15.11.2006

Bruksela nasza

To był wyjazd pod hasłem „Jeśli dziś środa, to gramy w Belgii”. 15 listopada, w dniu meczu kadry Leo Benhhakkera w eliminacjach mistrzostw Europy, rozegraliśmy kolejne, międzynarodowe spotkanie. Naszymi rywalami byli dziennikarze z kraju Flamandów i Walonów.

Mecz rozpoczęliśmy znakomicie. Do przerwy prowadziliśmy 3-0 po golu Tomka Lipińskiego i dwóch trafieniach Roberta Zielińskiego. Jednak gdyby wynik brzmiał 5-0 to gospodarze także nie mieliby podstaw do narzekania.

Po zmianie stron okazało się, że Czerwone Diabły czasami są jednak tak groźne jak je malują. Nam brakowało skuteczności a Belgowie najpierw po błędach przy rzucie rożnym strzelili gola numer 1, a gdy trafili po raz drugi zrobiło się trochę nerwowo. Na dodatek z powodu kontuzji z boiska zszedł bramkarz Tomek Kiryluk. Między słupkami stanął grający wcześniej na stoperze Piotr Gołos. I na szczęście zachował czyste konto, a my mogliśmy świętować kolejne międzynarodowe zwycięstwo (3:2).

HJ7Y0498

Tuż po meczu dziennikarz gazety „La Derniere Heure” powiedział krótko: – Macie fajny zespół i nieźle gracie, ale wieczorem nie macie co liczyć na to, że wasza reprezentacja także wywiezie z Brukseli zwycięstwo. Okazało się, że sympatyczny żurnalista mylił się i to bardzo, bo biało-czerwoni po bardzo dobrej grze zdobyli jakże cenne trzy punkty. W ten sposób z belgijskiej stolicy Polacy przywieźli dwa zwycięstwa.

ZDJĘCIA W DZIALE MULTIMEDIA

/jankes/