Zwycięska klamra na Ursynowie

Warszawa, 7 grudnia (sobota)
Wzięliśmy udział w Mikołajkowym turnieju organizowanym przez Klub SEMP (Stowarzyszenie Edukacji Młodych Piłkarzy) Ursynów Warszawa. Nie mogło nas zabraknąć, zwłaszcza, że często trenujemy na jego obiekcie. Rywalizowaliśmy z drużynami trenerów i rodziców dzieci z akademii SEMPa.
Zaczęliśmy od niemałej niespodzianki wygrywając z faworytem – zespołem Trenerów SEMPa, ale w kolejnych – wyrównanych – meczach dała o sobie znać krótka ławka i kończyliśmy je „na tarczy”.
Na pożegnanie i na poprawę humorów – wygraliśmy. To co szwankowało w przegranych potyczkach spróbujemy poprawić podczas treningów na Ursynowie.
RD – Trenerzy 2:1 (Skwierawski 2)
RD – Rodzice rocznika 2016 0:5
RD – Oldboje 2:3 (J. Kocięba, Skwierawski)
RD – Rodzice rocznika 2014 2:4 (J. Kocięba 2)
RD – Rodzice rocznika 2017 2:0 (Błoński, J. Kocięba)
RD: Jędrzejewski- Błoński, J. Kocięba, Lisiewicz, Partum, Skwierawski i Walkiewicz
/Grzegorz Jędrzejewski/

Litewski maraton, czyli jak otarliśmy się o podium

Druskienniki (Litwa), 14 września (sobota) 2024

Połowa września to międzynarodowy turniej w Druskiennikach. Gospodarze świętowali piękny jubileusz. Była to bowiem już 20. edycja zawodów, w których nie ma litości dla słabych i nieprzygotowanych kondycyjnie. Mecz za meczem, praktycznie bez chwili wytchnienia – krótko mówiąc coś dla piłkarskich „ironmanów. Tym razem w szranki stanęło aż 10 zespołów z 9 różnych państw – co pokazuje rozmach i dobre kontakty organizatorów. Dość szybko tabela „złamała się na pół” pokazując kto będzie się liczył w walce o najwyższe laury, a kto będzie dostarczycielem punktów. 

Reprezentacja Dziennikarzy nie przyjechała na Litwę w roli statystów, czy jak kto woli – turystów. Druskienniki doskonale już znamy. Na boisku toczyliśmy zacięte batalie o jak najlepsze miejsce. Niestety, jak to często bywa (patrz – np. turniej w Mołdawii) przychodzi taki moment, gdy gospodarzom zaczynają pomagać „ściany”. A to sędziemu coś umknie, a to wezwany zostanie nagle kolega dziennikarz – wyglądający -i co gorsza dla rywali – grający – jak piłkarski profesjonalista. Nam nie po drodze z panami z gwizdkiem było chociażby w ważnym meczu z Gruzinami. Krótko mówiąc – czuliśmy się lekko oszukani. Ale i takie rzeczy trzeba czasami przełknąć. 

Ostatecznie poobijani i koszmarnie zmęczeni tym prawdziwym piłkarskim maratonem zakończyliśmy zmagania tuż za podium. Podobno 4. miejsce jest najgorszym dla sportowca. Nas też trochę zakłuło, tym bardziej że 3. miejsce przegraliśmy tylko gorszą różnicą bramek. 

Oprócz „starej gwardii” w Druskiennikach wspierali nas Sławomir „SŁAWEK” Cisakowski – polski trener FK Riteriai – lidera litewskiego drugiego frontu (na zdjęciu w górnym rzędzie, czwarty od lewej strony) oraz nasz amerykański znajomy Joshua „JOSH” Shirmer (na zdjęciu w górnym rzędzie, drugi od prawej strony), będący swego czasu w sztabie szkoleniowym Sparty Praga. 

Nasz bilans to 5 zwycięstw – 2 remisy – 2 porażki. Ważniejsza była jednak liczba 50. Tyle razy w koszulce Reprezentacji Dziennikarzy meldował się już na boisku (godnie!) Patryk Bieńkowski (na zdjęciu z Mariuszem Walkiewiczem, po prawej stronie). Jubileusz nie przeszedł bez echa, ale to już zupełnie inna historia….  

Polska – Ukraina 2:1 (Papierz, Bieńkowski)
Polska – Węgry 3:2 (Schirmer 2, Cisakowski)
Polska – Gruzja 1:1 (Schirmer)
Polska – Armenia 3:1 (Bieńkowski 2, Schirmer)
Polska – Łotwa 3:0 (Bieńkowski 2, Cisakowski)
Polska – Białoruś 0:0
Polska – Litwa 0:2
Polska – Egipt 1:4 (Bieńkowski)
Polska – Kowno 4:1 (Bieńkowski 2, Cisakowski, Schirmer)

1. Litwa 21 punktów, 2. Egipt 19, 3. Białoruś 18, 4. Polska 17 (5-2-2), 5. Gruzja 17

RD: Fedorczyk – Bieńkowski, Kocięba, Kowalski, Papierz, Sołdan, Cisowski i Schirmer

/cez/

Runda pierwsza i, niestety, ostatnia

Warszawa, 10 sierpnia (sobota)

Nie szukamy – jak niektórzy – taniej wymówki. To nie dlatego, że trawa była za wysoko lub za nisko przycięta. Także nie dlatego, że boisko nie było zroszone wodą według najnowszych trendów. Nie zakłócono nam wypoczynku przed meczem, nie skrzywdził nas także sędzia. Przegraliśmy – bo byliśmy słabsi.

Po ubiegłorocznym starcie, okraszonym 3 efektownymi zwycięstwami i pierwszą w historii czwartą rundą Pucharu Tysiąca Drużyn apetyty były naprawdę duże. Na stadionie Hutnika byliśmy gospodarzem meczu z… Hutnikiem II Warszawa. Dlatego też trudno powiedzieć, komu powinny pomagać ściany…

Rywal to młodzi chłopcy, głównie 17-18-letni adepci piłkarskiego rzemiosła. Wybiegani i ambitni – czasami aż do przesady – ale dopiero na początku piłkarskiej przygody. Co tu dużo mówić – przygnietli nas od początku dość mocno, ale byli też wybitnie nieskuteczni.

Młodość miała się wyszumieć, a my mieliśmy przeczekać i skontrować. Kilka okazji nawet ku temu było, ale już przy stanie 0:1, kiedy rzuciliśmy większe siły w kierunku bramki rywala. Najbliżej szczęścia był występujący u nas kolejny raz gościnnie w pucharowej rywalizacji Janek Cios.

Nasza bramka dość długo była „zaczarowana” przez Włodka Lisiewicza, który miał swój dzień, ostatecznie jednak nasza twierdza padła. Po uderzeniu zza pola karnego pierwsza interwencja była skuteczna, wobec dobitki z kilku metrów nasz bramkarz był już jednak bezradny. Ot i cała historia…

1. runda Pucharu Polski na Mazowszu

Reprezentacja Dziennikarzy – Hutnik II Warszawa 0:1 (0:0)

RD: Lisiewicz – Olbrycht, Surma, Kocięba Michał (83′ Kowalski) – Chodkiewicz (65′ Menkina), Bieńkowski, Pawłowski, Grabowiec (70′ Kocięba Jan), Błoński Jan – Kruk Mikołaj (80′ Walkiewicz), Błoński Robert (20′ Cios)

UPDATE: Nasi rywale w II rundzie pokonali UKS Tarczynz z klasy A (4:2), ale następny rywal okazał się już za mocny. Z Progresem Warszawa (LO) przegrali 1:3.

/cez/

 

Pucharowy Hutnik

18 lipca (czwartek)

Co za zbieg okoliczności. Rezerwy Hutnika Warszawa, na którego obiekcie trenujemy, będą naszym rywalem w Pucharze Polski. Rywale awansowali do klasy A, wygrywając rozgrywki w grupie Warszawa IV (tabelę zobaczysz TUTAJ). Znajdziesz nas w parze numer 28.

Mecze II rundy zaplanowano 21 sierpnia. Już wiadomo, że jeśli wyeliminujemy Hutnika II, trafimy na lepszą drużynę z pary 14. (KS Zaborowianka Zaborów lub UKS Tarczyn).

Ubiegłoroczny start był dla nas najlepszy w historii: najwyższa wygrana (9:0), pierwsze wygrane karne, pierwszy awans do III rundy, pierwszy występ w IV rundzie, na rozkładzie dwaj rywale z rozgrywek MZPN (klasa B i liga okręgowa).

Reprezentacja Dziennikarzy w Pucharze Polski (25 meczów i 10 awansów):

2007 AON Rembertów (klasa A) 1:2 (po dogrywce)

2008 Białołęka II (klasa B) 1:3

2009 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:4

2010 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:3

2011 Niebieska Wiodąca Moc (niezrzeszeni) 4:1, Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (klasa A) 2:3

2014 KS Twoja Stara Legionowo (niezrzeszeni) 7:3, Przyszłość Włochy (LO) 1:7

2015 Wicher Kobyłka (klasa A) 1:3 (zmieniony na walkower 0:3)

2016 KS Konstancin II (klasa A) 1:3

2017 Wisła Jabłonna (klasa A) 2:3

2018 Legion Warszawa (klasa A) 2:0, Agape Warszawa (klasa okręgowa) 2:4

2019 Młoda Ochota (niezrzeszeni) 4:2, AKS Zły (klasa A) 2:6

2020 Juland Domki (niezrzeszeni) 8:0, Mazur Karczew (juniorzy) 0:6

2021 Liga Bobra Proteam ALS (niezrzeszeni) 3:0, Mazur II Radzymin (klasa B) 2:2, karne 3:4

2022 A.D.S. Scorpion’s (niezrzeszeni) 7:0, PRO Warszawa (klasa B) 0:2

2023 SWPS Warszawa (niezrzeszeni) 9:0, Sokół Kołbiel (klasa B) 2:0, STF Champion Warszawa (LO) 3:3, karne 4:1, Grom Warszawa (LO) 1:9

/spa/

Bo „Kociów” jest dwóch!

Nidzica, 15-16 czerwca (sobota)

Nidzica – w takich okolicznościach przyrody nawet porażkę przyjęliśmy z uśmiechem na twarzy. No, może nie zaraz po końcowym gwizdku, ale już pół godziny później. A zabolała! Gdy się prowadzi tuż przed końcem 3:2, a schodzi z wynikiem 3:5 (dwa gole w doliczonym czasie gry) to ciężko powstrzymać negatywne emocje.

Ale szukajmy pozytywów. Takim bez wątpienia był występ kolejnego rodzinnego duetu: ojciec i syn. Wcześniej mieliśmy występy Błoński Family, Tuzimek Family, Sołdan Family, czy na siatkonodze Romer Family. Teraz przyszedł czas na Michała i Janka Kociębów. Zagrali pierwszy raz ramię przy ramieniu i zagrali koncertowo. Janek zdobył pierwszego gola, Michał nie chciał być gorszy i też posłał piłkę do siatki rywali. Bramka nr 3 to przepiękne, techniczne uderzenie Patryka Bieńkowskiego dające nam wspomniane prowadzenie 3:2 w samej końcówce.

Dodajmy, że Reprezentację Dziennikarzy wspomógł swoimi nogami i doświadczeniem nasz stary (proszę nie brać tego dosłownie) druh z Irlandii – Tomasz Bastkowski, który zjechał w rodzinne strony i był jednym z organizatorów całego zamieszania. Z kolei rywali poprowadził do boju Ryszard Soliwoda.

A zamieszanie było potworne, bowiem po zakończeniu naszego spotkania do boju w najważniejszym spotkaniu sezonu klasy okręgowej grupy warmińsko -mazurskiej II stanął miejscowy Start. Stawką był awans do IV ligi i gospodarze swej szansy nie przegapili. Jak na Start przystało, strzelali bramki w zasadzie od pierwszej akcji meczu. To była „warmińsko – mazurska masakra piłą futbolową”. Skończyło się na 9:1, a rywale (Czarni Rudzienice) mogli być zadowoleni, że uniknęli „dwucyfrówki”. Zaś o fecie mistrzowskiej jeszcze długo będzie się opowiadać w Nidzicy przy wieczornym ognisku!

źródło: 90minut.pl

Podczas wspólnej zabawy już nie było panów burmistrzów (Jacek Kosmala) pań i panów dyrektorów Urzędu Miejskiego (Joanna Dobroń, Artur Pacuszka), szefów MOSiR-u (Paweł Koziński) czy Nidzickiego Domu Kultury (Krzysztof Żukowski). Tym niemniej wszystkim serdecznie dziękujemy za wspaniałe przyjęcie i świetną organizację naszego pobytu w przepięknej Nidzicy.

Gdzie najlepiej ukoić nerwy po bolesnej porażce? Oczywiście na łonie natury. A tutejsze okolice to jedna z najładniejszych „miejscówek” w kraju. Urocze mazurskie miasteczko, pełne niezwykle życzliwych ludzi ze świetnymi obiektami sportowymi, wartym zwiedzenia zamkiem krzyżackim i znajdującym się nieopodal niesamowitym rezerwatem przyrody „Źródła Rzeki Łyny im. prof. Romana Kobendzy”.

To był właśnie program drugiego dnia naszego pobytu. A w zasadzie jeszcze nocy, bowiem to właśnie w zamkowych „komnatach” złożyliśmy nasze zmęczone meczem (i fetą) kości. Poranną wyprawę w knieje, w poszukiwaniu źródeł Łyny ubarwił nam fantastyczny, nietuzinkowy przewodnik (dowcip połączony z encyklopedyczną wiedzą) – Władysław Nowosielski.

Dużą atrakcją była także wizyta w Miodosytni – Miody Nidzica. Poznaliśmy skomplikowany proces powstawania i leżakowania (nawet po 15-20 lat i więcej) tego szlachetnego trunku. Pszczoły z okolic Nidzicy należą do najbardziej zapracowanych w kraju. Ich miód w połączeniu z krystalicznie czystą wodą, daje, w procesie fermentacji, trunek, który jest chlubą i wizytówką całej okolicy. I nie wiemy tego wyłącznie z opowieści….

Reprezentacja Dziennikarzy – Start Nidzica Oldboje 3:5. Gole: Jan Kocięba, Michał Kocięba i Patryk Bieńkowski

RD: Tomasz Zubilewicz, Marcin Lepa, Daniel Olkowicz, Cezary Olbrycht, Jan Kocięba, Michał Kocięba, Marcin Papierz, Patryk Bieńkowski, Piotr Przybysz, Jacek Kowalski oraz gościnnie Tomasz Bastkowski

/cez/

Romer zapewnia: Nie odwieszam butów na kołek

Oczywiście, wolałbym, żebyśmy wygrali, ale z drugiej strony w tych meczach było tyle zwycięstw, głównie dzięki kolegom, że jak przy takim jubileuszu zdarzyła się porażka, to nic strasznego – mówi Adam Romer, który w przegranym 5:6 sparingu z drużyną Radców Prawnych rozegrał 200. mecz w barwach Stowarzyszenia.
Spotkanie przy sztucznym świetle w poniedziałkowy wieczór, na legendarnym „Wembley” w Parku Skaryszewskim, było wyjątkowo kameralną areną do uczczenia jubileuszowego występu Adama w naszej ekipie, posiadającej wybitnie eklektyczny styl gry. I starcie z Radcami Prawnymi potwierdziło, że na boisku prezentujemy futbol mający swe źródło w różnych doktrynach.
Do przerwy prowadziliśmy 3:0 po bramkach Jana Błońskiego, Aleca Schwartzmana i Jacka Kowalskiego. Wszystkie padły po znakomicie rozegranych akcjach, a „Kowal” potwierdził, że piłka szuka go w polu karnym jak magnes. Nasz zespół praktycznie nie pozwolił rywalom na nic, bardzo dobrze operował piłką i tworzył akcje złożone z wielu podań. Niestety, nie udało się podtrzymać tej dominacji po przerwie, choć przez długi czas zachowaliśmy wysokie prowadzenie, dzięki trafieniom Mikołaja Kruka na 4:0 i Schwartzmana na 5:2. Szczególnie bramka Mikołaja zasługuje na osobne zdanie, bo wpadła po rewelacyjnym podaniu Schwartzmana z lewej strony i idealnym wyjściu do piłki oraz zimnej krwi samego strzelca. Jednocześnie dało się odczuć, że im bliżej było końca, tym utrzymywanie się przy piłce stawało się dla nas trudniejsze. I coś, co przez długi czas wydawało się nie do pomyślenia, stało się faktem. Przegraliśmy 5:6. Zaważyły na tym błędy w obronie przy licznych stałych fragmentach gry. Dawaliśmy rywalom zbyt dużo swobody przy dośrodkowaniach, co kończyło się bramkami. Natomiast trzeba podkreślić, że arbiter nam nie pomógł, bo rzut karny, po którym straciliśmy jedną z bramek, był wybitnie „z kapelusza”.
Nawiasem mówiąc, w kuluarach krążyła informacja, że sędzia orzekł na koniec remis. I ten mecz rzeczywiście powinien co najmniej zakończyć się takim wynikiem. Kilkukrotnie obijaliśmy poprzeczkę, a doskonałą okazję do strzelenia gola w końcówce miał Piotr Kwiatkowski, któremu piłkę idealnie wyłożył Robert Błoński, ale 40-latek strzelił na wiwat.
Sytuację w drugiej połowie miał też Adam Romer, który jubileusz o mało co, a okrasiłby bramką po widowiskowej szarży w polu karnym. Tutaj można mówić o pechu, bo całą akcję przy linii bocznej oglądali jego najbliżsi. – Z tym „o mało” to źle powiedziane (śmiech). Robiłem, co mogłem, żeby podać Jaśkowi. Ale nie, nie rozpamiętywałem wieczorem tej sytuacji – stwierdził Adam, który debiutu w drużynie, co prawda, nie pamięta, lecz przywołuje w ogóle mecz, od którego „wszystko się zaczęło”. – To było spotkanie z Austrią w Wiedniu, na które nie pojechałem, bo Magda trafiła do szpitala z powodu problemu z nerkami. Dostaliśmy strasznie, przegraliśmy 0:5 czy 0:6. To było przy okazji eliminacji Euro 2004, a stowarzyszenie założyliśmy rok później – wspomina.
W przyszłym roku Adam wspólnie z resztą ekipy, będzie obchodzić kolejny jubileusz, czyli 20-lecie istnienia drużyny. Także pod tym względem liczby Reprezentacji Dziennikarzy są imponujące. – Najważniejsze, że było miło spędzić czas przez tych dwieście meczów. Nie sądziłem, że to tyle będzie trwało i że będzie tak fajna zabawa. I niech to trwa. Oczywiście całkiem butów na kołek nie odwieszam, ale raczej, jak „Gilar”, coraz częściej będę wchodzić na stałe fragmenty gry – podsumowuje.
Reprezentacja Dziennikarzy – Radcy Prawni 5:6 (0:3). Bramki: J. Błoński (1:0), Schwartzman (2:0), Kowalski (3:0), Kruk (4:0), Schwartzman (5:2).
Bramkarze: Grzegorz Jędrzejewski, Witold Fedorczyk.
Obrońcy: Mariusz Walkiewicz, Adam Romer, Marek Furjan, Jacek Chodkiewicz, Piotr Przybysz, Marek Skalski, Żelisław Żyżyński i Piotr Kwiatkowski.
Pomocnicy i napastnicy: Alec Schwartzman, Marcin Pawłowski, Patryk Bieńkowski, Michał Kocięba, Patryk Drewnowski, Jan Błoński, Mikołaj Kruk i Robert Błoński.
/Kwiatson Jr/

Z SEMP-em na czwórkę z plusem

Przyspieszony śmigus – dyngus

Zabrze, 23 marca (sobota)

Przed meczem z Reprezentacja Śląska Oldbojów nad Arena Zabrze przeszła ulewa, który przemoczyła nas do suchej nitki, ale to było nic, bo później spadł grad… To był grad goli do naszej bramki

Mistrzowie Polski oldbojów, u których roiło się od byłych reprezentantów Polski (Ireneusz Jeleń, Adrian Sikora, Ryszard Czerwiec) – zrobili nam tydzień przed Wielkanocą niezły śmigus-dyngus, lejąc ile wlezie.

I nie pomogły nam nawet „posiłki” w postaci Mariusza Śrutwy i Marka Żelechowskiego, którym dziękujemy za wsparcie.

Gratulujemy rywalom wysokiej wygranej (8:0). To było dla nas super doświadczenie (mimo, że dość bolesne) zagrać przeciw tak znakomitemu zespołowi, na takim stadionie. Dziękujemy serdecznie Pani Prezydent Miasto Zabrze Małgorzata Mańka-Szulik za zaproszenie i jak zawsze niezwykle serdeczne przyjęcie.

foto Paweł Janicki

RD: Prus – Walkiewicz, Kocięba, Marek Żelichowski, Olkowicz – Bieńkowski, Pawłowski, J. Błoński, Papierz, R. Błoński, Mariusz Śrutwa oraz Tomasz Zubilewicz, Andrzej Kacprzak, Fedorczyk i Partum

/mk/

 

Przed Zabrzem, bez miłosierdzia

Drugie miejsce w Pucharze Stanleya

4 lutego (niedziela), Key West (USA)
Key West to dziwne miejsce. Południowy koniec Ameryki, turystyczne miasteczko gdzie Ernest Hemingway pisał i mieszkał, skąd widać brzeg Kuby, a tysiące Amerykanów przyjeżdżają na wakacje przez cały rok. Malutka wyspa jest symbolem USA, więc nie mogło i nas tam zabraknąć.
Po morderczym zgrupowaniu w Pompano Beach na Florydzie, ruszyliśmy dwoma samochodami na mecz z miejscowa drużyną Southernmost SC, prowadzoną przez legendę florydzkiej piłki, byłego gracza Stali Mielec – Stanleya Matysika.
Panowie, miało być towarzysko, ale oni zrobią wszystko żeby nas pokonać – zapowiedział nasz kapitan Filip Surma, dzięki staraniom którego doszło do tego meczu.
Po ponad pięciu godzinach podróży przez archipelag Florida Keys dotarliśmy na miejsce, a tam czekało na nas nowiutkie boisko nad brzegiem oceanu, flagi, hymny i przeciwnicy, z których najstarszy miał… 34 lata. Kompaktowa obrona, serducho i bardzo dobrze spisujący się w bramce Dominik Lutostański sprawili, że do przerwy było 2:3 i to po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym dla przeciwników.
Po przerwie dwukrotnie młodsi Amerykanie nas zabiegali i skończyło się 3:7. Na pocieszenie hat-tricka po pięknych golach skompletował Marcin Papierz. Co ciekawe, wszystkie bramki strzelił po asystach grającego z nami gościnnie byłego trenera Sparty Praga Joshuy Schirmera.
RD – Southernmost SC 3:7 (2:3). Gole: Papierz 3
RD: Lutostański (Jędrzejewski) – Lepa, Surma, Sołdan, Gilarski, Schirmer, Papierz, Kwiatkowski, Olbrycht, Błoński i Remplewicz
/max/