Warszawa, 2 sierpnia (środa)
– To jest sparing, więc nie interesuje mnie wynik, a gra i to każdego z was. Zaczynamy nowy sezon, macie wszyscy czyste karty, a w sobotę Puchar Polski – mówił przed meczem z ATC Warszawa trener Piotr Czachowski, ale już po pierwszym kwadransie trochę… zaniemówił, bo jego drużyna straciła trzy bardzo podobne bramki i przegrywała 0:3. Nawet argumenty, że mamy przewagę w posiadaniu piłki, a tak w ogóle to „spokojnie, bo to tylko awaria”, nie wpłynęły na poprawę nastroju doświadczonego szkoleniowca. W początkowych fragmentach zdecydowanie najbardziej podobała mu się perfekcyjnie przygotowana, równa jak stół murawa na stadionie Hutnika.
– Ona była dla nas za dobra, za szybko piłka chodziła – podsumował z kwaśnym uśmiechem jeden z tych zawodników, którzy zdecydowanie zawiedli. Graczom trawa nie przeszkadzała.
Humor Piotrowi Czachowskiemu mógł i powinien poprawić Janek Błoński. Nasz najszybszy i najgroźniejszy zawodnik równie łatwo dochodził jednak do sytuacji bramkowych, co je marnował i zamiast remisować 2:2 wysoko przegrywaliśmy.
Kontrolerzy lotów z Okęcia (ATC to oczywiście skrót od Air Traffic Control) kontrolowali grę tylko w pierwszej połowie, gdy w naszych szeregach trwały gorączkowe rozważania, czy leci z nami pilot. Druga, po mocnych słowach jakie powiedzieliśmy sobie nie tyle w szatni co przy ławce rezerwowych, była znacznie lepsza. Odpowiedzialność za piłkę, wsparcie dla partnera, dobra atmosfera – to wszystko sprawiło, że po dwóch efektownych bramkach Mikołaja Kruka zrobiło się tylko 2:3, a w końcówce mieliśmy nawet świetną okazję do wyrównania. Gdy jej nie wykorzystaliśmy, po raz kolejny sprawdziliśmy prawdziwość tego samego starego porzekadła piłkarskiego, co na początku meczu. Niewykorzystana szansa szybko się zemściła, tuż przed gwizdkiem.
Test był wartościowy, jeden z byłych selekcjonerów pochwaliłby nas nawet za wygraną drugą połowę, ale teraz całą uwagę koncentrujemy na sobotnim meczu Pucharu Polski. Droga na Stadion Narodowy wydaje się długa nie tylko czasowo – bo przecież mamy szansę na finał 2 maja 2025 roku. Wszystko jednak przed nami, optymizmu i ambicji nigdy w Reprezentacji Dziennikarzy nie brakowało.
Reprezentacja Dziennikarzy – ATC Warszawa 2:4 (0:3)
Reprezentacji Dziennikarzy: Lutostański – Olbrycht, Walkiewicz, Kocięba, Cieślik – J. Błoński, Gołos, Bieńkowski, Pawłowski, Kruk – Papierz. Na zmiany wchodzili: Drewnowski, R. Błoński, Olkowicz, Przybysz, Romer, Sikora, Surma, Zubilewicz, Żyżyński.
/żyży/
Author: Paweł Sikora
Aktywna pamięć
Warszawa, 29 lipca (sobota)
79. rocznicę Powstania Warszawskiego uczciliśmy na sportowo 3 dni wcześniej. wieczornym startem w 32. Biegu PW. Większość (w tym reprezentacja rodu Sołdanów) wybrała krótszą, 5-kilometrową pętlę, ale mieliśmy również przedstawicieli na dystansie 10 km.
Wydarzeniu, jak zawsze, towarzyszyła podniosła atmosfera, wyjątkowy klimat i wielkie emocje. Obie trasy prowadziły przez miejsca historyczne. Wspólną linię startu, usytuowano przy Pomniku Powstania Warszawskiego. Tu było wejście do kanałów, którymi powstańcy ewakuowali się ze Starego Miasta do Śródmieścia i na Wolę. Meta, również wspólna dla biegu na 5 i 10 km, została zlokalizowana przy ulicy Konwiktorskiej przy stadionie Polonii. Na płycie boiska, pod koniec sierpnia 1944 roku, w trakcie bitwy o przerwanie niemieckiego pierścienia na linii Dworca Gdańskiego, poległo wielu żołnierzy z batalionów „Zośka” i „Czata 49” ze zgrupowania AK „Radosław”.
W biegach wystartowało i uczciło pamięć powstańców prawie osiem tysięcy osób. Na krótszej pętli najprzyjemniej było na drugim kilometrze. Nogi same niosły, kiedy trzeba było zbiegać ulicą Karową. Tej świeżości brakowało pod koniec, kiedy z Wisłostrady trzeba było podbiec na Konwiktorską.
Na trasie panowała niezwykła duchota, było gorąco, ale najważniejsze, że wszyscy bez kontuzji dotarliśmy do mety.
Przed nami kolejne biegowe wyzwania – na początku października Biegnij Warszawo z metą na stadionie Legii, a 11 listopada tradycyjny Bieg Niepodległości. Oba na 10 km.
/rb/
Lipiec bez piłki, ale na sportowo
Lipiec 2023
Lipiec to jedyny miesiąc, w którym zawieszamy treningi. Myli się jednak ten, kto myśli, że wówczas siadamy z „drinkiem z palemką” w dłoni i moczymy nogi nad brzegiem basenu. Na piłce świat się nie kończy. To czas dla innych aktywności, na które często w ciągu roku brakuje nam zwyczajnie czasu. Miesiące wakacyjne to idealny czas dla fanatyków roweru, a takich u nas nie brakuje. Są „szosowcy” i są także zapaleni „crossowcy”.
Są i tacy, którzy najlepiej wypoczywają aktywnie przy lekkiej bryzie. Klub „wodniaków” jest u nas silny i w każde wakacje rusza na wodę, bo właśnie tam najlepiej odpoczywają i „ładują akumulatory”.
I wreszcie zdobywcy szczytów. To ci, którzy nawet latem i to w kraju z pięknymi plażami, mają zupełnie inny pomysł na siebie… Bułgaria kojarzy nam się przede wszystkim z letnim wypoczynkiem nad Morzem Czarnym. Burgas, Warna, Złote Piaski. Tymczasem aż jedną czwartą powierzchni tego kraju stanowią góry, a ponad setka szczytów przekracza 2000 metrów. Perłą w koronie jest zaś Musała – najwyższy szczyt nie tylko Bułgarii (2925 m n.p.m.), a także całych Bałkanów!
Podejmujemy rękawicę i z samego rana w małej grupie atakujemy wierzchołek znajdujący się w masywie Gór Riła. Startujemy z miejscowości Borowiec – czyli bułgarskiego Zakopanego. Riła – w wolnym tłumaczeniu ze starożytnego języka trackiego – znaczy „góra pełna wody”. Idąc mniej używanym, trochę „dzikim” szlakiem szybko przekonujemy się o prawdziwości tej nazwy. Co rusz przeskakujemy szemrzące strumyki i pokonujemy zalane łąki. Krótko mówiąc – niemal od startu woda chlupocze w naszych butach…
Z Gór Rylskich wypływają najdłuższe i najgłębsze bałkańskie rzeki, jak np. Iskyr (będąca dopływem Dunaju) czy Marica (wpływająca do Grecji i Turcji). Na pierwszej, płaskiej części trasę urozmaicają prześliczne jeziora polodowcowe (w całym masywie jest ich tu w sumie około 200) i małe wodospady. Ostatnie schronisko położone jest na wysokości 2700 m n.p.m.
Czas na atak szczytowy! To najbardziej stromy odcinek podejścia, ale kto zdobywał praktykę w naszych Tatrach, nie ma się czego obawiać. Problemem były tylko zalegające w kilku miejscach rozległe” czapy” śniegu.
Sam wierzchołek nie jest zbyt spektakularny, a mówiąc dosadniej jest po prostu brzydki. Na Musale stoi kilka naprawdę obskurnych budynków, m.in. stacja meteorologiczna. Ale jakie to ma znaczenie? Nie przeszkadza nam również to, że właśnie się zachmurzyło i nie do końca możemy podziwiać fenomenalny ponoć widok na całą okolicę. Liczy się tylko jedno – Musała zdobyta! Jesteśmy w najwyższym punkcie całych Bałkanów.
Teraz głęboki oddech i…. wcale nie krótsza droga w dół.
/cez/
Pucharowa przygoda
Warszawa, 14 lipca
SWPS Warszawa to nasz rywal w I rundzie Pucharu Polski 2023/2024 na Mazowszu.
Kapitan rywali Stanisław Burdon napisał dla nas kilka słów o swoim zespole: „Jesteśmy drużyną złożoną z pracowników, byłych pracowników i przyjaciół Uniwersytetu SWPS. W Pucharze Polski występujemy piąty raz z rzędu, niestety jak dotąd bez sukcesów. Zawsze odpadaliśmy w pierwszej rundzie. Od kilku lat gramy rekreacyjnie w swoim gronie, a występy w Pucharze to nasza jedyna coroczna próba rywalizacji „na zewnątrz”. Czasami zdarzy nam się zagrać jakiś sparing, ale nie gramy w żadnej lidze. Niektórzy z nas grali w klubach w czasach juniorskich, nie ma się czym pochwalić. Spotkamy się na boisku przy ulicy Aleksandra Fleminga 2, ponieważ na nim właśnie gramy. Zaczęliśmy właśnie na Białołęce, ponieważ syn jednego z kolegów tam trenował„.
Mazowiecki Związek Piłki Nożnej rozlosował od razu także dwie następne rundy. Na zwycięzcę naszego meczu czeka SKS Sokół Kołbiel (klasa B).
Gdyby udało nam się przejść dwóch rywali, w III rundzie zmierzylibyśmy się z STF Champion Warszawa Marcina Mięciela i Macieja Bykowskiego, klubem partnerskim Legii, występującym w lidze okręgowej.
Reprezentacja Dziennikarzy w Pucharze Polski (21 meczów i 7 awansów):
2007 AON Rembertów (klasa A) 1:2 (po dogrywce)
2008 Białołęka II (klasa B) 1:3
2009 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:4
2010 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:3
2011 Niebieska Wiodąca Moc (niezrzeszeni) 4:1, Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (klasa A) 2:3
2014 KS Twoja Stara Legionowo (niezrzeszeni) 7:3, Przyszłość Włochy (LO) 1:7
2015 Wicher Kobyłka (klasa A) 1:3 (zmieniony na walkower 0:3)
2016 KS Konstancin II (klasa A) 1:3
2017 Wisła Jabłonna (klasa A) 2:3
2018 Legion Warszawa (klasa A) 2:0, Agape Warszawa (klasa okręgowa) 2:4
2019 Młoda Ochota (niezrzeszeni) 4:2, AKS Zły (klasa A) 2:6
2020 Juland Domki (niezrzeszeni) 8:0, Mazur Karczew (juniorzy) 0:6
2021 Liga Bobra Proteam ALS (niezrzeszeni) 3:0, Mazur II Radzymin (klasa B) 2:2, karne 3:4
2022 A.D.S. Scorpion’s (niezrzeszeni) 7:0, PRO Warszawa (klasa B) 0:2
/spa/
Talenty, Szamo i futbol totalny
Warszawa, 28 czerwca (środa)
Zwykle na naszych zajęciach pojawia się kilku, no czasem kilkunastu zawodników. Bywa, że gramy po czterech na małe bramki, zdarza się i po siedmiu na te większe. W ostatnią środę czerwca nie musieliśmy się martwić o nic. Od kilku dni uczniowie mają labę, więc w godzinach naszych zajęć (10.00 – 12.00) nie muszą siedzieć w szkolnej ławce tylko mogli odwiedzić nas na świetnie – jak zwykle – przygotowanej głównej murawie Hutnika Warszawa, na której w sierpniu zagramy w Pucharze Polski.
Na ostatnim treningu w sezonie gościliśmy kilkuletnie dzieci trenujące w Turbo Football Academy Talents, prowadzonej przez naszego bramkarza Grzegorza Jędrzejewskiego. Tym razem wsparcie szkoleniowe dostaliśmy od Grzegorza Szamotulskiego, który na moment zastąpił Piotra Czachowskiego. Pod koniec marca „Szamo” grał w Pruszkowie w turnieju charytatywnym. W niegroźnej sytuacji, kiedy chciał kopnąć piłkę, rywal wskoczył mu na nogę, łamiąc piszczel (z przemieszczeniem) i kość strzałkową. Były bramkarz Legii przechodzi rehabilitację, ćwiczy, jeździ rowerem, odzyskuje pełną sprawność i wraca do formy.
Za to my, po krótkiej rozgrzewce i „dziadku” zagraliśmy w składach mieszanych z naszymi gośćmi. Kilkunastu na kilkunastu. Futbol totalny – nikt nie broni, wszyscy atakują. Chłopcy mieli swojego Messiego, mieli Mbappe, ale przede wszystkim mieli mnóstwo dziecięcej fantazji, radochy i ambicji, której całkiem niedawno starszym kolegom zabrakło w meczu w Kiszyniowie. Było miło, było sympatycznie, było przyjemnie i wesoło.
A na koniec zdaliśmy sobie sprawę, że my w ich wieku byliśmy jakieś 30 – 40 lat temu.
/rb/
Urodziny z piłką
Warszawa, 18 czerwca (niedziela)
Zanim w Rotterdamie rozegrano dwa decydujące mecze trzeciej edycji Ligi Narodów UEFA byliśmy na wspaniałej imprezie urodzinowej.
Skorzystaliśmy z zaproszenia prezes Joanny Ławęckiej i świętowaliśmy 25-lecie Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”. W trakcie rodzinnego pikniku na terenie Ośrodka Hutnik AKTYWNA WARSZAWA rozegraliśmy mecz z drużyną Przyjaciół Fundacji. Na boisku staraliśmy się zdążyć nie tylko z pomocą, ale także z obroną i wyjść czasami do ataku…
Tradycyjnie zaczęliśmy od rozgrzewki, jak zwykle podkreślającej nasz duży dystans do tego elementu przedmeczowych przygotowań i być może to miało istotny wpływ na przebieg pierwszej części spotkania, po której, mimo kilku okazji do strzelenia gola, przegrywaliśmy 0-1. W drugiej połowie jednak, rozgrzani słońcem, a zarazem schłodzeni letnią mżawką, byliśmy już skuteczni „zarówno w obronie i defensywie”.
Dzięki naszym niewątpliwym, choć często głęboko ukrytym, umiejętnościom zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania w starciu z silnym rywalem, w składzie którego pojawili się między innymi byli reprezentacji Polski: Dariusz Dziekanowski, Marek Jóźwiak i Tomasz Sokołowski. Dobrze wyprowadzona kontra z golem Marcina Pawłowskiego pozwoliła zakończyć sezon pozytywnym akcentem.
RD: T. Kiryluk – M. Bonecki, M. Lepa, D. Olkowicz – P. Bieńkowski, M. Walkiewicz, M. Pawłowski – M. Furjan oraz F. Surma, M. Kocięba, M. Skalski, D. Lutostański, M. Cieślik, P. Przybysz i P. Kiryluk. Trener C. Olbrycht.
/pp/
Gonili, gonili i dogonili
RD: G. Jędrzejewski – M. Bonecki, M. Kocięba, M. Walkiewicz (M. Lepa), P.Sikora (M. Szustak) – M. Cieślik (B. Frańczuk), P. Drewnowski, P. Bieńkowski, K. Marciniak (A. Twarowski) – M. Pawłowski, M. Papierz (R. Błoński)
Nocna przygoda biegowa
Biegamy charytatywnie
Sezon letnich biegów ulicznych jest dla nas nie tylko okazją do promowania kultury fizycznej i dbania o formę, ale także do wspierania i promowania licznych akcji charytatywnych i wizerunkowych.
Yes, we KEN
Warszawa 4 czerwca (niedziela)
4 czerwca, czyli miesiąc i jeden dzień po starcie w Biegu Konstytucji 3 Maja, pobiegaliśmy po Ursynowie. Najważniejsza impreza biegowa tej dzielnicy Warszawy została zorganizowana już po raz 15. – kolejny raz pod hasłem „Yes, I KEN”.
W sumie nic dziwnego – start i meta biegu zostały usytuowane na przeciwko Urzędu Dzielnicy, który znajduje się przy… Alei Komisji Edukacji Narodowej, czyli najbardziej reprezentatywnej ulicy Ursynowa. Nią wiodła płaska trasa (5 km), z niewielką liczbą zakrętów. Wśród około dwóch tysięcy startujących było pięciu przedstawicieli naszej drużyny.
Powoli zbliżamy się do końca sezonu 2022/23, ale w czerwcu czeka nas jeszcze kilka ciekawych wydarzeń, więc staramy się dbać o formę. Bieg potraktowaliśmy wyjątkowo rekreacyjnie, liczył się udział, dobre chęci i zabawa. Wszyscy, choć w różnym tempie, dotarliśmy do mety. Wyniki – TUTAJ. Niektórzy oszczędzali siły, by później pospacerować ulicami Warszawy w centrum miasta.
/rb/