Winny asystent?
21 kwietnia (sobota), Warszawa
Mimo nazwy ulicy (Koncertowa), to nie był nasz najlepszy koncert. W ostatnim sparingu przed EURO Media Cup zmierzyliśmy się z uczestnikiem turnieju w Krakowie. Drużynę Italii tworzą Włosi mieszkający w stolicy, wśród nich są dziennikarze (między innymi „Gazzetta Italia”).
Wygraliśmy 4:1, ale trudno było po tym starciu popadać w zbytni optymizm. Może winny wszystkiego był nowy asystent trenera (Marcin Lepa), który nie dość mocno natchnął nas do boju? Mało tego – skoro przeciwnikiem mieli być Włosi, wymyślił taktykę rodem z Półwyspu Apenińskiego. Zapomniał tylko, że boisko przy Koncertowej nijak się ma do słynnego San Paolo na gorącym południu Italii.
Mecz podzieliliśmy na trzy tercje, aby weteranom z Włoch dać więcej odpoczynku. Pierwsza odsłona to chaos w naszych poczynaniach. Może zbyt mocno wzięliśmy sobie do serca ustawienie i chęć gry a’la Napoli. Zagraliśmy jak neapolitańczycy, ale od momentu odpadnięcia z Chelsea w Lidze Mistrzów – bez głowy i nerwowo. W dodatku jeden z błędów w defensywie zakończył się trafieniem gości.
Od tego momentu było już tylko lepiej. Powrót do ustawienia z czwórką obrońców, kilka zrywów na skrzydłach i od razu zrobiło się weselej. Zaczęliśmy grać po prostu po swojemu. Kolejne bramki Piotra Gołosa, Radka Pyffela, Roberta Błońskiego i Brazylijczyka „Ramiresa”, czyli gościnnie testowanego przyjaciela naszego Brasileiro – Andre Mafry, dały pewną wygraną.
Przy ulicy Koncertowej na warszawskim Ursynowie zaliczyliśmy więc kolejną wygraną w międzynarodowym starciu i – wydawało się – podbudowaliśmy się przed nadchodzącym turniejem o europejskiej renomie – Euro 2012 w Krakowie. Przekonaliśmy się też po raz kolejny, że wszelkie eksperymenty trenerskie w zastępstwie naszego coacha, nie mogą wypalić. Przy okazji potwierdziliśmy, że z potomkami Maldinich, Rossich oraz Riverów grać potrafimy. To nasza druga wygrana z Włochami, po pamiętnej rzymskiej wiktorii…
Zdjęcia w MULTIMEDIACH.
/tino/