Zmiażdżony rywal
Malakoff (Francja), 7 października (piątek)
– Polska drużyna była lepsza pod każdym względem – powiedział po meczu sędzia zawodów Bruno Derrien – Przede wszystkim mieliście nad Francuzami kolosalną przewagę pod względem fizycznym. Dosłownie zmiażdżyliście rywala. To właśnie monsieur Derrien był największą gwiazdą pojedynku do jakiego doszło w podparyskim miasteczku Malakoff. Bruno Derrien jest jednym z najlepszych francuskich sędziów. Gwizdał w ponad trzystu pojedynkach ligowych, prowadził dwa finały Pucharu Francji i sędziował ponad 40 spotkań międzynarodowych. Jednak nigdy nie sędziował meczu reprezentacji Polski. Aż do piątku, 7 października…
Pojedynek był rewanżem gospodarzy za sromotną porażkę, jaką przeżyli w czerwcu na stadionie Legii. Dlatego wielu z nas było przekonanych, że u siebie „Trójkolorowi” wystawią skład o niebo mocniejszy niż w Warszawie. Obawy te okazały się płonne, choć początek spotkania zdecydowanie należał do dziennikarzy francuskich.
Jak zawsze nasza ekipa potrzebowała nieco czasu, by oswoić się z dużym placem gry. Ta niefrasobliwość mogła nas sporo kosztować, gdyż w dwóch sytuacjach sam na sam interweniować musiał nasz bramkarz Jacek Kowalski, a piłkę z linii bramkowej wybił Maciek Sołdan.
Na szczęście trener Jagoda znowu udowodnił, że nie boi się odważnych decyzji. Około 25. minuty meczu wpuścił na murawę Piotrka Kwiatkowskiego. Ten chwilę później popisał się pięknym strzałem zza linii pola karnego i golkiper gości mógł tylko obserwować piłkę, która niemal rozerwała siatkę.
1:0 i za chwilę „Młody” mógł opuścić murawę. Strzelec bramki był bowiem w grupie zawodników, która przybyła nad Sekwanę już w dniu poprzedzającym spotkanie i krytyczny drugi dzień aklimatyzacji jego organizm wyjątkowo źle znosił …
Gol wyraźnie uspokoił sytuację na boisku i z każdą minutą przewaga naszej ekipy była wyraźniejsza. Jeśli jednak rywale mogli mieć jakieś złudzenia to prysły one zaraz po wznowieniu gry po przerwie. Minęło raptem kilka minut od pierwszego gwizdka sędziego Derriena i wynik na elektronicznej tablicy wyświetlał już stan 0:3.
Najpierw zespołową akcję ładnym strzałem wykończył Michał Kocięba, a chwilę później technicznym uderzeniem tuż koło słupka umieścił futbolówkę w siatce Czarek Olbrycht. Nasi rywale w tym momencie najwyraźniej stracili złudzenia, że stać ich na dobry rezultat i ostatnie minuty były już tylko „dożynaniem watahy”.
Mimo przygniatającej przewagi, wyniku nie zdołaliśmy już podwyższyć. Dwukrotnie przed szansą pokonania bramkarza stanął jeszcze Maciek „Bono” Bonecki, a w końcówce swojej szansy nie wykorzystał Marek „Maniek” Skalski, który w idealnej sytuacji nie opanował piłki w polu karnym.
Warto wspomnieć, że kilkakrotnie skórę ratował nam Jacek Kowalski, który dokonywał cudów w bramce i swoim spokojem zasłużył nawet na nowy przydomek „księcia Paryża”.
Dziennikarze Francja – Dziennikarze Polska 0:3 (0:1)
bramki: Kwiatkowski, Kocięba, Olbrycht
Skład: Kowalski – Olkowicz, Luciński, Sołdan, Lepa – Romer, Kocięba – Bonecki, Wierzbicki, Gołos – Olbrycht. Rezerwowi: Skalski, Kwiatkowski
Zdjęcia z meczu w MULTIMEDIACH.
(maniek)