16.06.2024

Bo „Kociów” jest dwóch!

Nidzica, 15-16 czerwca (sobota)

Nidzica – w takich okolicznościach przyrody nawet porażkę przyjęliśmy z uśmiechem na twarzy. No, może nie zaraz po końcowym gwizdku, ale już pół godziny później. A zabolała! Gdy się prowadzi tuż przed końcem 3:2, a schodzi z wynikiem 3:5 (dwa gole w doliczonym czasie gry) to ciężko powstrzymać negatywne emocje.

Ale szukajmy pozytywów. Takim bez wątpienia był występ kolejnego rodzinnego duetu: ojciec i syn. Wcześniej mieliśmy występy Błoński Family, Tuzimek Family, Sołdan Family, czy na siatkonodze Romer Family. Teraz przyszedł czas na Michała i Janka Kociębów. Zagrali pierwszy raz ramię przy ramieniu i zagrali koncertowo. Janek zdobył pierwszego gola, Michał nie chciał być gorszy i też posłał piłkę do siatki rywali. Bramka nr 3 to przepiękne, techniczne uderzenie Patryka Bieńkowskiego dające nam wspomniane prowadzenie 3:2 w samej końcówce.

Dodajmy, że Reprezentację Dziennikarzy wspomógł swoimi nogami i doświadczeniem nasz stary (proszę nie brać tego dosłownie) druh z Irlandii – Tomasz Bastkowski, który zjechał w rodzinne strony i był jednym z organizatorów całego zamieszania. Z kolei rywali poprowadził do boju Ryszard Soliwoda.

A zamieszanie było potworne, bowiem po zakończeniu naszego spotkania do boju w najważniejszym spotkaniu sezonu klasy okręgowej grupy warmińsko -mazurskiej II stanął miejscowy Start. Stawką był awans do IV ligi i gospodarze swej szansy nie przegapili. Jak na Start przystało, strzelali bramki w zasadzie od pierwszej akcji meczu. To była „warmińsko – mazurska masakra piłą futbolową”. Skończyło się na 9:1, a rywale (Czarni Rudzienice) mogli być zadowoleni, że uniknęli „dwucyfrówki”. Zaś o fecie mistrzowskiej jeszcze długo będzie się opowiadać w Nidzicy przy wieczornym ognisku!

źródło: 90minut.pl

Podczas wspólnej zabawy już nie było panów burmistrzów (Jacek Kosmala) pań i panów dyrektorów Urzędu Miejskiego (Joanna Dobroń, Artur Pacuszka), szefów MOSiR-u (Paweł Koziński) czy Nidzickiego Domu Kultury (Krzysztof Żukowski). Tym niemniej wszystkim serdecznie dziękujemy za wspaniałe przyjęcie i świetną organizację naszego pobytu w przepięknej Nidzicy.

Gdzie najlepiej ukoić nerwy po bolesnej porażce? Oczywiście na łonie natury. A tutejsze okolice to jedna z najładniejszych „miejscówek” w kraju. Urocze mazurskie miasteczko, pełne niezwykle życzliwych ludzi ze świetnymi obiektami sportowymi, wartym zwiedzenia zamkiem krzyżackim i znajdującym się nieopodal niesamowitym rezerwatem przyrody „Źródła Rzeki Łyny im. prof. Romana Kobendzy”.

To był właśnie program drugiego dnia naszego pobytu. A w zasadzie jeszcze nocy, bowiem to właśnie w zamkowych „komnatach” złożyliśmy nasze zmęczone meczem (i fetą) kości. Poranną wyprawę w knieje, w poszukiwaniu źródeł Łyny ubarwił nam fantastyczny, nietuzinkowy przewodnik (dowcip połączony z encyklopedyczną wiedzą) – Władysław Nowosielski.

Dużą atrakcją była także wizyta w Miodosytni – Miody Nidzica. Poznaliśmy skomplikowany proces powstawania i leżakowania (nawet po 15-20 lat i więcej) tego szlachetnego trunku. Pszczoły z okolic Nidzicy należą do najbardziej zapracowanych w kraju. Ich miód w połączeniu z krystalicznie czystą wodą, daje, w procesie fermentacji, trunek, który jest chlubą i wizytówką całej okolicy. I nie wiemy tego wyłącznie z opowieści….

Reprezentacja Dziennikarzy – Start Nidzica Oldboje 3:5. Gole: Jan Kocięba, Michał Kocięba i Patryk Bieńkowski

RD: Tomasz Zubilewicz, Marcin Lepa, Daniel Olkowicz, Cezary Olbrycht, Jan Kocięba, Michał Kocięba, Marcin Papierz, Patryk Bieńkowski, Piotr Przybysz, Jacek Kowalski oraz gościnnie Tomasz Bastkowski

/cez/