Remis w Kołobrzegu
11 listopada (środa) 2009, Kołobrzeg
– Panowie, zapraszam na spacer nad morze, idziemy zaczerpnąć energii z Bałtyku – zarządził trzy godziny przed meczem trener Wojciech Jagoda. Nadmorska bryza okazała się nad wyraz ożywcza. Na boisko wyszliśmy naładowani pozytywną mocą i już od pierwszych minut chcieliśmy „wdeptać w ziemię” rywali z Kołobrzeskiego Stowarzyszenia Amatorskiej Piłki Nożnej.
Piłka była tego dnia naszym przyjacielem, a kibice – przyszło ich mimo wyjątkowo wrednej aury całkiem sporo – z przyjemnością mogli patrzeć na naszą grę.
W środku pola rządzili Piotrek Orliński, Dariusz Gęsior i Darek Tuzimek. Zadanie mieli niełatwe, bo w pierwszej jedenastce rywali brylował były zawodnik warszawskiej Legii Grzegorz Lewandowski. Ale to nie środkowi mieli być tego dnia kluczowi w naszej taktyce… – No, mówiłem, że macie mądrego trenera! Powiedziałem, że to skrzydłami wygramy dziś mecz i się nie myliłem – przekonywał w przerwie Jaggi zadowolony z postawy zespołu.
Nasze skrzydła „latały” rzeczywiście na wyjątkowo wysokim poziomie. Piotrek Gołos, Feddinho, Lepka i Olo raz po raz starali się rozrywać defensywę rywala. Udało się wreszcie tuż przed końcem pierwszej połowy. Do dośrodkowania z prawej strony dopadł Orlik i było 1:0.
– Rany, ale oni mieli w przerwie miny! Myśleli, że was rozjadą na miękko. Wiecie, dziennikarze raczej kopią się w czoło, a tu pach, pach, piła chodziła od nogi do nogi… – mówił z uznaniem na pomeczowej kolacji popularny „Lewy”, który przed laty – jako jeden z niewielu polskich piłkarzy – grał w Lidze Mistrzów.
Te pochwały i dobra gra w pierwszych 45 minutach chyba trochę nas uśpiły. Kilka minut po przerwie dość pewnie grającej do tego momentu defensywie przydarzył się moment dekoncentracji. – Krzyczałem „twoja” – przekonywał Piotr Lech (zastąpił między słupkami jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowanego Kwiatka). – Niemożliwe! Usłyszałem „moja” i czekałem aż wyjdziesz z bramki i skasujesz piłkę, którą starałem się blokować – wyjaśniał po meczu wkurzony Kociu, który nie mogąc doczekać się interwencji bramkarza powalił w polu karnym napastnika rywali i dał gospodarzom szansę na wyrównanie. Jedenastka. Lech broni, ale dobitka jest skuteczna i mamy remis 1:1.
Był to, niestety, dopiero początek serii nieszczęść. Niemal w tym samym momencie boisko musieli opuścić z powodu kontuzji Darek Gęsior i Czarek Olbrycht (– Panie kierowco! Pan stanie, mamy chorego gęsiora – rzucił nietracący dobrego humoru Cezar, gdy po drodze do hotelu autokar mijał klinikę weterynaryjną).
Pozbawieni dwóch żądeł straciliśmy siłę ognia i nie byliśmy w stanie zdobyć zwycięskiego gola. Zaczęła się wybijanka i odliczanie minut do końcowego gwizdka.
Stara piłkarska prawda mówi: Jak nie możesz wygrać, to postaraj się zremisować. Postaraliśmy się. 1:1 i… chyba wszyscy zadowoleni, bo był to naprawdę dobry mecz. Wyrównany, szybki, zacięty, na niezłym poziomie piłkarskim. – Fajnie, bardzo fajnie to wyglądało. Dobra robota panowie! – podsumował spotkanie trener Jagoda.
Należy odnotować, że był to udany debiut w roli „działacza” Radka Pyffela, który zmożony kontuzją pleców został dyrektorem sportowym kadry. – Kurcze, ale się denerwowałem! Wolę jednak biegać po boisku – przyznał po meczu rozemocjonowany „Chińczyk”. Cóż, możemy więc tylko życzyć powrotu do zdrowia!
KSAPN Kołobrzeg – Reprezentacja Dziennikarzy 1:1 (0:1)
Bramka: Piotr Orliński (38)
RD: Jakub Kwiatkowski (Piotr Lech) – Marcin Lepa, Michał Kocieba, Michał Luciński, Daniel Olkowicz – Piotr Gołos, Dariusz Tuzimek, Dariusz Gęsior, Piotr Orliński, Marcin Feddek – Cezary Olbrycht. Zagrali także: Tomasz Zubilewicz, Krystian Sobierajski, Piotr Kwiatkowski
/mic/