23 stycznia (środa), La Plata (Argentyna)
Ostatni etap naszej podróży po Argentynie to spotkanie ze wspaniałym trenerem, byłym selekcjonerem siatkarskiej reprezentacji Polski Raulem Lozano, który opowiedział nam wiele ciekawostek o swojej ojczyźnie oraz podzielił się wspomnieniami z pracy w naszym kraju i planami na przyszłość. Na zaproszenie trenera Lozano zagraliśmy w La Placie na zakończenie naszego „zgrupowania” w Ameryce Południowej mecz z drużyną jego przyjaciół (4:4).
Dzięki Jackowi Kowalskiemu, który – jak na nowoczesnego bramkarza przystało – nogami grał tak samo skutecznie jak nogami – z Ameryki Południowej wracamy niepokonani. Burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego, od lat podpora naszej drużyny, bronił wyśmienicie i to głównie dzięki niemu seria międzypaństwowych spotkań, w których RD nie zaliczyła porażki urosła do czterech.
– Jacek, jak się nie czujesz na siłach, to może ja stanę – zażartował Piotrek Gołos przed naszym występem w La Plata. Nawiązał do sceny sprzed 41 lat, kiedy podczas mundialu w Argentynie Zbigniew Boniek powiedział Kazimierzowi Deynie: „Kaziu, jak się nie czujesz, to ja wykonam tego karnego”. Deyna wziął piłkę, ustawił na jedenastym metrze i… nie zdobył bramki. Drużyna Jacka Gmocha przegrała 0:2 z gospodarzami turnieju, późniejszymi mistrzami świata i zajęła miejsca 5-8.
Burmistrz Kowalski, który w La Placie rozgrywał dwusetny mecz w naszym zespole, tylko się uśmiechnął na propozycję Piotrka, choć miał prawo przełożyć jubileusz. Dwa dni wcześniej, w Santa Teresita, doznał urazu dużego palca u nogi (w meczu siatkówki plażowej) i ledwo nałożył buta na płaskiej podeszwie. „Kowal”, tak jak i jego paluch u nogi, nie pękł. Jubileuszowe występy w Argentynie – przynajmniej nam – już nie będą kojarzyły się wyłącznie negatywnie.
Po raz kolejny podczas naszej wyprawy mogliśmy się przekonać, że – obojętnie, gdzie nie graliśmy – „pierwsze wolne terminy”, by wynająć na godzinę boisko zaczynały się od godziny 23 miejscowego czasu (3 rano u nas). Tak było w Montevideo, Bariloche oraz Santa Teresita. Wcześniej wszystko było zajęte.
Na koniec pobytu przyszło nam grać z przeciwnikiem, którego wybrał i wyszykował Raul Lozano, były selekcjoner reprezentacji naszych siatkarzy (doprowadził zespół do wicemistrzostwa świata w 2006 roku). Dzięki Marcinowi Lepie z Polsatu spędziliśmy z 62-letnim szkoleniowcem (obecnie kadra Chin) kilka uroczych godzin (m.in. bardzo ciekawie porozmawialiśmy w najstarszym pubie La Platy), a w nocy trzeba było grać. W składzie rywali było trzech jego kuzynów – wszyscy młodsi od nas, średnio o 10 lat.
Mimo sporych trudów zgrupowania, wielu podróży, zmian klimatów, ciężkich wyzwań na rowerowej trasie w Patagonii oraz plaży w Santa Teresita, jeszcze raz pokazaliśmy charakter. Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po golu Radka „El Monstro” Pyffela, który – wspierany przez kolegów – w wielkim stylu rozpoczął walkę o powrót do rozmiaru XL. Rywale ostrzeliwali naszą bramkę, ale burmistrz Kowalski za każdym razem odbijał piłkę.
Po przerwie i zmianie stron wydawało się, że młodość i świeżość wezmą górę. Nic z tego – rywale prowadzili już 2:1 i 4:2, ale dzięki golom Piotrka Gołosa, samobójowi oraz trafieniu Darka Tuzimka spotkanie skończyło się sprawiedliwym remisem.
– Panowie, jak już wszyscy odzyskają odpowiednią dyspozycję po trudnej wyprawie do Ameryki Południowej, zapraszam do Nowego Dworu na spotkanie z oldbojami Świtu i świętowanie mojego jubileuszu w Reprezentacji Dziennikarzy – powiedział na pożegnalnej kolacji, przy lampce szampana, burmistrz.
Przyjaciele Raula Lozano – RD 4:4: Pyffel, Gołos, samobójcza oraz Tuzimek.
RD: Kowalski – Lepa, Gołos, Olbrycht – Tuzimek, Surma – Błoński oraz Gilarski, Walkiewicz, Kocięba – Remplewicz, Sołdan (Pyffel) – Papierz.
/rb/