru po prostu na więcej nie było nas stać…

Reprezentacja Polski Dziennikarzy  – PECTUS Team  0:4

BRAMKI: Marek Szczepanik, Krzysztof Woźniak, Michał Jakobsche, Tomasz Szczepanik.

Nasz skład:  Włodek Lisiecki (w odwodzie Grześ Jędrzejewski) – Michał Szustak, Marcin Lepa, Piotr Gołos, Marcin Cieślik – Cezary Olbrycht, Dariusz Tuzimek, Marcin Papierz, Maciek Kruk, Andrzej Twarowski – Robert Błoński  oraz Tomasz Zubilewicz, Daniel Olkowicz, Jacek Kowalski, Bartek Dawidek, Antek Partum, Maciej Kubica (wsparcie moralne)

/cez/

U trenera wicemistrzów świata

23 stycznia (środa), La Plata (Argentyna)

Ostatni etap naszej podróży po Argentynie to spotkanie ze wspaniałym trenerem, byłym selekcjonerem siatkarskiej reprezentacji Polski Raulem Lozano, który opowiedział nam wiele ciekawostek o swojej ojczyźnie oraz podzielił się wspomnieniami z pracy w naszym kraju i planami na przyszłość. Na zaproszenie trenera Lozano zagraliśmy w La Placie na zakończenie naszego „zgrupowania” w Ameryce Południowej mecz z drużyną jego przyjaciół (4:4).

Dzięki Jackowi Kowalskiemu, który – jak na nowoczesnego bramkarza przystało – nogami grał tak samo skutecznie jak nogami – z Ameryki Południowej wracamy niepokonani. Burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego, od lat podpora naszej drużyny, bronił wyśmienicie i to głównie dzięki niemu seria międzypaństwowych spotkań, w których RD nie zaliczyła porażki urosła do czterech.

Jacek, jak się nie czujesz na siłach, to może ja stanę – zażartował Piotrek Gołos przed naszym występem w La Plata. Nawiązał do sceny sprzed 41 lat, kiedy podczas mundialu w Argentynie Zbigniew Boniek powiedział Kazimierzowi Deynie: „Kaziu, jak się nie czujesz, to ja wykonam tego karnego”. Deyna wziął piłkę, ustawił na jedenastym metrze i… nie zdobył bramki. Drużyna Jacka Gmocha przegrała 0:2 z gospodarzami turnieju, późniejszymi mistrzami świata i zajęła miejsca 5-8.

Burmistrz Kowalski, który w La Placie rozgrywał dwusetny mecz w naszym zespole, tylko się uśmiechnął na propozycję Piotrka, choć miał prawo przełożyć jubileusz. Dwa dni wcześniej, w Santa Teresita, doznał urazu dużego palca u nogi (w meczu siatkówki plażowej) i ledwo nałożył buta na płaskiej podeszwie. „Kowal”, tak jak i jego paluch u nogi, nie pękł. Jubileuszowe występy w Argentynie – przynajmniej nam – już nie będą kojarzyły się wyłącznie negatywnie.

Po raz kolejny podczas naszej wyprawy mogliśmy się przekonać, że – obojętnie, gdzie nie graliśmy – „pierwsze wolne terminy”, by wynająć na godzinę boisko zaczynały się od godziny 23 miejscowego czasu (3 rano u nas). Tak było w Montevideo, Bariloche oraz Santa Teresita. Wcześniej wszystko było zajęte.

Na koniec pobytu przyszło nam grać z przeciwnikiem, którego wybrał i wyszykował Raul Lozano, były selekcjoner reprezentacji naszych siatkarzy (doprowadził zespół do wicemistrzostwa świata w 2006 roku). Dzięki Marcinowi Lepie z Polsatu spędziliśmy z 62-letnim szkoleniowcem (obecnie kadra Chin) kilka uroczych godzin (m.in. bardzo ciekawie porozmawialiśmy w najstarszym pubie La Platy), a w nocy trzeba było grać. W składzie rywali było trzech jego kuzynów – wszyscy młodsi od nas, średnio o 10 lat.

Mimo sporych trudów zgrupowania, wielu podróży, zmian klimatów, ciężkich wyzwań na rowerowej trasie w Patagonii oraz plaży w Santa Teresita, jeszcze raz pokazaliśmy charakter. Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po golu Radka „El Monstro” Pyffela, który – wspierany przez kolegów – w wielkim stylu rozpoczął walkę o powrót do rozmiaru XL. Rywale ostrzeliwali naszą bramkę, ale burmistrz Kowalski za każdym razem odbijał piłkę.

Po przerwie i zmianie stron wydawało się, że młodość i świeżość wezmą górę. Nic z tego – rywale prowadzili już 2:1 i 4:2, ale dzięki golom Piotrka Gołosa, samobójowi oraz trafieniu Darka Tuzimka spotkanie skończyło się sprawiedliwym remisem.

 Panowie, jak już wszyscy odzyskają odpowiednią dyspozycję po trudnej wyprawie do Ameryki Południowej, zapraszam do Nowego Dworu na spotkanie z oldbojami Świtu i świętowanie mojego jubileuszu w Reprezentacji Dziennikarzy – powiedział na pożegnalnej kolacji, przy lampce szampana, burmistrz.

 

Przyjaciele Raula Lozano – RD 4:4: Pyffel, Gołos, samobójcza oraz Tuzimek.

RD: Kowalski – Lepa, Gołos, Olbrycht – Tuzimek, Surma – Błoński oraz Gilarski, Walkiewicz, Kocięba – Remplewicz, Sołdan (Pyffel) – Papierz.

/rb/

Wygrana i remis w Argentynie

18 stycznia (piątek), Bariloche (Argentyna)

22 stycznia (wtorek), Santa Teresita (Argentyna)

Argentyńskie slumsy w Bariloche o godz. 23 miejscowego czasu to nie jest ani miejsce ani pora na pobyt dla obcego… Jednak ta nuta niepewności szybko została stłumiona przez chęć rozegrania pierwszego w dziejach naszego Stowarzyszenia meczu na ziemi argentyńskiej.

Po zwycięstwie nad KS Cracovia de Uruguay tym razem zmierzyliśmy się z zespołem fanklubu drużyny CD Estudiantes Unidos de Bariloche. Nasza dyspozycja stała tego dnia pod znakiem zapytania –  rano wzięliśmy udział w górskiej wycieczce rowerowej. I bynajmniej nie była to rekreacyjna jazda po równinie, tylko tyle malownicza, ile równie zabójcza trasa po zboczach Andów, pełna morderczych podjazdów.  W sumie wykręciliśmy 30 kilometrów i na poważnie baliśmy się, że spuchnięte jak pontony nogi odmówią nam wieczorem posłuszeństwa.

Na szczęście okazało się, że głód sportowej rywalizacji był silniejszy niż zmęczenie. Zwycięstwo 12:3 najlepiej oddaje naszą determinację i wolę walki.

Zaczęło się jednak od rozważnej gry z naszej strony. Po wstępnym rozpoznaniu objęliśmy prowadzenie. Trzeba jednak przyznać, że rywal też potrafił odpowiedzieć dobrze zorganizowaną akcją. W ogóle pierwsza połowa (graliśmy 2 x 30 minut) była dość wyrównana z tą różnicą, że to my skończyliśmy ją lepszym wynikiem (4:2).

Dopiero po zmianie połowy widać było jak bardzo zaczynamy „odjeżdżać” przeciwnikowi.  Z każdą minutą rywal słabł, tak jakby to on jechał tego dnia na górskich podjazdach, z kolei nas puściło jakiekolwiek zmęczenie. Zaczęliśmy wchodzić na coraz wyższe obroty. Udokumentowaliśmy to pięknymi akcjami i kolejnymi golami. Największy aplauz zebrał tego dnia Radek Pyffel, który od niepamiętnych czasów popisał się dubletem. Oprócz Radka, hat -trickiem wyróżnił się Marcin Papierz, a po jednym golu strzelali: Cezary Olbrycht, Robert Błoński, Mariusz Walkiewicz, Piotr Gołos, Dariusz Tuzimek, Bartek Remplewicz i niejaki „autogol”.

Spotkanie miało szczególne znaczenie dla mecenasa Adama Gilarskiego. Filar naszej defensywy rozegrał w Bariloche swój 100. występ w barwach naszej reprezentacji. Popularny „Gilar” mimo wielu prób i chęci nie uświetnił jednak swojego występu golem. Na pytanie dlaczego tak się stało odpowiedział z pełnym zadowoleniem: – Ale miałem za to dwie asysty! I to do pustaczka, panowie! Racji nie można było mu odmówić  – asysty zacne były. Po takim męczącym dniu wracaliśmy do hotelu z trudem, ale za to w znakomitych humorach!

RD: Kowalski – Gołos, Lepa, Olbrycht, Surma, Tuzimek, Błoński, Gilarski, Walkiewicz, Sołdan, Papierz, Pyffel, Remplewicz i Kocięba.

Kilka dni później znowu nie daliśmy się pokonać, remisując z drużyną Santa Teresita (5:5).

/FS/