Woda, słońce, piasek i piłka na Dominikanie

Dominikana, 14 – 22 stycznia

W poszukiwaniu słońca i warunków, żeby w środku zimy jak najlepiej przygotować do nowego sezonu, wybraliśmy się na Dominikanę. Naszą karaibską bazą był Hotel Bachata, w sąsiedztwie Morza Sargassowego. 

Czas spędzaliśmy bardzo aktywnie. Korzystając z doskonałych warunków zorganizowaliśmy turniej siatkówki plażowej. W zaciętym finale pierwszej edycji Dominikana Challenger Cup Cezary Olbrycht i obchodzący w czasie wyjazdu imieniny Mariusz Walkiewicz musieli uznać wyższość Michała Kocięby i Filipa Surmy.

Nie mogło zabraknąć rywalizacji w beach soccera w składach 4-osobowych. Decydującą bramkę zdobył Marcin Papierz. Przy okazji promowaliśmy akcję „Łuszczyca nie zaraża” organizowaną przez zawodnika naszej drużyny, chorującego na tę przypadłość. 

Chcieliśmy też jak najlepiej poznać uroki wysypy. Odwiedziliśmy kompleks 27 wodospadów (Damajagua). Pokonanie trasy 7 wodospadów ze skokami do wody dla kilku z nas było przełamaniem lęków.

Katamaranem popłynęliśmy na maleńką Piękną Wyspę (La Isla Bonita) koło Punta Rucia. 

W dniu rejsu inna grupa zdobyła Pico Isabel, szczyt nad miastem Puerto Plata. Monument Chrystusa na samym szczycie przypomina figury z Rio i Świebodzina.

Kulminacyjnym momentem zgrupowania był mecz z Atlantico Futbol Club Puerto Plata. W drużynie gospodarzy wystąpili piłkarze różnych roczników. Wygraliśmy 2:1 po golach Papierza i Olbrychta. Zaczęliśmy w składzie: Kowalski – Skalski, Walkiewicz, Gołos, Matusik – Olbrycht, Kocięba, Pawłowski, Surma, Remplewicz – Papierz.  

Ostatnim akcentem wyjazdu, o którym warto napisać, było przypadkowe spotkanie z Ukrainką, która od 6 lat mieszka na Dominikanie. Kobieta dziękowała nam za wszystko co w ostatnich miesiącach Polacy zrobili dla jej ojczyzny. Skorzystaliśmy z jej cennych podpowiedzi co warto kupić na wyspie i przywieźć do kraju.

/luki/

Weekend championów

Warszawa, 7 stycznia (sobota)

W pierwszy weekend nowego roku nasza drużyna wkroczyła z przytupem. W przenośni i dosłownie. Dzień po występie w Łowiczu (relacja TUTAJ) zamieniliśmy parkiet piłkarski na… taneczny! Uczestniczyliśmy w Gali Mistrzów Sportu „Przeglądu Sportowego”. Plebiscyt na najlepszego sportowca 2022 roku wygrała Iga Świątek, wyprzedzając Bartosza Zmarzlika. PKN Orlen, który wspiera żużlowego mistrza świata i nasze Stowarzyszenie, został uhonorowany tytułem Sponsora Roku.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Telewizji Polsat

Podium Roberta Lewandowskiego to nie był jedyny piłkarski akcent wieczoru, ponieważ statuetkę otrzymał też prezes PZPN Cezary Kulesza (za odmowę gry z Rosją w mundialowym barażu) oraz zespół sędziowski, który bezbłędnie poprowadził w Katarze finał Argentyna – Francja. Szymona Marciniaka wspierali na Gali jego asystenci Tomasz Listkiewicz oraz Paweł Sokolnicki, a statuetki wręczył Michał Listkiewicz (ojciec Tomasza). Były prezes PZPN był sędzią liniowym finału MŚ w 1990 roku we Włoszech (RFN – Argentyna).

Zdjęcie dzięki uprzejmości Telewizji Polsat

Po wręczeniu nagród zabawa trwała do białego rana, a podawaną o 6.00 tradycyjną jajecznicę zjedliśmy m.in. z mistrzem olimpijskim Zbigniewem Bródką, który w Łowiczu zadebiutował w naszej drużynie.

/rb/

Z Królem w Trzech Króli

Łowicz, 6 stycznia (piątek) 2023
Jak co roku wybraliśmy się do Łowicza na jeden z naszych ulubionych turniejów halowych – „Gwiazdy na Gwiazdkę” i dołożyliśmy „cegiełkę” do charytatywnego rekordu. Zebrano ponad 167 tys. zł (167 792) na leczenie oraz rehabilitację Olusia Olaczka cierpiącego z powodu zaburzeń mutacji genów SCN2a oraz COL4A2.
Gdyby rywalizacja odbywała się w panczenach a dystansie 1500 m bylibyśmy zdecydowanym faworytem turnieju, ponieważ w naszych szeregach gościnnie wystąpił król polskiego łyżwiarstwa szybkiego, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Soczi 2014 – Zbigniew Bródka.
Graliśmy jednak w piłkę, więc wzmocnienia przeciwników okazały się bardziej wyrachowane. Youtuberzy, z MVP turnieju Radosławem Majewskim oraz Błażejem Telichowskim i Damianem Radowiczem, nie pozostawili złudzeń i wysoko pokonali wszystkie drużyny.
Drugie miejsce zajął GnG Team z Marcinem Robakiem, Piotrem Grzelczakiem, Marcinem Krzywickim, Damianem Warchołem i wypożyczonym z naszej reprezentacji Grzegorzem „Gaborem” Jędrzejewskim, który zdobył nagrodę dla najlepszego bramkarza.
W porównaniu z poprzednią edycją, którą skończyliśmy bez punktu, tym razem nie daliśmy się pokonać Artystom z Grzegorzem Szamotulskim, Danielem Mąką i Robertem Chwastkiem w składzie. To daje podstawy, by z większym optymizmem patrzeć w kierunku przyszłorocznego – jubileuszowego – 20. turnieju. Wspaniale jest być częścią tej imprezy. Do zobaczenia!
Reprezentacja Dziennikarzy – GnG Team 0:3, Reprezentacja Dziennikarzy – Youtuberzy 1:4 (Kruk) , Reprezentacja Dziennikarzy – Artyści 0:0
RD: Lisiewicz – Walkiewicz, Surma, Furjan, Pawłowski, Kruk, Bieńkowski oraz gościnnie Bródka i Kaniewski
/pb/

Włoska kuchnia, francuska piłka i nasze sprawy

Warszawa, 28 grudnia (środa)

Przyjemne z pożytecznym. Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków udało nam się zorganizować razem ze spotkaniem świąteczno – noworocznym. Zaproszenie przyjęli od nas byli szkoleniowcy Reprezentacji Dziennikarzy (Andrzej Zamilski i Tomasz Łapiński) oraz obecny (Piotr Czachowski). Ważne sprawy rodzinne zatrzymały w domu Wojciecha Jagodę.

Połączyliśmy sprawy stowarzyszenia (wysokość składek na przyszły rok) i włoską kuchnię Casa Italia. Gorącym rozmowom o mundialu w Katarze i przyszłym selekcjonerze reprezentacji Polski towarzyszyły transmisje ligi francuskiej (Clermont Foot – Lille 0:2 i PSG – Strasbourg 2:1).

/spa/

Szczęśni w Katarze

Doha (Katar), 1 grudnia (czwartek)

Po „zwycięskiej porażce” zespołu Czesława Michniewicza z Argentyną (0:2) wszyscy przedstawiciele Reprezentacji Dziennikarzy, którzy na mundial w Katarze wybrali się służbowo i prywatnie, spotkali się na pięknie położonej plaży, by zagrać w piłkę. Na tyłach stadionu 974 (zbudowano go dokładnie z takiej liczby kontenerów; to także numer kierunkowy do Kataru), na którym Polacy zagrali 2 mecze grupowe MŚ, korzystaliśmy z jedynego właściwie dnia wolnego. Dostaliśmy kolejny przykład, że piłka łączy ludzi, bo szybko dołączyło do nas wielu chętnych na „beach soccera”.

Najpierw pojawili się Ukraińcy. Gdy dowiedzieli się skąd jesteśmy – natychmiast się rozpromienili i było wiadomo, że zagramy mecz przyjaźni. „Tyły trzymali” Maciej Sołdan z Mariuszem Walkiewiczem, dzięki którym Marcin Szuba w bramce musiał interweniować niewiele, a kiedy już – spisywał się bardzo dobrze. Z przodu szalał Mikołaj Kruk, który zdobył dwie bramki, jedną dołożył Robert Błoński. Prowadząc 3:1 musieliśmy zakończyć spotkanie.

Wszystko dlatego, że grania w piłkę bardzo natarczywie domagał się jeden z miejscowych, który przyszedł z kolegami popatrzeć na nasz mecz. Zagraliśmy po siedmiu, wzmocniliśmy się dwoma zawodnikami z Ukrainy i… znowu sukces. Zaczęło się co prawda od 0:1, ale potem duet Kruk & Błoński trafił do bramki przeciwnika i zwycięscy oraz spełnieni mogliśmy wykąpać się w Zatoce Perskiej.

/rb/

Wicemistrzostwo Mazowsza też nas cieszy

Warszawa, 20 listopada (niedziela)
Wprawdzie amerykańska maksyma mówi, że „drugi to pierwszy przegrany”, ale my wicemistrzostwo w turnieju Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej przyjęliśmy z uśmiechem na twarzy. To nic, że nie udało się obronić trofeum wywalczonego przed rokiem. W mocnej stawce biliśmy się o zwycięstwo do końca, nie ponosząc w zawodach ani jednej porażki.
Rozpoczęliśmy z wysokiego C. Na „dzień dobry” w hali na warszawskim Wawrze pokonaliśmy drużynę Igora GołaszewskiegoSENI Bródno 2:1. Oba gole to efekt strzałów Patryka Bieńkowskiego. Wynik mógł być nawet wyższy, ale kilka okazji zmarnowaliśmy koncertowo i tych bramek później nam zabrakło…
Mecz nr 2 – to batalia z absolutnym faworytem turnieju SPORT ACTIVE. Ekipa Sergiusza Wiechowskiego nie znalazła drogi do naszej bramki. Autokar zaparkowany był tak, że mysz nie miała się prawa przecisnąć. Z przodu tym razem było dość ubogo, więc końcowe 0:0 przyjęliśmy z lekkim westchnieniem ulgi.
Ulubiona taktyka Czesława Michniewicza tak nam się spodobała, że kolejny mecz z Warszawską  Ligą Oldbojów też zakończył się bez bramek. Było kilka okazji z jednej i z drugiej strony, tak więc  podział punktów raczej nikogo nie skrzywdził. No, ale dość kunktatorstwa! Włączyliśmy tryb „gramy o mistrza” i parliśmy do przodu. Po przerwie na oficjalne otwarcie turnieju i szybkim obiedzie nastąpił gwałtowny przypływ dobrej energii.
Mecz z PKS-em Radość był w naszym wykonaniu niemalże perfekcyjny. Skuteczni z przodu i pewni w obronie. Nasz snajper Patryk Bieńkowski znów trafił i kolejne trzy punkty były na naszym koncie. Więcej nerwówki było, gdy oglądaliśmy zmagania rywali. Active Sport niepodziewanie zanotował drugi remis, co otworzyło nam drogę do końcowego tryumfu.
Był jednakże jeden – podstawowy warunek – spotkanie z Lotnikami z Wawra musieliśmy wygrać różnicą przynajmniej czterech bramek. Wygraliśmy, ale po swojemu! Czyli 1:0 po trafieniu Patryka. Nasz końcowy bilans to 3 zwycięstwa, 2 remisy, 0 porażek. Przyznacie, że nie ma powodu do wstydu!
RD – Seni Bródno 2:1 (Bieńkowski 2), RD – Active Sport 0:0, RD – Warszawska Liga Oldbojów 0:0, RD – PKS Radość 1:0 (Bieńkowski), RD – Lotnicy Wawer 1:0 (Bieńkowski)
Reprezentacja Dziennikarzy: Lisiewicz – Pawłowski, Lepa, Olbrycht, Bieńkowski oraz Kocięba, Kowalski i Przybysz
/cez/

Bieg Niepodległości 2022

Warszawa, 11 listopada (piątek)

Aleją Jana Pawła II w stronę Alei Niepodległości, nawrót na wysokości ulicy Rakowieckiej i z powrotem do mety. Oprócz biegu głównego (10 km) organizatorzy zaplanowali także rywalizację na milę (1918 m) i w nordic walking.

W 32. Biegu Niepodległości Reprezentację Dziennikarzy reprezentował Marek Skalski, dla którego był to już piąty start w tej imprezie: Z racji kontuzji i obowiązków rodzinno – zawodowych to był mój powrót do biegów ulicznych. Do startu przygotowywałem się od kilku tygodni. To była wielka przyjemność. Cieszę się, że dobiegłem do mety i dostałem okolicznościowy medal. Wynik jest daleki od rekordu życiowego na dystansie 10 km, ale po długiej przerwie dokładnie taki jaki sobie zakładałem. Zamierzam startować teraz systematycznie. Pogoda sprzyjała biegaczom. Nie było wiatru, co jest bardzo ważne. Było też dość ciepło jak na listopad. Trasa nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Powtarza się co roku. Dość płasko, z jednym podbiegiem. Odpowiednie tempo w grupach regulowali pacemakerzy i warto było się ich trzymać.

/spa/

Przyjaciele Hani

Warszawa, 15 października (sobota)

W XIV charytatywnym turnieju „Gramy dla Hani Wróbel” na warszawskiej Białołęce (oficjalny profil znajdziesz TUTAJ) reprezentowali nas Dominik Lutostański (gościnnie w bramce TVP Sport), Jan Cios (Gwiazdy Legii Warszawa) oraz Grzegorz Jędrzejewski (Przyjaciele Hani). „Gabor” przekazał w imieniu Reprezentacji finansową cegiełkę na leczenie i rehabilitację 13-letniej dziewczynki, która cierpi na padaczkę i porażenie mózgowe (z uzbieranych wcześniej pieniędzy udało się kupić nowy wózek).

W pokazowym meczu doświadczenie i umiejętności były po stronie Gwiazd Legii, których trenerem był Marek Jóźwiak, a kapitanem Dariusz Dziekanowski. Siłą Przyjaciół Hani – zgranie braci Szczepaników z zespołu Pectus. Tylko z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy, że legioniści okazali się lepsi (5:3).

/rd/

Wyleczyli nas w Zabrzu

Zabrze, 24 września (sobota)

Skoro zapraszają – jedziemy. W sobotę na głównej płycie boiska Górnika (Arena Zabrze) spotkaliśmy się z zespołem Medyka Zabrze. Mecz miał uświetnić przypadającą właśnie rocznicę 100-lecia uzyskania przez Zabrze praw miejskich. I uświetnił! Była fantastyczna oprawa, sporo kibiców, dobry mecz i wspólna kolacja w nowych wnętrzach szykującej się na oficjalne otwarcie restauracji „Wieża Ciśnień”. Można więc stwierdzić, że było wszystko, aby święto miasta Zabrze uznać za bardzo udane. Ktoś zapyta jednak – ale co aspektem czysto sportowym? Krótko mówiąc – jaki był wynik? Ano, tu tak dobrych (z naszego punktu widzenia) wiadomości nie ma. Polegliśmy i to całkiem zasłużenie 0:4.

Znaliśmy doskonale wartość naszego rywala i wiedzieliśmy doskonale, że pakujemy głowę „w paszczę lwa”. Medyk to drużyna lekarzy różnych specjalności z Górnego Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął on 5. miejsce.

Z „doktorkami” z Zabrza mierzyliśmy się też dwukrotnie w meczu piłkarskich „siódemek” w Warszawie. Nawet tam ściany nie pomogły gospodarzom. Przegraliśmy dwa razy i długo lizaliśmy rany…

Sobotnia potyczka toczyła się pod wyraźne dyktando miejscowych. Ostatecznie było bardzo symetrycznie. Dwa gole do przerwy i dwa po przerwie złożyły się na wspomniany już wcześniej wynik.

Aby nie było, że jak stado owiec czekaliśmy z pokorą na rzeź. Co to, to nie! Szarpnęliśmy kilka razy, a przynajmniej dwie, jeśli nie trzy sytuacje pod bramką medyków, można by spokojnie uznać za „stuprocentowe”. Ostatecznie jednak tak ostatnio modnego współczynnika xG (expected goals) nie wywindowaliśmy zbyt wysoko.

Do Zabrza przyjechaliśmy na zaproszenie prezydent miasta – Małgorzaty Mańki – Szulik (ogromne podziękowania), a całość akcji koordynował z naszej strony Tomasz „pogodoodporny” Zubilewicz. Filar drużyny oraz obrony – tak się przynajmniej przedstawiał miejscowym mediom.
Na meczu nie zabrakło także maskotki Górnika, czyli słynnego Jorgusia, z którym każdy chętny będzie mógł sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Pozostały wspomnienia i… gorąca chęć rewanżu.
Mecz z medykami był naszym głównym punktem wyjazdu do Zabrza, ale nie jedynym. Na ręce pani prezydent przekazaliśmy, a dokładnie zrobił to Żelisław Żyżyński, wpłatę na konto Fundacji Iskierka, która organizuje warsztaty arteterapeutyczne w zabrzańskim Oddziale Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Jak wyglądają te zajęcia i jak pomagają małym pacjentom, przeczytasz TUTAJ.
Delegacja naszej reprezentacji pojawiła się również w Gliwicach. Tam z udziałem naszego bramkarza Grzegorza „Gabora” Jędrzejewskiego odbywał się halowy turniej, z którego dochód przeznaczono na rehabilitację Zuzi Raczkowskiej. I my dołożyliśmy małą „cegiełkę”. Mamy nadzieję, że potrzebna na operację kwota zostanie zebrana jak najszybciej…
To była baaaaaardzo pracowita sobota. W Gliwicach nie mogliśmy przecież ominąć całkiem świeżego muralu Włodzimierza Lubańskiego.
Po prostu – LEGENDA.
Reprezentacja Dziennikarzy – Medyk Zabrze 0:4 (0:2)
RD: Jędrzejewski – Zubilewicz, Walkiewicz, Dźwigała, Olbrycht – Kocięba, Bieńkowski – Papierz, Pawłowski, Patryk Drewnowski – Robert Błoński oraz Romer, Olkowicz, Lutostański i gościnnie Ostałkiewicz i Plisikiewicz.
/cez/